Posłuchaj recenzji w formacie mp3
Okres wojen napoleońskich działa na wyobraźnię. Krwawe bitwy, błyskotliwe rozwiązania taktyczne, przemarsze olbrzymich armii... chleb powszedni tamtych czasów. Choć były okrutne, jednocześnie znakomicie nadają się na scenerię powieści batalistycznych. Ten potencjał dostrzegli także pisarze fantastyczni – całkiem niedawno ukazała się chociażby powieść Susanny Clarke czy opowiadanie Krzysztofa Piskorskiego, które wykorzystują wojny napoleońskie jako tło do przedstawienia mniej lub bardziej fantastycznej fabuły.
Podobnym tropem podążyła Naomi Novik tworząc cykl „Temeraire”. Amerykańska autorka nie siliła się na zmianę historycznych realiów. Świat przedstawiony w „Smoku Jego Królewskiej Mości” prawie niczym się nie różni od Europy przełomu XVIII i XIX wieku. Prawie, gdyż Novik wprowadziła jeden mały, acz istotny szczegół: smoki. Ogromne latające bestie służą w armii, wraz z ludzką załogą walczą z wrogami w powietrzu i na ziemi. Toczą między sobą podniebne pojedynki lub niszczą naziemne i nawodne jednostki wroga. W rękach sprawnego dowódcy są siłą, która może przechylić szalę każdej bitwy.
Zgodnie z klasycznymi (acz nie do końca lubianymi przez wyrobionych czytelników) schematami pisania cykli, pierwszy tom „Temeraire” jest zaledwie wprowadzeniem do większej całości. Karty „Smoka Jego Królewskiej Mości” zaznajamiają nas z kluczowymi bohaterami – kapitanem marynarki Willem Laurencem oraz świeżo wyklutym z jajka smokiem – Temerairem. Ich losy zostają połączone za sprawą dziwnych reguł rządzących oswajaniem wielkich gadów. Biedny kapitan musi porzucić dobrze mu znane sztywne zasady panujące we flocie i odnaleźć się w zupełnie obcym mu środowisku awiatorów, w którym przeważa spore rozprężenie. Laurence początkowo nie może się do tego przyzwyczaić, przez co stoi nieco na uboczu, ale z czasem, dzięki silnej więzi z własnym smokiem, coraz lepiej się aklimatyzuje.
Właśnie więź awiatora ze smokiem jest najbardziej wyeksponowanym motywem powieści Novik. To, co początkowo było podszyte niechęcią, z czasem przeradza się w niezwykle silny związek – choć muszę przyznać, jego natura nie jest dla mnie do końca jasna. Jest to coś pośredniego pomiędzy właścicielem i jego zwierzęciem (początkowo miałem wrażenie, że Laurence traktuje Temeraire’a jak ukochanego psiaka), a przyjaźnią (wszak smoki są nieprzeciętnie inteligentne). Jednakże, którakolwiek z wersji by nie była prawdziwa, została zdecydowanie przesłodzona. Były marynarz stara się uczynić wszystko by uszczęśliwić podopiecznego, a jednocześnie jest całkowicie bezkrytyczny w stosunku do niego. Po pewnym czasie zaczyna działać czytelnikowi na nerwy. Ileż razy można czytać o tym, jaki to Temeraire jest wspaniały, cudowny i w ogóle naj-naj.
Przechodzimy tutaj do kolejnego typowego dla fantasy rozwiązania – bohaterowie są niemal idealni, bez skazy. Znajdując się w nowym środowisku bardzo szybko wybijają się ponad postaci posiadające znacznie większe umiejętności i doświadczenie. Biorą sprawy w swoje ręce, ferują wyroki. Znacie ten model, prawda? W powieści Novik może i nie jest tak nachalny jak w wielu innych przypadkach, ale zauważalny.
„Smok Jego Królewskiej Mości”, choć sztampowy i przewidywalny, daje sporo przyjemności z lektury. Autorka potrafi we wrażliwy i ciepły sposób przedstawić poszczególne sceny, a płynna narracja sprawia, że pochłania się książkę w błyskawicznym tempie. Jest to typowa fantastyka napisana przez kobietę (pozwolę sobie na takie uogólnienie) znającą się na swoim fachu. Podobna książka mogłaby wyjść spod pióra Robin Hobb lub może prędzej Lois McMaster Bujold. Jeśli cenicie te pisarki, proza Novik też powinna wam się spodobać.
Podstawowym zarzutem – oprócz stereotypowości – jest niewykorzystanie potencjału, jaki daje epoka wojen napoleońskich. Konflikt między Francją a Anglią rozgrywa się gdzieś w tle, a jedyny kontakt, jaki z nim mamy, to zaledwie dwa starcia oddziałów smoków. To zdecydowanie za mało. Mam nadzieję, że w następnych tomach, gdy nie będzie konieczne przedstawianie rozwoju i szkolenia Temeraire’a, autorka skupi się na realiach epoki, zarysuje z rozmachem sytuację geopolityczną, skoncentruje się w większym stopniu na bitwach, nie tylko z punktu widzenia smoczych eskadr. Może także autorka pokusi się o dokonanie jakichś zmian w linii czasowej? Jakoś nie chce mi się wierzyć, że obecność smoków w żaden sposób nie wpłynęła na losy świata, nie zmieniła historii w choć malutki sposób.
Jeśli Novik wprowadzi do swych książek kilka nowych elementów, odejdzie od utartych schematów, to cykl tylko zyska na atrakcyjności – bo na razie jest poprawny, ale niczym specjalnym się nie wyróżnia. „Smok Jego Królewskiej Mości” choć na pierwszy rzut atrakcyjny, w perspektywie wydaje się książką do odstawienia na półkę i zapomnienia.
Ocena: 6/10
Autor:
Shadowmage
Dodano: 2007-05-30 09:27:56
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
Vanin - 19:36 30-05-2007
Cóż, jeśli chodzi o twoje nadzieje co do dalszych tomów, to muszę cię rozczarować... Zwłaszcza druga część jest słaba, momentami wręcz nudna. A generalnie to jest typowe teen fantasy.
Moje opinie o wszystkich tomach:
Smok Jego Królewskiej Mości
Nefrytowy tron
Black Powder War
Aha, jeśli ktoś byłby zainteresowany nabyciem całej serii Temereire w jednym tomie i w twardej oprawie, to proszę o kontakt. Chętnie sprzedam - idealne na naukę angielskiego