NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

Ukazały się

Iglesias, Gabino - "Diabeł zabierze was do domu"


 Richau, Amy & Crouse, Megan - "Star Wars. Wielka Republika. Encyklopedia postaci"

 King, Stephen - "Billy Summers"

 Larson, B.V. - "Świat Lodu"

 Brown, Pierce - "Czerwony świt" (wyd. 2024)

 Kade, Kel - "Los pokonanych"

 Scott, Cavan - "Wielka Republika. Nawałnica"

 Masterton, Graham - "Drapieżcy" (2024)

Linki

Weber, David & White, Steve - "W martwym terenie"
Wydawnictwo: Rebis
Cykl: Weber David i inni - "Starfire"
Tłumaczenie: Jarosław Kotarski
Data wydania: Grudzień 2006
ISBN: 83-7301-845-x
Oprawa: broszurowa
Format: 128 x 197 mm
Tom cyklu: 3



Weber, David & White, Steve - "W martwym terenie"

David Weber jest pisarzem, który – bez względu na to, co jeszcze w życiu napisze – i tak będzie mi się kojarzył z lekkimi, militarnymi opowiastkami science fiction. Jednak najważniejsze jest to, że autor ten po prostu potrafi pisać takie książki. Jeśli mamy ochotę na w miarę dobrą rozrywkową lekturę, nafaszerowaną ogromną liczbą scen batalistycznych, u Webera raczej znajdziemy to, czego szukamy. Nic pod rozwagę, w żadnym wypadku nie do refleksji, bez grama ambicji – ale powieści te się sprawdzają, gdy mamy ochotę przyjemnie stracić nieco czasu.
Takim utworem bez wątpienia jest „W martwym terenie” – trzeci tom cyklu „Starfire”, który Weber pisze wspólnie z Steve'm Whitem. Jest tu wszystko, czego można oczekiwać po militarnej space operze: mnóstwo stron poświęconych przedstawianej technice (wojennej, jakby inaczej), jeszcze więcej o samych działaniach wojennych, czyli pościgach, bitwach, przelotach, nalotach, a także naradach i przemówieniach. Nie wolno też zapomnieć o wielkiej pompie i patosie – a do tego wszystkiego okazja jest najlepsza z dotychczasowych, jakie mieli Weber i White w swoim cyklu. Dlaczego? Żadna z wojen przedstawianych w poprzednich tomach nie była taka, jaka tu zostaje opisana. Tym razem mamy do czynienia z wojną totalną: taką, która skończy się dopiero pełną eksterminacją jednej ze stron – konfliktem do zupełnego wyniszczenia.

Na samym początku poznajemy poznajemy los kilku statków kartograficznych należących do Federacji. Misja była prosta – badać dalekie rubieże poza pograniczem. Nie spodziewano się niczego zaskakującego: istnieje nieprawdopodobnie wiele systemów planetarnych i naprawdę mało który zawiera cokolwiek wartego uwagi. Tylko nieliczne posiadają planety, na których może funkcjonować życie – nic dziwnego, że wszyscy spodziewali się długiego okresu nudy. W jednym z nowych systemów spotkano się jednak z kilkoma zamieszkałymi i nieznanymi dotąd planetami, o stopniu uprzemysłowienia wyższym niż układ słoneczny i Alfa Centauri. Ich mieszkańcy od razu okazują wrogość niszcząc okręty kartograficzne i podążając szlakiem, którym one przybyły.
Wróg nie wykazuje ochoty do pertraktacji – jego flotylla prze naprzód w kierunku planet Sojuszu, a przy tym dysponuje, zdawałoby się, nieograniczonymi zasobami okrętów bojowych. Ludzie tracą po kolei, jeden za drugim, dopiero kolonizowane systemy pogranicza, na których z rąk przeciwników giną miliony. Nie mija wiele czasu, gdy poznajemy oblicze agresora. Jest to wysoko rozwinięta rasa pająkopodobna, która wszelkie organizmy oparte na białku traktuje jako pożywienie. Wojna totalna…

Już w czasie lektury czułem pewną wtórność: wiele następnych potyczek jest takich samych. W efekcie, kończąc książkę, te losy konfliktu, które poznałem na początku, już w dużym stopniu zatarły się w mojej pamięci i wymieszały między sobą. Trudno to uznać za wadę zakładając, że czytelnik sięgający po tą powieść ma nadzieje przeczytać batalistyczny fajerwerk – jak już wspomniałem, książka amerykańskich pisarzy sprawdza się jako utwór w takiej konwencji. Czytelników szukających czegoś więcej owe przydługie opisy znudzą, albo wręcz i go zemdli, czy to od batalistyki, czy od licznych scen iście hollywoodzko patetycznych, np. o pilotach oddających życie dla dobra ogółu.
Mnie osobiście czytało się dobrze, ale to na pewno (powtarzam się?) kwestia oczekiwań. Trzeba też dodać, że autorzy poniżej pewnego poziomu schodzą. Wiele scen batalistycznych jest bardzo dobrze przedstawionych z taktycznego punktu widzenia: dobre opisy manewrów, uwzględnienie szczegółów technicznych poszczególnych jednostek, pewien realizm tych bitew – to coś, co odróżnia poziom „Starfire” od wielu innych kosmicznych czytadeł, w których nawet się na to nie silono.

Są rzeczy, które mi zgrzytały: minusem jest to, że w przeciwieństwie do poprzednich tomów cyklu, „W martwym terenie” nie jest zamkniętą całością. Czytelnik, który sięgnie po tę książkę, nie pozna zakończenia, jak miało to miejsce w wypadku „Krucjaty” i „Powstania”. Może powód tkwi w istocie konfliktu, o której pisałem – może trudno przekazać całość „wojny absolutnej” na tylu stronach, co przebieg powstania z pierwszego tomu?
Przez całą książkę doskwierała mi ciekawość: jakie są Pająki? To kolejny element, który nie do końca mi się podobał. Mało poznajemy faktów o tej rasie, a i one głównie dotyczą ich sposobu walki i opanowywania planet. Nie dowiemy się nic o motywach, które kierują Pająkami, ciągle będzie nas dręczyć pytanie, jak one doszły do tak zaawansowanego poziomu technicznego. Nie mamy pojęcia, jak wygląda ich korzystanie z nowoczesnej techniki albo jakiego obrazu możemy się spodziewać po planetach przez nich opanowanych – choć może to trudne do opisania w książce, w której większość akcji toczy się w przestrzeni kosmicznej. Dlatego w moim odczuciu aż się prosi o parę rozdziałów, w których naukowcy badają osobniki schwytane na planetach, gdzie doszło do otwartych walk. Uzupełniłoby to książkę i dało pełniejszy obraz konfliktu. Mam nadzieje, że w kontynuacji, noszącej tytuł „The Shiva Option”, znajdzie się więcej miejsca na takie elementy.

Zatem, jeśli chcecie przeczytać zmilitaryzowaną od pierwszej do ostatniej strony space operę na dość dobrym poziomie, sięgnijcie po „Starfire”, a w tym i „W martwym terenie”. Nic dodać, nic ująć.




Ocena: 6/10
Autor: Vampdey


Dodano: 2007-02-24 11:55:28
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia


 Fosse, Jon - "Białość"

 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

Fragmenty

 Grimwood, Ken - "Powtórka"

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS