NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

McGuire, Seanan - "Pod cukrowym niebem / W nieobecnym śnie"

Martine, Arkady - "Pustkowie zwane pokojem"

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Kay, Guy Gavriel - "Ysabel"
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: Lipiec 2007
ISBN: 978-83-7480-060-0
Oprawa: miękka
Format: 135 x 205 mm
Liczba stron: 368
Cena: 29,90



Kay, Guy Gavriel - "Ysabel"

Lazur nieba, żar słońca, rozległe płaskowyże, groźne wąwozy i mistral. Fiolet lawendy i zapach ziół, rzymskie ruiny i średniowieczne katedry, Paul Cézanne i zapierające oddech widoki, które on i inni uwieczniali. Mały raj. Prowansja. Tyle że kiedy trochę poskrobać tę lśniącą powierzchnię, ziemski eden traci swe idylliczne właściwości. Odsłaniają się ciemne, głębokie rysy wojen, wściekłych konfliktów, jakie targały tą ziemią. Ludzie raz po raz wspinali się i zdobywali te szczyty piękna, odbijali je brutalną przemocą lub podłym podstępem, paląc poprzedników, którzy zbyt długo już cieszyli się gościną cudownej krainy – a ciężki, mdlący dym ponownie schodził na doliny i rozwiewał się po historii.
W ten sposób zmieniało się wszystko i nie zmieniało nic. Jeden obrót, drugi, następne. Ta sama nieustannie śpiewana pieśń, ten sam wciąż odgrywany dramat. Nowi byli tylko wykonawcy – śpiewacy bądź aktorzy, jakkolwiek ich, to jest nas, nazwiemy. To skala makro. Zaś skala druga, mniejsza też tylko powtórki ma w repertuarze. Kolejne ludzkie zauroczenia, miłości, kłótnie, zdrady, walki o kobietę – wciąż wracają te same, niezmienne.

W dużej mierze o tym właśnie, o przemożnej sile i powtarzalności pewnych procesów i o podobieństwach rozpoznawanych na poziomie zarówno historii jednostek, jak i całych kultur – o tym jest „Ysabel”. W najnowszej powieści pewnego pisarza, Kanadyjczyka, który ma na imię Guy a na drugie Gavriel, jest autorem „Tigany” i „Lwów Al-Rassanu”, którego nazwiska podawać nie będę, bo przecież nie wszyscy muszą wiedzieć, że myślę o Kayu – w jego najnowszej powieści historia nie odchodzi w przeszłość, lecz wciąż wpływa na teraźniejszość, wciąż zabiera głos – pogłoski o jej śmierci okazały się bowiem mocno przesadzone. Przeczytamy także o możliwościach zmieniania wspomnianych procesów – czy to w skali dziesiątków lat, czy całych tysiącleci – choćby wydawały się najtrwalszymi. „Ysabel” to pełna wiary w możliwości człowieka książka-odtrutka: na codzienny cynizm, lepiej lub gorzej kamuflowane szyderstwo, przeszywający nihilizm. W której, jeśli się postarać, można znaleźć ścieżkę do prawd, hen, aż za granicą słów.
Kłopot w tym, że „Ysabel”, niosąc w sobie ten cały piękny, ciekawy i ambitny zamiar, ubrała się w wyświechtane i niedopasowane fabularne szatki czytadła, powieści młodzieżowej, w których to guzik, to podszewkę należałoby wymienić, a to znów jedno czy drugie dziurawe miejsce porządnie zacerować. No i też same spajające historyjkę nici mogłyby być lepszej jakości.

Głównym bohaterem jest współczesny piętnastoletni Kanadyjczyk. Konfidencjonalnym szeptem dodam: to Wy-bra-niec – krew jego dawne bohatery, a imię jego będzie… Jenny! – dobra, właściwie to Ned, Ned Marriner (niczego to nie zmieni). Sekundować mu będziemy w niełatwej przeprawie z dziecięctwa w dorosłość. Ziew. W fantasy to motyw zupełnie nowy, jak wiesz, czytelniku.
Ned, przybywając z ojcem, sławnym fotografem, i towarzyszącą mu ekipą do Prowansji, ma nadzieję spędzić kilka niezapomnianych tygodni. I już na początku pobytu odkrywa tajemnicę sięgającą prowansalskich korzeni – założenia Marsylii, celtyckich i germańskich plemion, greckich żeglarzy i rzymskich legionów – i poznaje Kate, dziewczynę, z którą wespół w zespół rozwiązywać będzie zagadkę. Oboje są bystrzy, więc poradzą sobie całkiem dobrze. Do pewnego momentu, rzecz jasna.

Poziom komplikacji fabuły i ogólna atmosfera „Ysabel” przywodzą na myśl lepsze odcinki „Scooby Doo” (co zresztą jest w powieści zasugerowane) – to tylko jakieś dwa stopnie wyżej niż, powiedzmy, „Wakacje z duchami”. Tę – nie bójmy się tego słowa – kichę, można jednak usprawiedliwić (co nie sprawi jednak, że wpadniemy w zachwyt). Postaci w „Ysabel” są w dużej mierze archetypami odgrywającymi archetypiczne role. One po prostu są, podobnie jak rozwikływana w książce tajemnica, istnieją bez uzasadnień, bez tłumaczenia „dlaczego” – bo tego nie potrzebują. Jednocześnie jednak z uwagi na założenia fabularne, na istotę zagadkowego procesu odkrywanego miarowo, zgodnie z rytmem opowieści, te archetypy nie stały się postaciami z krwi i kości. A przecież chciałoby się, ba, tego można od dobrej książki wymagać, aby bohaterowie byli nie tylko nośnikami pewnych idei, ale również, aby pogłębiony rys psychologiczny czynił z nich gości, którym czytelnik zechce bądź kibicować, bądź życzyć jak najgorzej.
To zresztą problem całej „Ysabel”, która jest letnia. Lekko tylko emocjonalnie wstrząśnięta, zbełtana. Pochłania się ją szybko i właściwie bezproblemowo trawi. Znajdziemy tu parę świetnych dialogów, całkiem sporo mniej lub bardziej celnych spostrzeżeń, jedną czy dwie sceny zapadające w pamięć – i to wszystko. I dużo, i mało. W przypadku autora „Sarantyńskiej mozaiki”, raczej to drugie.

Sytuację lekko poprawia charakterystyczne przenikanie się opowieści. W tym wypadku odnajdziemy liczne nawiązania do „Fionavarskiego gobelinu” (wracają Kimberly Ford i Dave Martyniuk). To zresztą kolejny temat tej książki. Żadna opowieść nie istnieje sama w sobie, bez innych. Jedna historia zazębia się z drugą, ta z kolei z trzecią, trzecia z czwartą, aż poruszane jest większe koło, które znów zazębia się z następnymi trybikami o zbliżonych gabarytach, po to, by ruszyć trybiki jeszcze większe, które… itd. Wszystkie są do siebie podobne, mają podobną strukturę, ale żaden trybik nie może być oderwanym od innych samodzielnym, samonapędzającym się mechanizmem.
„Ysabel” to opowieść korzystająca z nieoczekiwanie zużytych formuł w sposób nieoczekiwanie mało odświeżający; w gruncie rzeczy nieporadna, jak na umiejętności jej autora. Nie to, żeby była gniotem tudzież inną artystyczną katastrofą. Jest po prostu zaskakująco przeciętnej jakości kółkiem zębatym w mechanizmie zwanym literaturą.


Ocena: 6/10
Autor: Mateusz Wodyk
Dodano: 2007-08-17 13:16:12
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Tigana - 13:42 17-08-2007
A już myślałem, że tylko ja mam tak złą opinię o tej książce. Tylko czy to powód do radości ?

romulus - 23:35 17-08-2007
A chciałem przeczytać... A tak: wpadła na koniec kolejki. Szary...

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS