NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Le Guin, Ursula K. - "Lawinia" (wyd. 2023)

Weeks, Brent - "Cień doskonały" (wyd. 2024)

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Kańtoch, Anna - "13. anioł"
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: Czerwiec 2007
ISBN: 978-83-60505-48-9
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195
Liczba stron: 456
Cena: 29,99 zł
Seria: Bestsellery polskiej fantastyki



Kańtoch, Anna - "13. anioł"

„13. anioła” wyczekiwałem z dużymi nadziejami. Opowiadania o Domenicu Jordanie sprawiły, że stałem się cichym zwolennikiem talentu Anny Kańtoch, a mniej udane „Miasto w zieleni i błękicie” tłumaczyłem tym, że był to debiut. I choć poczułem pewien zawód na wieść, iż jej najnowsza książka nie będzie kontynuacją losów bohaterów „Diabła na wieży” i „Zabawek diabła”, to oczekiwałem dalszej eksplozji talentu autorki. Jak to w życiu bywa, nadzieje nie zostały do końca spełnione.

W „13. aniele” Kańtoch po raz kolejny wykorzystuje kryminał w realiach fantastycznych. Te wyglądają następująco: Getteim jest miastem na wodzie, „mostem” łączącym krainę magii z domeną techniki, które zostały rozdzielone anielskim dekretem. Pojawienie się na niewłaściwym brzegu, niemal natychmiastowo skutkuje śmiercią, więc miasto-most to jedyna szansa na wspólną egzystencję ludzi i fantastycznych ras. W Getteim jest możliwa współpraca magii i techniki... współpraca mogąca zagrozić anielskiej władzy. W obawie przed utratą supremacji anielska rada postanawia zniszczyć miasto, a zwiastunami zagłady będą znaki – wydarzenia słusznie kojarzące się z plagami egipskimi. Jedyną szansą dla mieszkańców jest odnalezienie tytułowego trzynastego anioła – zaginionego członka rady, który może zawetować postanowienie zagłady. Grupa bohaterów ma tylko kilka dni na uratowanie miasta, a w swych poszukiwaniach Joela natrafiają na szereg pozornie niepowiązanych tropów. Na końcu drogi czeka ich także kilka bardzo trudnych wyborów.

W kryminale najważniejsza jest rozwiązywana zagadka. Autor (lub autorka) musi umiejętnie podawać czytelnikowi poszlaki, by podtrzymać jego zainteresowanie, dać pożywkę spekulacjom; ale jednocześnie nie zdradzić za dużo, gdyż nie ma nic gorszego, niż odkrycie tajemnicy w połowie książki. W opowiadaniach o Domenicu Kańtoch udawało się to bezbłędnie. Jednakże w dłuższej formie, jaką jest „13. anioł”, nie wygląda to zbyt dobrze. Główna intryga nie porywa. Ba, miejscami wydaje się wręcz nudna. Być może przy większej koncentracji prezentowałaby się dobrze, ale w powieści została rozciągnięta ponad miarę. I choć akcja żwawo biegnie do przodu, to często ma się poczucie, iż ważne dla fabuły fragmenty są poprzeplatane typowymi zapchaj-dziurami, w których monotonia walczy o lepsze z laniem wody.
Wadą są również pewne nieprzekonujące rozwiązania fabularne, posiadające wręcz niekiedy znamiona pójścia na łatwiznę. Wszystkie wątki zbyt łatwo łączą się w jedną, szeroko zakrojoną intrygę. Niewiarygodne, że niemal wszystkie postaci i wydarzenia są związane ze sobą, ślepych tropów brak. Inną kwestią jest wiarygodność zachowań postaci. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że postać, która została niemal skatowana na śmierć, po kilkunastu godzinach (i magicznym leczeniu) nie ma niemal żadnych śladów przeżytej dopiero co katorgi w psychice.

Bez wątpienia przeciętną oś fabularną ożywiłyby interesujące postacie. Niestety i tutaj spotyka czytelnika zawód. Główny ciężar śledztwa spoczywa na Natanielu Andresie – detektywie niemal żywcem wyjętym z powieści Chandlera. Jak łatwo się domyśleć, nie należy się po jego zachowaniu spodziewać niczego oryginalnego, podążania w innych kierunkach, niż te, które wyznaczają drogowskazy na przetartych dawno temu ścieżkach. Aelis, dojrzała kobieta w ciele dziecka, miała w sobie spory potencjał, ale zabrakło jej głębi – choć i tak jest najlepiej zarysowaną postacią. Do tego dochodzi jeszcze Meric, milioner-bankrut, raz po raz targający się na swoje życie. Szkoda, że pierwsza taka, podjęta na samym początku książki próba mu się nie powiodła. Oszczędziłoby to czytelnikowi dalszych kontaktów z tą nijaką osobowością. Kwartet kluczowych bohaterów, walczących o przyszłość Getteim, zamyka elfia gwiazda ekranu imieniem Indil. O dziwo, akurat kombinacja pewnego zblazowania i znudzenia długowiecznej piękności, połączona z altruizmem, okazała się najciekawszą kreacją książki.
Wśród ważnych aktorów powieści nie należy zapominać również o aniołach. Mając świat pod swoją opieką okazują się bardzo podobne do ludzi. Takie podejście w polskiej fantastyce było już nieraz prezentowane, lecz Kańtoch w tym przypadku nie dubluje znanych rozwiązań, a dodaje nieco od siebie. Wizja autorki broni się, szczególnie poprzez postać Joela – chciałoby się powiedzieć: diabła w anielskiej skórze.

Silną stroną „13. anioła” jest specyficzny klimat, jaki udało się wytworzyć autorce. Z jednej strony wyczuwalna jest nuta charakterystyczna dla lat międzywojennych, z drugiej – razem z bohaterami możemy ujrzeć fragment życia wyższych sfer, normalnie niedostępny zwykłym ludziom. Kańtoch podlewa to fantastycznym koktajlem, nadając całości dodatkowy wymiar. Wszystko jest zaś utrzymane w atmosferze zbliżającej się apokalipsy, gdzie kolejne znaki zwiastują nadciągającą zagładę, a niepokój – czy później strach – zatacza coraz większe kręgi wśród mieszkańców miasta.
W wytworzeniu odpowiedniego nastroju pomaga również styl autorki, która nie zatraciła umiejętności sprawnego posługiwania się piórem. Narracja jest płynna, a obrazy roztaczane przed czytelnikiem oddziałują na wyobraźnię.

„13. anioł” to materiał na bardzo dobrą książkę, nieprzekraczającą umiejętności Kańtoch. Choć czas spędzony z Andresem i spółką nie jest całkowicie stracony, to niestety z przyczyn mi nieznanych ta powieść nie spełniła oczekiwań, nie dorównała poziomem opowiadaniom o Domenicu Jordanie. Efektem, ot, taka książka do poczytania w hamaku w gorące dni – bo rozgrzanie do czerwoności z emocji podczas lektury nie grozi.


Ocena: 6/10
Autor: Shadowmage


Dodano: 2007-09-03 16:53:59
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS