NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Kres, Feliks W. - "Szerń i Szerer. Zima przed burzą"

Swan, Richard - "Tyrania Wiary"

Ukazały się

Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"


 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Kukiełka, Jarosław - "Kroczący wśród cieni"

 Gray, Claudia - "Leia. Księżniczka Alderaana"

 Le Fanu, Joseph Sheridan - "Carmilla"

 Henderson, Alexis - "Dom Pożądania"

Linki

Ziemiański, Andrzej - "Zapach szkła"
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2004
ISBN: 83-89011-48-4
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195
Liczba stron: 488
Cena: 27,99 zł
seria: Bestsellery polskiej fantastyki



Ziemiański, Andrzej - "Zapach szkła"

Zapach szkła

Hofman przeglądał CD z danymi, które Źródełku przysłał towar z Warszawy. Nie było tego wiele. I co gorsze, bez dźwięku. Najpierw obejrzał film, zgrany z klasycznej ósemki na mpeg. Tu już nie miał metalowego pudełka, żeby zobaczyć, kto jest operatorem. Film zresztą tak samo źle zrobiony jak poprzedni. Zupełnie spokojny. Najpierw jakiś czołg ustawiony na środku szosy. Chyba... chyba T-55. Nie znał się na tym. Żołnierze, wystający z włazów. Niezbyt zestresowani. Raczej znudzeni. Sześć postaci w OP-1 z miotaczami ognia na plecach. Polewali ogniem jakiś trawnik. Niespiesznie, dokładnie, wręcz ospale. Jakiś oficer w mundurze wyjściowym czterdzieści kroków dalej. “Darte”, rwane ujęcia. Nic się nie dzieje. I nagle zmiana. Oficer podnosi do ust gwizdek. Wyraźnie panikuje. Faceci w OP-1 z miotaczami uciekają nagle. Jeden się przewrócił. Chlasnęło go coś. Jakiś drut przy drodze, którego nie zauważył przez malutkie okularki maski przeciwgazowej, jakaś gałąź? Wywalił się i wleciał do rowu. Czołg na wstecznym biegu. Gąsienice ślizgały się po asfalcie szosy. Pieprznął w słup z jakimś znakiem. Obaj żołnierze w wieżyczkach pochowali momentalnie głowy i zamknęli włazy. Czołg wykręcił jakoś i spieprzał dalej tyłem. Oficer z gwizdkiem wiał jak zając, przeskakując niskie ogrodzenia na polu. Kamerzysta cofał się i obrazem coraz bardziej trzęsło. Oderwane, niewyraźne ujęcia. Jakiś gazik, usiłujacy wykręcić i zawrócić na wąskiej drodze. Dwóch żołnierzy, próbujących wycofać się zgodnie z regulaminem. Odskakiwali tyłem z kałachami wycelowanymi ciągle w coś niewidocznego poza kadrem. Czołg, wpierniczający się rufą w słup energetyczny. Zerwanie trakcji. Iskry.
Cięcie.
Inna pora dnia, sądząc po zmianie światła. Kilku mężczyzn w strojach OP-1, palących miotaczami innego faceta w tym samym stroju. Tego chyba, który wywalił się podczas ucieczki do rowu. Tym razem widać było wyraźnie drut, owinięty wokół nadgarstka. Rozerwany kombinezon. Płomienie.
Koniec.
Co to jest? Co to jest, do jasnej cholery?
Przeglądał zeskanowane papiery. Nic. Same strzępy informacji. Fragmenty przetrzepanych przez kogoś dokładnie papierów. SWW-233991/69 — efekt w Szklarach. Co to jest ten efekt? Szukał dalej. Jest! SWW/12382/72 — efekt w Pieczyskach. Wybuch gazu. Wezwano patrol numer 7.
Eeeeeee... Taki kit to możecie wciskać amatorom. Wybuch gazu, a rozprowadzający w Bydgoszczy wzywa patrol? To w ogóle nie są określenia milicyjne. A poza tym Matysik jest żołnierzem, a nie milicjantem. I wezwali wojsko do wybuchu gazu? Szyte bardzo grubymi nićmi. I faktycznie. Tylko jeden wezwany wóz strażacki. Bez ekipy dochodzeniowo-śledczej. Bez karetki pogotowia? Ale to śmierdzi.
OK. Trzeba lecieć dalej. Wrocław — gwizdnął cicho. SRT-2456/3001. Skądś znał ten skrót. Jezu... SRT? Miał doskonałą pamięć do liczb i nazw. Ale SRT? Czego dotyczy seria SRT? Zaraz, to chyba jakieś archiwalia. Wyjątkowo nie mógł sobie przypomnieć.
Zalogował się na komputerze komendy. SRT? Miał ogólny przegląd jedynie z tego poziomu. Seria SRT — wybuchy gazu, nagłe powiewy wiatru, katastrofy górnicze...
Jezus Maria!!!
Już pamiętał. Seria SRT. Wybuch gazu w Rotundzie PKO w Warszawie. Wiatr przewrócił nieukończoną konstrukcję budynku Akademii Rolniczej we Wrocławiu. Prawie czterdzieści ofiar. Wybuch gazu w Gdańsku — pod gruzami budynku kilkadziesiąt ofiar. Hałda osuwa się na most w Wałbrzychu — prawie trzydzieści ofiar. Przecież uczono go tego na studiach — przykład źle zorganizowanej akcji milicji.
Boże... To nie była źle zorganizowana akcja milicji, teraz już rozumiał. To była doskonale zorganizowana akcja wojska, w której zabito prawie trzydzieści osób!
Ale zaraz. Zapalił papierosa i podszedł do okna. Letnia noc pachniała rozgrzanym asfaltem, obrośniętymi bluszczem ścianami budynków, kwiatami w pobliskim parku. Zasępiony, obserwował latarnie, kreujące fantastyczne cienie na ulicy, wille naprzeciwko, owady, skupiające się wokół źródeł światła. W prześlicznym budynku obok ktoś grał na pianinie. Słyszał też odgłosy kilku co najmniej telewizorów, dochodzące z otwartych okien, jakąś kłótnię. Życie w mieście... Telewizor w jego własnym salonie również grał. Żona oglądała właśnie codzienną porcję wiadomości o włamaniach, napadach, przestępstwach z użyciem broni, gwałtach...
Jak to możliwe, że oni utrzymywali wielką organizację, zabijającą ludzi w całym kraju? To przecież setki patroli, centrale, jakiś sztab i łączność. Czy mieliby szansę przy czymś takim utrzymać tajemnicę? Odpowiedź była prosta. Nie mieli żadnych szans. Z tego wniosek, że komórka była bardzo mała, ze ściśle wyselekcjonowanym personelem. Ale... czy w takim razie mieli szansę reagować od razu w różnych regionach kraju i przeprowadzać błyskawiczne akcje eksterminacyjne? Odpowiedź znowu była prosta: nie mieli szans. Jaki z tego wniosek?
Hofman zaciągnął się dymem. Skoro mieli bardzo małą, wręcz mikroskopijną ekipę z poparciem kogoś z samej góry, a jednocześnie byli w stanie opanować wszystkie, jak sami mówili, “efekty”, to... Wniosek prosty. Skądś wiedzieli, przynajmniej mniej więcej, gdzie nastąpi “efekt” w danej chwili. I wcześniej wysyłali ludzi w ten rejon. A to już bardzo brzydko pachniało. Szlag!
W jego domu nagle zgasło światło.
— Czy to korki? — krzyknęła żona z ciemnego nagle salonu.
Hofman zamiast sprawdzać wychylił się z okna i zerknął na ścianę własnego budynku.
— Nie. Walnęło w całym bloku.
— O Jezu... No dobra, chodźmy spać.
Odmruknął coś i podniósł słuchawkę telefonu. Nie dzwonił bynajmniej na pogotowie elektryczne.
— Cześć, stary. Nie obudziłem cię?
Znajomy architekt ziewnął rozdzierająco.
— Nie - skłamał uprzejmie.
— Powiedz mi jedną rzecz. Czy ciężko wysadzić mieszkalny blok?
— Jaki blok?
— Jakikolwiek. Na przykład taki, w którym mieszkam. I zakładam, że będą problemy z dostarczeniem dużej ilości materiałów wybuchowych. Wiesz... Tajemnica.
— OK. Żaden problem z wysadzeniem twojego bloku. Zupełnie bez semteksu.
— A co byś potrzebował?
Nowe rozdzierające ziewnięcie architekta.
— Klucz numer czternaście.
— Coooo???
— Klucz numer czternaście.
— Jezu... no nie opowiadaj, że przy pomocy jednego klucza wysadzisz mój dom.
— Oczywiście, że wysadzę.
— Jak? Czekaj, jaki klucz, do jasnej cholery?
— No, normalną czternastkę. Wchodzę do piwnicy, a jako architekt mam uprawnienia, żeby cieć mnie wpuścił. Wystarczy, że stwierdzę katastrofę budowlaną.
— Jaką katastrofę? Zakładam, że budynek jest jeszcze cały.
— Boże.... Nie znasz naszego żargonu. “Katastrofa budowlana” to może być na przykład takie coś, że będzie mi się jedynie wydawało, że zauważyłem, na przykład rysę na ścianie przy fundamentach. Wystarczy, że mi się będzie wydawało, rozumiesz? I muszą mnie wpuścić wszędzie, bo ja z kolei muszę zawiadomić odpowiednie służby. Normalna procedura.
— No dobra. I co zrobisz z tym kluczem?
— Odkręcę w piwnicy zawór gazowy. Dwadzieścia metrów dalej zostawię zapalonego papierosa albo świeczkę i ucieknę zygzakiem. Byle szybko.
— Jezu, to takie proste?
— Proste jak drut — nowe ziewnięcie. — Nie wiesz, co to jest wielka płyta?
Przez chwilę jeszcze wyjaśniał, że betonowe budynki mają jedną zaletę. Gdyby doszło do bombardowań jak podczas drugiej wojny światowej, straty byłyby kurewsko niższe niż w trzeciej rzeszy. Taka bomba spuszczona od góry niewiele zrobi betonowym bunkrom, jakimi są de facto bloki. Ale wybuch od dołu sprawia, że się po prostu składają. Klucz czternastka i świeczka są lepszą bronią niż bomby typu “blockbuster” czy samoloty, wbijane w ściany WTC. Zdecydowanie tańszą, bardziej poręczną, łatwiejszą w przenoszeniu, przyjazną w użyciu... Klucz czternastka to równoważnik paru ładnych ton trotylu. Potrzebny jest oczywiście jeszcze gaz i świeczka lub papieros. No i zapałki.


Dodano: 2006-10-07 10:11:22
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS