Patronat
Swan, Richard - "Procesy imperium"
Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Tajemnica Ramy"
Ukazały się
Wells, Martha - "Wiedźmi król. Witch King"
Fawcett, Heather - "Emily Wilde Encyklopedia elfów i wróżek"
Grothaus, Michael - "Piękni lśniący ludzie"
Kristoff, Jay - "Cesarstwo potępionych" (czerwona)
Moder, Jaga - "Sądny dzień"
Corland, Mai - "Pięć pękniętych ostrzy"
Howey, Hugh - "Zmiana" (wyd. 2024)
Wyndham, John - "Dzień tryfidów" (wyd. 2024)
Linki
|
|
|
Wydawnictwo: Runa Cykl: Miasto magówData wydania: Listopad 2006 ISBN: 83-89595-29-X Format: 125×185 mm Liczba stron: 400 Cena: 28,50 zł Ilustracja na okładce: Jakub Jabłoński
Tom cyklu: 1
|
Od kilku lat obserwujemy boom na polską fantastykę. Starzy mistrzowie nie są w stanie zaspokoić popytu, więc co chwilę pojawiają się nowi, debiutujący autorzy. Co zrozumiałe, próg jakościowy został znacznie obniżony; obecnie nie trzeba wielkiego talentu, by wydać książkę. Ale utrzymanie się na rynku to już zupełnie inna sprawa. W listopadzie 2006 nakładem Agencji Wydawniczej Runa ukazała się książka „Dom wschodzącego słońca” kolejnej debiutantki – Aleksandry Janusz. Autorkę kojarzyłem mgliście na podstawie niewyróżniającego się opowiadania „Z akt miasta Farewell”*, a zatem nie była mi całkowicie obca. Jednak przecież powieść to coś zupełnie innego niż debiutanckie opowiadanie.
Napisałem: „powieść”? Mój błąd. Co prawda wydawca wyraźnie wskazuje, że książka ma właśnie taką formę, ale ja się z tym nie zgodzę. Dla mnie jest to zbiór trzech opowiadań (jedno to właśnie debiutancki utwór Janusz po znaczącym liftingu) i jednej ponad dwustustronicowej powieści – nazywanych tutaj rozdziałami. To częsta tendencja wśród debiutantów, najwyraźniej łatwiej jest zlepić historię z kilku powiązanych ze sobą kawałków, a nie zaprezentować ją jako spójną całość. Skoro się czepiam formy, to zwrócę uwagę na jeszcze jeden szczegół, który jakoś nie został nagłośniony. Książka nosi pełen tytuł „Dom wschodzącego słońca. Miasto magów, część pierwsza”, co wybitnie sugeruje ciąg dalszy. Całe szczęście książka stanowi zamkniętą całość, więc nie będzie trzeba czekać na wyjaśnienie kluczowych wątków fabularnych. Niemniej jest co najmniej kilka tajemnic, które zostaną wyjaśnione dopiero w kontynuacji.
Pora zająć się treścią. Ta, ku mojemu zaskoczeniu, okazała się wyśmienita! Przyznam szczerze, do lektury podchodziłem jak do jeża. Na podstawie dostępnych recenzji, tytułu i opisu z czwartej strony okładki wyrobiłem sobie błędne mniemanie, że książka to przygody cudownej nastolatki w klimatach rockowo-azjatyckich. Nie ma to jak siła sugestii. Całe szczęście rzeczywistość jest zupełnie inna. „Dom wschodzącego słońca” to świetnie napisane urban fantasy. Książka opowiada o grupie magów z miasta Farewell zamieszkujących tytułowe domostwo. Nastoletnia dziewczyna i owszem, jest jednym z głównych bohaterów, ale daleko jej do stereotypowej szkolnej uczennicy. Każdy z czarodziei to niezwykle interesująca osobowość, z bogatą przeszłością i intrygującymi zwyczajami. Na temat każdej postaci można by napisać obszerny akapit, więc ich charakterystyka tutaj mija się z celem. Powiem tylko: budzą sympatię od samego początku i naszkicowane są tak wyraziście, że sprawiają wrażenie rzeczywistych osób przeniesionych na karty książki. Wielkie brawa.
Sceneria także ma duże znaczenie. Farewell to miasto gdzieś w Stanach Zjednoczonych. Z pozoru wydaje się zwyczajne, ale wystarczy tylko uważnie się przypatrzeć, a okaże się, że niektórzy mieszkańcy mają nieco przydługie kły, a inni są wręcz uosobieniem określenia „szczurowaty”. W pewnych dzielnicach miasta nie wypada pojawiać się po zmroku, gdyż może się to okazać zgubne w skutkach – i to bynajmniej nie z powodu zwykłych rzezimieszków. W Farewell istnieje krucha równowaga między magami a wampirami i naprawdę trzeba uważać, by przypadkiem kroki nie zawiodły na wrogi teren.
Niespełnione okazały się moje obawy co do kompilacji elementów wschodnioazjatyckich z muzyką rockową. Oba elementy nie grają kluczowej roli, są jedynie ważnymi czynnikami kształtującymi klimat powieści, nadającymi głębię niektórym opisywanym wydarzeniom. Umiejętnie wplecione w fabułę, uwypuklają tylko i aż najważniejsze kwestie. Można co prawda mieć trochę zarzutów w kwestii jakości tekstów piosenek, którymi autorka wzbogaca książkę, ale z drugiej strony, patrząc na autentyczne liryki nawet najsłynniejszych zespołów – nie sposób czasem oprzeć się wrażeniu, że tylko niewielki krok dzieli je od kiczu. W skrócie: jeśli nie lubicie ani rocka, ani kultury wschodnioazjatyckiej, to nie powinniście się zrażać, bo książka nie o tym traktuje.
Fabuła „Domu wschodzącego słońca” nie powala co prawda na kolana, ale autorce udało się zręcznie wykorzystać klasyczne schematy. Za pomocą oryginalnej scenerii jeszcze raz przedstawić je czytelnikowi w interesujący sposób. Mamy demonicznego mistrza, postać, która musi zmierzyć się ze swoją przeszłością, straszliwego potwora zagrażającego miastu, i nieliczną grupkę, która, a jakże, musi się mu przeciwstawić i oczywiście z góry stoi na przegranej pozycji. Jednak dzięki wcześniej wymienionym zaletom ograne fabularne motywy wcale nie rażą, a wręcz przeciwnie, potrafią zainteresować czytelnika. Wrażenie to potęguje styl Janusz, która plastycznie potrafi przedstawić opisywane sceny. Całość chce się czytać i ani na moment w głowie nie pojawia się myśl o odłożeniu książki na bok.
„Dom wschodzącego słońca” nie jest niestety książką pozbawioną wad. Zabrakło mi przede wszystkim dokładniejszego opisu zasad działania magii. Normalnie nie zwracam na to uwagi, w końcu jak można wyjaśniać działanie rzeczy abstrakcyjnej? Niemniej w tym przypadku autorka sama zaczęła się w to zagłębiać i – w pewnym momencie przerwała. W związku z czym czytelnik otrzymuje ogólny zarys, ale już bez szczegółów. A szkoda, bo pomysł na wielowymiarową strukturę magiczną jest naprawdę obiecujący. Intryguje również kwestia Ponadsieci – wirtualnej, internetowej rzeczywistości, do której dostęp mają tylko magowie. Żałuję, że Janusz nie postanowiła iść w tym kierunku – a wskazywał na to początek książki. Zatem o enigmatycznej Ponadsieci niewiele wiadomo – w moim przypadku, razem z tym, czego dowiedziałem się z książki o systemie magii, budzi skojarzenia z Virtù Zelaznego („Donnerjack”), ale ta interpretacja może być błędna, opiera się tylko na kilku poszlakach.
Lektura „Domu wschodzącego słońca” dostarczyła mi dużo satysfakcji. Runa po raz kolejny dowiodła, że ma rękę do wyboru początkujących pisarzy. Aleksandra Janusz to kolejny autor młodego pokolenia, który może sporo namieszać. Śmiem nawet twierdzić, że to jeden z najbardziej obiecujących debiutów ostatnich lat. Sprawnym stylem w ciepły, ale zarazem interesujący sposób przedstawia wciągającą fabułę. W swej debiutanckiej książce nie ustrzegła się kilku błędów i nielogiczności, ale patrząc przez pryzmat utworów innych nowicjuszy, wybija się znacząco na plus. Z dużą niecierpliwością oczekuję kolejnej książki i wierzę, że będzie jeszcze lepsza niż pierwsza.
*Science Fiction 04(14)/2004
Ocena: 8/10
Autor: Shadowmage
Dodano: 2007-01-16 13:07:47
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
Spike - 17:03 16-01-2007
Shadowmage, przeczytaj jeszcze raz początek drugiego akapitu i zastanów się, co właściwie napisałeś :->
(hint: "powieść" powinna być w cudzysłowie)
RaF - 17:28 16-01-2007
Jeżeli chodzi o dwukropek, to dodałem go ja (wcześniej było po prostu "Napisałem powieść?", a nie podejrzewałem Shadowa o tak ambitne przedsięwzięcie ). Cudzysłów przeoczyłem, mea maxima
EDIT: No, ktoś już w międzyczasie zdążył dodać cudzysłów, a usunąć dwukropek. A dwukropek być powinien, bo bez niego jednak inne jest znaczenie
Achmed - 17:29 16-01-2007
No że napisał powieść. I że jego błąd.
Poprawiłem. Dzięki za uwagę
Shadowmage - 17:48 16-01-2007
Oj cicho, ja się chwalę licząc, że jakiś wydawca mnie zauważy, a tu człowiekowi wytykają błędy
A na poważnie - faktycznie, nie mam pojęcia czemu to przegapiłem.
Achmed - 18:00 16-01-2007
RaF pisze:EDIT: No, ktoś już w międzyczasie zdążył dodać cudzysłów, a usunąć dwukropek.
Może z rozpędu, zbyt długo "backspace" trzymając. W każdym razie nie rozmyślnie :-)
|
|
|
Artykuły
Plaża skamielin
Zimny odczyt
Wywiad z Anthonym Ryanem
Pasje mojej miłości
Ekshumacja aniołka
Recenzje
Martine, Arkady - "Pustkowie zwane pokojem"
Sherriff, R.C. - "Rękopis Hopkinsa"
Kelly, Greta - "Lodowa Korona"
Harpman, Jacqueline - "Ja, która nie poznałam mężczyzn"
Baldree, Travis - "Księgarnie i kościopył"
Herbert, Brian & Anderson, Kevin J. - "Dziedzic Kaladanu"
Lee, Fonda - "Dziedzictwo jadeitu"
Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia"
Fragmenty
Pettersen, Siri - "Srebrne Gardło"
Wyndham, John - "Dzień tryfidów"
Wells, Martha - "Wiedźmi król. Witch King"
Howey, Hugh - "Zmiana"
Silverberg, Robert - "W dół do ziemi" (Wymiary)
Niven, Larry & Pournelle, Jerry - "Pyłek w Oku Boga"
Silverberg, Robert - "Księga czaszek"
Scalzi, John - "Wojna starego człowieka" (Wymiary)
|