NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Iglesias, Gabino - "Diabeł zabierze was do domu"

Moorcock, Michael - "Elryk z Melniboné"

Ukazały się

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"


 Kagawa, Julie - "Dusza miecza"

 Pupin, Andrzej - "Szepty ciemności"

 Ferek, Michał - "Pakt milczenia"

 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

Linki

Janusz, Aleksandra - "Dom wschodzącego słońca"
Wydawnictwo: Runa
Cykl: Miasto magów
Data wydania: Listopad 2006
ISBN: 83-89595-29-X
Format: 125×185 mm
Liczba stron: 400
Cena: 28,50 zł
Ilustracja na okładce: Jakub Jabłoński
Tom cyklu: 1



Janusz, Aleksandra - "Dom wschodzącego słońca"

Od kilku lat obserwujemy boom na polską fantastykę. Starzy mistrzowie nie są w stanie zaspokoić popytu, więc co chwilę pojawiają się nowi, debiutujący autorzy. Co zrozumiałe, próg jakościowy został znacznie obniżony; obecnie nie trzeba wielkiego talentu, by wydać książkę. Ale utrzymanie się na rynku to już zupełnie inna sprawa. W listopadzie 2006 nakładem Agencji Wydawniczej Runa ukazała się książka „Dom wschodzącego słońca” kolejnej debiutantki – Aleksandry Janusz. Autorkę kojarzyłem mgliście na podstawie niewyróżniającego się opowiadania „Z akt miasta Farewell”*, a zatem nie była mi całkowicie obca. Jednak przecież powieść to coś zupełnie innego niż debiutanckie opowiadanie.
Napisałem: „powieść”? Mój błąd. Co prawda wydawca wyraźnie wskazuje, że książka ma właśnie taką formę, ale ja się z tym nie zgodzę. Dla mnie jest to zbiór trzech opowiadań (jedno to właśnie debiutancki utwór Janusz po znaczącym liftingu) i jednej ponad dwustustronicowej powieści – nazywanych tutaj rozdziałami. To częsta tendencja wśród debiutantów, najwyraźniej łatwiej jest zlepić historię z kilku powiązanych ze sobą kawałków, a nie zaprezentować ją jako spójną całość. Skoro się czepiam formy, to zwrócę uwagę na jeszcze jeden szczegół, który jakoś nie został nagłośniony. Książka nosi pełen tytuł „Dom wschodzącego słońca. Miasto magów, część pierwsza”, co wybitnie sugeruje ciąg dalszy. Całe szczęście książka stanowi zamkniętą całość, więc nie będzie trzeba czekać na wyjaśnienie kluczowych wątków fabularnych. Niemniej jest co najmniej kilka tajemnic, które zostaną wyjaśnione dopiero w kontynuacji.

Pora zająć się treścią. Ta, ku mojemu zaskoczeniu, okazała się wyśmienita! Przyznam szczerze, do lektury podchodziłem jak do jeża. Na podstawie dostępnych recenzji, tytułu i opisu z czwartej strony okładki wyrobiłem sobie błędne mniemanie, że książka to przygody cudownej nastolatki w klimatach rockowo-azjatyckich. Nie ma to jak siła sugestii. Całe szczęście rzeczywistość jest zupełnie inna. „Dom wschodzącego słońca” to świetnie napisane urban fantasy. Książka opowiada o grupie magów z miasta Farewell zamieszkujących tytułowe domostwo. Nastoletnia dziewczyna i owszem, jest jednym z głównych bohaterów, ale daleko jej do stereotypowej szkolnej uczennicy. Każdy z czarodziei to niezwykle interesująca osobowość, z bogatą przeszłością i intrygującymi zwyczajami. Na temat każdej postaci można by napisać obszerny akapit, więc ich charakterystyka tutaj mija się z celem. Powiem tylko: budzą sympatię od samego początku i naszkicowane są tak wyraziście, że sprawiają wrażenie rzeczywistych osób przeniesionych na karty książki. Wielkie brawa.
Sceneria także ma duże znaczenie. Farewell to miasto gdzieś w Stanach Zjednoczonych. Z pozoru wydaje się zwyczajne, ale wystarczy tylko uważnie się przypatrzeć, a okaże się, że niektórzy mieszkańcy mają nieco przydługie kły, a inni są wręcz uosobieniem określenia „szczurowaty”. W pewnych dzielnicach miasta nie wypada pojawiać się po zmroku, gdyż może się to okazać zgubne w skutkach – i to bynajmniej nie z powodu zwykłych rzezimieszków. W Farewell istnieje krucha równowaga między magami a wampirami i naprawdę trzeba uważać, by przypadkiem kroki nie zawiodły na wrogi teren.
Niespełnione okazały się moje obawy co do kompilacji elementów wschodnioazjatyckich z muzyką rockową. Oba elementy nie grają kluczowej roli, są jedynie ważnymi czynnikami kształtującymi klimat powieści, nadającymi głębię niektórym opisywanym wydarzeniom. Umiejętnie wplecione w fabułę, uwypuklają tylko i aż najważniejsze kwestie. Można co prawda mieć trochę zarzutów w kwestii jakości tekstów piosenek, którymi autorka wzbogaca książkę, ale z drugiej strony, patrząc na autentyczne liryki nawet najsłynniejszych zespołów – nie sposób czasem oprzeć się wrażeniu, że tylko niewielki krok dzieli je od kiczu. W skrócie: jeśli nie lubicie ani rocka, ani kultury wschodnioazjatyckiej, to nie powinniście się zrażać, bo książka nie o tym traktuje.

Fabuła „Domu wschodzącego słońca” nie powala co prawda na kolana, ale autorce udało się zręcznie wykorzystać klasyczne schematy. Za pomocą oryginalnej scenerii jeszcze raz przedstawić je czytelnikowi w interesujący sposób. Mamy demonicznego mistrza, postać, która musi zmierzyć się ze swoją przeszłością, straszliwego potwora zagrażającego miastu, i nieliczną grupkę, która, a jakże, musi się mu przeciwstawić i oczywiście z góry stoi na przegranej pozycji. Jednak dzięki wcześniej wymienionym zaletom ograne fabularne motywy wcale nie rażą, a wręcz przeciwnie, potrafią zainteresować czytelnika. Wrażenie to potęguje styl Janusz, która plastycznie potrafi przedstawić opisywane sceny. Całość chce się czytać i ani na moment w głowie nie pojawia się myśl o odłożeniu książki na bok.

„Dom wschodzącego słońca” nie jest niestety książką pozbawioną wad. Zabrakło mi przede wszystkim dokładniejszego opisu zasad działania magii. Normalnie nie zwracam na to uwagi, w końcu jak można wyjaśniać działanie rzeczy abstrakcyjnej? Niemniej w tym przypadku autorka sama zaczęła się w to zagłębiać i – w pewnym momencie przerwała. W związku z czym czytelnik otrzymuje ogólny zarys, ale już bez szczegółów. A szkoda, bo pomysł na wielowymiarową strukturę magiczną jest naprawdę obiecujący. Intryguje również kwestia Ponadsieci – wirtualnej, internetowej rzeczywistości, do której dostęp mają tylko magowie. Żałuję, że Janusz nie postanowiła iść w tym kierunku – a wskazywał na to początek książki. Zatem o enigmatycznej Ponadsieci niewiele wiadomo – w moim przypadku, razem z tym, czego dowiedziałem się z książki o systemie magii, budzi skojarzenia z Virtù Zelaznego („Donnerjack”), ale ta interpretacja może być błędna, opiera się tylko na kilku poszlakach.

Lektura „Domu wschodzącego słońca” dostarczyła mi dużo satysfakcji. Runa po raz kolejny dowiodła, że ma rękę do wyboru początkujących pisarzy. Aleksandra Janusz to kolejny autor młodego pokolenia, który może sporo namieszać. Śmiem nawet twierdzić, że to jeden z najbardziej obiecujących debiutów ostatnich lat. Sprawnym stylem w ciepły, ale zarazem interesujący sposób przedstawia wciągającą fabułę. W swej debiutanckiej książce nie ustrzegła się kilku błędów i nielogiczności, ale patrząc przez pryzmat utworów innych nowicjuszy, wybija się znacząco na plus. Z dużą niecierpliwością oczekuję kolejnej książki i wierzę, że będzie jeszcze lepsza niż pierwsza.

*Science Fiction 04(14)/2004



Ocena: 8/10
Autor: Shadowmage


Dodano: 2007-01-16 13:07:47
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Spike - 17:03 16-01-2007
Shadowmage, przeczytaj jeszcze raz początek drugiego akapitu i zastanów się, co właściwie napisałeś :->
(hint: "powieść" powinna być w cudzysłowie)

RaF - 17:28 16-01-2007
Jeżeli chodzi o dwukropek, to dodałem go ja (wcześniej było po prostu "Napisałem powieść?", a nie podejrzewałem Shadowa o tak ambitne przedsięwzięcie :D). Cudzysłów przeoczyłem, mea maxima :oops:

EDIT: No, ktoś już w międzyczasie zdążył dodać cudzysłów, a usunąć dwukropek. A dwukropek być powinien, bo bez niego jednak inne jest znaczenie :P

Achmed - 17:29 16-01-2007
No że napisał powieść. I że jego błąd.
Poprawiłem. Dzięki za uwagę :-)

Shadowmage - 17:48 16-01-2007
Oj cicho, ja się chwalę licząc, że jakiś wydawca mnie zauważy, a tu człowiekowi wytykają błędy :P
A na poważnie - faktycznie, nie mam pojęcia czemu to przegapiłem.

Achmed - 18:00 16-01-2007
RaF pisze:EDIT: No, ktoś już w międzyczasie zdążył dodać cudzysłów, a usunąć dwukropek.

Może z rozpędu, zbyt długo "backspace" trzymając. W każdym razie nie rozmyślnie :-)

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS