NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

McGuire, Seanan - "Pod cukrowym niebem / W nieobecnym śnie"

Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Brzezińska, Anna - "Plewy na wietrze"
Wydawnictwo: Runa
Cykl: Saga o zbóju Twardokęsku
Data wydania: Październik 2006
Liczba stron: 576
Cena: 34,50 zł
Tom cyklu: 1 (wersja poszerzona)



Brzezińska, Anna - "Plewy na wietrze"
nutka Posłuchaj recenzji w formacie mp3

Uproszczenia są fajne. Pozwalają usystematyzować świat; podzielić go na kategorie. W ten sposób oswajamy rzeczywistość. Żyjemy w Szuflandii, gdzie każdy ma swoje skróty myślowe, każdy takimi skrótami myśli. Wprawdzie trudno się od nich uwolnić, ale przecież w gruncie rzeczy są nam bardzo potrzebne. Także na początku tej recenzji bez jednego się nie obędzie.
W czasie lektury „Plew na wietrze” – długiej, rozlanej szeroko na niemal sześciuset stronach historii o iście epickim oddechu – Anna Brzezińska projektuje się czytelnikowi jako Guy Gavriel Kay w spódnicy.

Szczerze mówiąc, nie cierpię uproszczeń; zawsze jest z nimi niemało roboty, zawsze trzeba oddzielać ziarno od plew.

Ot, na przykład w kontraście do Kaya, Anna B. o wiele częściej protagonistami opowiadanych historii czyni postaci egoistyczne, bezwzględne, nierzadko zwyczajnie podłe. Nadto tutaj w zasadzie nie ma miejsca dla nadziei (której Kanadyjczyk summa summarum raczej nam nie skąpi). W świecie Krain Wewnętrznego Morza poświęcenie, miłosierdzie czy inne pozytywne przymioty stanowią wyjątki, niezawodnie potwierdzające zupełnie przeciwną im regułę.
Ale fakt, z pisarzy fantasy to chyba właśnie Kay jest trzykrotnej zajdlistce koncepcyjnie najbliższy. Dlatego, chociaż w szczegółach diabeł gości (a u Anny Brzezińskiej każdy szczegół jest ważny) i różnic między obojgiem nie brakuje, to jeśli cenisz, czytelniku, prozę autora „Fionavarskiego Gobelinu”, również „Plewy na wietrze” powinny przypaść ci do gustu.

Najpierw jednak zapewne chciałbyś wiedzieć pokrótce, o czym recenzowana powieść jest, co w niej się dzieje.
No cóż – zgodnie z tytułem – wieje.
Zostaje nam przedstawiony świat u początku zmian – społecznych, politycznych, a nawet teologicznych. Koło historii rusza z miejsca i zaczyna obracać się coraz prędzej, bohaterowie "Plew", usiłujący w wolnych chwilach odzyskać kontrolę nad swoim losem, muszą przede wszystkim bardzo uważać, by z tego koła nie spaść i nie zginąć. Szczęśliwie w głównych rolach Anna Brzezińska obsadziła nie byle kogo, dlatego bohaterowie radzą sobie. Radzą mniej więcej, oczywiście. Jak to liście, kiedy dmie.

Zbój Twardokęsek – łupieżca, łotr i samolub, który postanowił zakończyć pełną sukcesów grasancką karierę i odejść na zasłużoną emeryturę z zawłaszczonym skarbczykiem całej swojej kompanii, zostaje zaskoczony i wbrew woli wplątany w aferę, jakiej nawet jego wyostrzony latami napadów i zasadzek instynkt nigdy nie śmiałby przeczuwać. Za sprawą rudowłosej kobiety enigmy, Szarki, zostaje wplątany w sprawy bogów, władców i, co chyba najgorsze, kapłanów. Wewnątrz tego kotła o zawartości powoli, lecz nieubłaganie, zbliżającej się do stanu wrzenia, siedzą już inni bohaterowie – wszyscy charakterni, bynajmniej nie pokorni – parająca się alchemią chroma księżna Zarzyczka, wygnany następca tronu Koźlarz i jego opiekun (podobnego co wychowanek stanu) imieniem Przemęka. A to daleko nie wszyscy...

„Plewy” można by nazwać fantasy pikarejską – sowizdrzalstwa w niej bowiem niemało – gdyby nie fakt, że jest też czymś więcej. Mamy do czynienia z prozą łączącą rozrywkę z zagadkami ontologicznymi i refleksją na niejeden ważki temat; treść niesie za sobą nie tylko akcję, lecz również niebagatelny ładunek myślowy.
Z wolna odkrywana przed czytelnikiem historia w dwójnasób jest tajemnicza. Nie tylko nie znamy w pełni przeszłości kluczowych bohaterów, co znacznie utrudnia antycypację ich przyszłych losów, ale również nie rozumiemy, na jakich zasadach działa obmyślony przez autorkę świat Krain Wewnętrznego Morza (Twardokęsek et consortes są w nieznacznie tylko bardziej uprzywilejowanej sytuacji). Rzecz została pomyślana w ten sposób, ażeby w trakcie zagłębiania się w rozpisanej na trzy, a docelowo cztery tomy opowieści, czytelnik wraz z bohaterami rozszyfrowywał mechanizmy i reguły, na których opiera się i funkcjonuje to uniwersum. Dlatego czytając „Plewy” niewiele wiemy, obserwujemy tylko – bezpośrednio ze sceny – to boże igrzysko, wciąż świadomi otaczającej nas wszechwładnej widowni, która raz za razem wpływa na przebieg spektaklu; obserwujemy i dużo myślimy. Gromadząc i dopasowując do siebie porozrzucane na kartach powieści wskazówki, staramy się wyciągać niepewne, kulawe wnioski.
Tu bynajmniej nie tylko bohaterowie są igraszką, drobiną rzuconą między potężne żarna przeznaczenia, ta powieść bawi się również nami.

W fantasy mamy wolność czynionych założeń, lecz i ten gatunek ograniczony jest tak samo jak inne, gdy na podstawie wykoncypowanych kryteriów przychodzi budować świat opowiadania/powieści/cyklu. Spójność, solidność kreacji niezmiennie pozostaje warunkiem porządnej literatury. Jak już ustaliliśmy – z tego zadania autorka wywiązała się znakomicie.
Rzecz w tym, że dobrym książkom świat to za mało. Trzeba im jeszcze innych cech, które razem dadzą pożądany przez czytelników efekt. Autor chcąc go osiągnąć, musi mieć odpowiednie narzędzia i na tyle wysokie umiejętności, by ich właściwie użyć.
Anna Brzezińska pisze na poziomie, na jaki potrafią wspiąć się tylko nieliczni. „Plewy” – ze swoją finezyjną szkatułkową narracją i płynną, zastosowaną dokładnie tam, gdzie jest to z pożytkiem dla całości utworu, stylizacją – są pod względem struktury i języka wzorem do naśladowania bynajmniej nie tylko dla początkujących pisarczyków.

Łykamy pigułkę i już. Lubimy, kiedy jak największa ilość informacji zawiera się w jak najkrótszym komunikacie. Wiadomo: bezpośredni, nierozcieńczony zbędnymi słowami przekaz, konkret – to jest to. Ułatwia życie; oszczędza czas w czasach, w których ów stał się najcenniejszym z kruszców.
Dlatego decyzja o lekturze zdecydowanie nie najkrótszych „Plew na wietrze”, gdy w księgarniach dostępny jest ich substytut – o tym samym rdzeniu, a znacznie przecież mniejszej objętości, wydawać się może współczesnemu czytelnikowi dziwaczna. Jednak „Plewy” nie są lekko podliftowaną wersją „Zbójeckiego gościńca”, to dwa razy większa i dwa razy lepiej napisana historia.
Jeśli chcesz poznać, czytelniku, pełną wersję sagi o zbóju Twardokęsku i jeśli chcesz przeczytać po prostu bardzo dobrą książkę, sięgnij po „Plewy”. To jest właśnie to, czego szukasz.



Ocena: 9/10
Autor: Mateusz Wodyk
Dodano: 2006-11-07 11:50:53
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS