NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Miela, Agnieszka - "Krew Wilka"

Robinson, Kim Stanley - "Czerwony Mars" (Wymiary)

Ukazały się

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"


 Kagawa, Julie - "Dusza miecza"

 Pupin, Andrzej - "Szepty ciemności"

 Ferek, Michał - "Pakt milczenia"

 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

Linki

Kadare, Ismail - "Pałac Snów"
Wydawnictwo: Znak
Tytuł oryginału: Pallati i Ëndrrave
Tłumaczenie: Dorota Horodyska
Data wydania: Czerwiec 2006
ISBN: 83-240-0699-0
Oprawa: miękka/twarda
Format: 125 x 195 mm
Liczba stron: 192
Cena: 27 zł/33 zł



Kadare, Ismail - "Pałac Snów"

„Ludzie mówią, że życie to jest to, ale ja wolę sobie poczytać” – powiedział Marek Tulliusz. Pięknie, tylko co? Którą książkę wybrać spośród zyliona dostępnych? Z preferencjami, jak z życiem, każdy ma jakieś – i ja też. Cenię mianowicie, jak wielu, komfort rutyny, bezpieczeństwo tego co znajome. Błogość powtarzalności. Lubię, więc chcę, by książka – nim zacznie zalewać mnie krynicą mądrości – najpierw dała się czytać. I nie, nic nie mam przeciwko odświeżającym, przemyślanym eksperymentom – tak formalnym, jak stylistycznym, ale wcześniej mówię: sprawdzam – i patrzę, czy opisane historie, emocje noszą w sobie choćby drobinę, ziarno prawdy o życiu. O wielobarwne i rozpięte na kilku wymiarach życie tu idzie, niepopadające w monochromatyczne i płaskie ekstrema, którymi codziennie epatują media.
Zepsuję, wątpliwą zresztą, dramaturgię i powiem już teraz, że znalazłem książkę – właśnie taką. Jedną z tych, jakie lubię. Niedzisiejszą, bo właściwie wyzbytą cech występujących chyba niezmiennie zamiennie we współczesnej literaturze, cech dziś chyba najpospolitszych: ironicznego dystansu (który sam w sobie przecież zły nie jest) albo napastliwej publicystyki (doraźnej, przedkładającej światopoglądowe sympatie nad artystyczny efekt). Powieść, o której mowa, to rzecz – aż trudno napisać – przede wszystkim poruszająca. A także, o rany, poważna i zwyczajna. Ba, gorzej: o człowieku. Jest to również, jeśli nie ostatni tom wyśnionej antytotalitarnej trylogii, której pierwsze dwa: „Proces” i „Rok 1984” mówiły i mówią wiele wielu o rzeczach wielkich i małych i jako czytelnicze dewocjonalia stały, stoją i stać już pewnie będą na czytelniczych półkach – jeśli jeszcze to trzecia część nie jest, to na pewno ważny przypis do – i uzupełnienie obu wymienionych arcydzieł. To „Pałac Snów” Ismaila Kadare.1)

Twój sen tysięcznej pierwszej nocy
spełnia się we mnie, śpiewa.
Bóg spojrzał na mnie – olśnił oczy...2)

Sny od wieków miały swoją wagę i rolę, jaką odgrywały w losach państw i władców. Wyrocznia w Delfach, słynni rzymscy, perscy, mongolscy i inni magowie bądź profeci czynili wiele (niemal wszystko, jak twierdzili po fakcie), by dla dobra kraju uprzedzić o nieszczęściach lub im zapobiec. Opisywali i interpretowali znaki uprzedzające wydarzenia, których bieg się zmienił lub jednak nie zmienił po zbadaniu tych znaków. Często bowiem nie wierzono wróżbitom lub uwierzono im za późno.
Lecz czas błędów i wypaczeń minął, odszedł w niedoskonałą przeszłość.
Oto odbudowane pod nazwą Zjednoczonych Prowincji Osmańskich imperium, które jako pierwsze zinstytucjonalizowało interpretację snów i wzniosło ją na szczyty doskonałości. Oto państwowy organ z tysiącami pracowników i ekspozytur w całym kraju, wciąż się powiększający, którego rola polega na gromadzeniu i interpretacji nie pojedynczych snów poszczególnych ludzi, którym z takich czy innych powodów nadano przywilej posiadania monopolu na odczytywanie boskich znaków i przepowiadanie, ale Tabir Totalny: gromadzący i interpretujący wszystkie sny wszystkich bez wyjątku obywateli. Aby już żaden natchniony przez Boga sen nie pozostał niezauważony.
Oto Tabir Saraj, inszallah i ku chwale padyszacha – Pałac Snów. Piekło. I historia alternatywna w dystopicznym państwie policyjnym, będącym bestiarium kulturowym i społecznym, etnicznym panoptikum strachów i widm. Snem multikulturalistycznym, który przeobraził się w koszmar (straszny jak epitety w tym akapicie).3)

Książka Kadare, klasycznie napisana, o liniowej, trzecioosobowej narracji, wykorzystując w wyrafinowany sposób najprostsze literackie środki i nawiązując do najlepszych literackich tradycji, zaczyna się w dniu, gdy Markowi-Alemowi, młodemu potomkowi sławnego rodu Ciuprilich (Köprülü), po długim czasie wytężonych starań rodziny udaje się uzyskać zatrudnienie w wyżej opisanej instytucji. Instytucji, która, jak stwierdza jeden z bohaterów, nie jest straszna w oczywisty, powierzchowny sposób, nie w najprostszym „strasznego” znaczeniu, ale spośród wszystkich organów państwowych jest najbardziej obca ludzkiej woli. Jest najbardziej bezosobowa, ślepa, najbardziej złowróżbna, a przez to najbardziej państwowa. Być może w innym świecie byłby Pałac Snów czymś absurdalnym, lecz w tym opisanym przez Kadare – zupełnie normalny się wydaje.
Protagonista, postać tak udanie wykreowana, że aż boleśnie prawdziwa, to skrzywione odbicie Józefa K., jego karykatura. Ten milkliwy przeciętniak, robiący karierę dzięki pochodzeniu, rodzinnym wpływom, nie indywidualnym zdolnościom, po rozpoczęciu w Tabir Saraju pracy zmienia się. Lecz nie on sam. Zmienia się sposób, w jaki postrzega rzeczywistość. Świat zewnętrzny wydawać mu się zaczyna obmierzły, chciwy i ograniczony w porównaniu do świata snów, marzeń i koszmarów, któremu teraz służy. Wszystko jawi się już Markowi-Alemowi jako pospolite, ubogie i na swój sposób przygnębiające – w porównaniu do.
Temu rodzajowi przemiany ulegają i inni pracownicy Pałacu Snów. Każdy z nich ulega, bez wyjątku.

Jest w tym, co napisał Kadare pewna egzotyka, jest niebagatelny ładunek symboliki, ale także – przede wszystkim – realizm. Zdolność oddania chwil, momentów zarówno tych zwykłych, jak i szczególnych. Takich, kiedy kłębią się w ludziach emocje najwyrazistsze, gniew czy miłość, i takich, które są daleko mniej oczywiste, pozbawione nazw. Są to pragnienia i cierpienia, które znasz dobrze, ale nie znajdujesz słowa zdolnego je wyrazić. (To znana sprawa. Gdy ktoś chce uzyskać ten efekt, musi posłużyć się czymś dłuższym – zdaniem, rozdziałem, całą historią. Tak się to robi. Od wieków). Ismail K. to potrafi.

A to, co było Bogiem, jest strażnikiem
i brudnym okiem szpera w twym ukryciu
najostatniejszym. A tyś wciąż przy życiu.4)

W „Pałacu Snów” nie jest tak, że świat lęków i snów kieruje światem codziennym, rzeczywistością. Tutaj to świat materialny „wybiera sny, również lęki, również majaki i wydobywa je na powierzchnię, jak wiadro, które wyciąga wodę z głębokiej studni”. To rzeczywistość dokonuje wyboru, co jej potrzebne w tej otchłani.
Dlatego w powieści Kadare, pozostawiającej wrażenie nieprzyjemnego, ale zasadnego niedosytu, ten kto ma w ręku klucze do Pałacu Snów, posiada też klucze do państwa. Wiadomo, biurokratyczna machina o rozmiarach, lecz nie usposobieniu Gargantui zdolna jest wychwycić każdy, nawet najdrobniejszy przejaw nieposłuszeństwa wobec imperium. W razie potrzeby może go nawet sfabrykować...
Pytanie, „czy jest jakiś sen na mnie?”, kołacze się w głowie każdego w tym wyimaginowanym kraju. Zawsze jakiś odpowiednio uniwersalny i zarazem konkretny majak może zniszczyć najlepszego, najsilniejszego nawet dygnitarza (nie mówiąc o zwykłym człowieku). Niezależnie od wysokości stołka, potęgi i rozległości kontaktów delikwenta. Siła Pałacu zawiera się w tym właśnie, że nie jest oparta na faktach.
Kojarzy się? Być może. Być może słusznie, być może nie.
Tak czy owak – „dobranoc” – mógłbym teraz, na koniec napisać. Ale czy wtedy nie pomyślałby ktoś, że „Pałac Snów” to jednak jest publicystyka, co więcej – z rodzaju tych napastliwych? Tymczasem jest nią jedynie ta recenzja. Bo to powieść, którą powinien przeczytać każdy. Każdy, kto lubi pierwszorzędne, świetnie napisane książki.

To właściwie wszystko. Należałoby może tylko wyjaśnić, że jest to historia dziewiętnastowieczna: aby nikt nie spodziewał się samolotów, pralek i psychoanalityków. Nie ma ich tutaj.
Może innym razem.




Przypisy:
1) Albańskiego autora u nas niemal nieznanego, a przecież to on pokonał wszystkie największe współczesne sławy i jako pierwszy został laureatem prestiżowej międzynarodowej edycji The Man Booker Prize.
2) „Zwiastowanie”, Rainer Maria Rilke
3) I gdzieś w tym wszystkim, w imperium, podły los Albanii. A na jego szarym, smutnym tle: działalność – o odcieniu zdrady, apatriotyzmu – rodziny Ciuprilich. Los podległej, stłamszonej Albanii i postępowanie wobec tego stanu rzeczy najświetniejszego jej rodu, jak niemal zawsze, gdy chodzi o kraje względem innych zależne, tak i tu: ładnie (z braku lepszego słowa) to koresponduje z częścią historycznego losu Polski. Oraz z działalnością naszych potężnych rodów magnackich.
4) „Więzień”, Rainer Maria Rilke


Ocena: 9/10
Autor: Mateusz Wodyk
Dodano: 2007-08-31 19:32:35
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS