NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Miela, Agnieszka - "Krew Wilka"

Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (czarna)

Ukazały się

Brown, Pierce - "Czerwony świt" (wyd. 2024)


 Kade, Kel - "Los pokonanych"

 Scott, Cavan - "Wielka Republika. Nawałnica"

 Masterton, Graham - "Drapieżcy" (2024)

 He, Joan - "Uderz w struny"

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Gryffindor)

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Hufflepuff)

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Ravenclaw)

Linki

Ziemkiewicz, Rafał A. - "Ognie na skałach"
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2005
ISBN: 83-89011-81-6
Oprawa: miękka
Liczba stron: 240
miejsce wydania: Lublin



Ziemkiewicz, Rafał A. - "Ognie na skałach" #3

Początek konfliktu

Gdyby szanowny Rejmus nie wypił wcześniej tyle piwa, być może udałoby mu się Żegosta zaskoczyć. Z pozoru zachował niewzruszoną twarz. Musiało go zdradzić coś nieuchwytnego, może drgnienie powieki, może minimalny, niezauważalny ruch dłoni. Żegost nie umiałby tego powiedzieć. Uchylił się odruchowo, niemal kładąc się na ramieniu Ingolda, który właśnie zaczął przywoływać jakąś kolejną starą sentencję. Piwo z rejmusowego kufla chlusnęło mu obok twarzy, tylko kilka bryzgów wylądowało na kaftanie. Zaraz potem wystrzeliła w jego stronę ręka rycerza.
Żegost miękko odchylił się na ławie do tyłu, tak że przez moment jego plecy zawisły poziomo nad ziemią; palce Rejmusa, stojącego już i wyciągniętego nad stołem, prawie sięgnęły jego twarzy, ale zaraz Rejmus zmuszony był cofnąć się i wyprostować, by nie utracić równowagi.
Żegost, zaparłszy kolana o stół, poderwał się w tej samej chwili na równe nogi i, porwawszy z blatu dzban z winem, obrócił go w dłoni, po czym z całym impetem wyrżnął szanownego w okoloną rudawym włosem łysinę.
Wbrew jego spodziewaniu, Rejmus nie padł po ciosie. W pierwszym momencie ledwie nań zareagował, zamrugał tylko oczami i potrząsnął głową; wreszcie, po dobrej sekundzie, która wydawała się niezwykle długa, usiadł ciężko na ławie, jakby bezbrzeżnie zdumiony, że przybysz mógł się ważyć na coś równie świętokradczego.
Ta chwila, podczas której pozostali szanowni wydawali się równie osłupieni, pozwoliła Żegostowi wyplątać nogi zza ławy.
— Szanowni, szanowni! — zapiał nerwowo Ingold. — Co wy ro...
Jasnowłosy Woyt, najtrzeźwiejszy chyba z całego towarzystwa, błyskawicznym zamachem rzucił ciężkim kuflem, który gwizdnął o włos od twarzy Żegosta i roztrzaskał się o obmurowanie paleniska.
— Uspokójcie się! Co robi... — wrzask Ingolda zmieszał się z krzykiem nadbiegającego Platki, ale obydwu zagłuszył szanowny Rejmus. Wciąż jeszcze otrząsał się ze zdumienia, ocierając twarz zalaną winem i krwią z rozciętego brzegiem glinianej skorupy czoła, aż wreszcie podskoczył na równe nogi, rycząc do młodych drużynników:
— Woyt, Szabah! Ubić mi to ścierwo!
Żegost rzucił się do biegu w stronę drzwi. Tak nakazywał rozsądek: wypaść na otwartą przestrzeń, na podwórze, gdzie szybkość i zwinność ruchów zniweluje liczebną przewagę ociężałych po przepiciu przeciwników. Ale na drodze do drzwi stanął mu Woyt, który po rzucie kuflem, nie czekając na komendę Rejmusa, oparł się dłonią o blat i jednym skokiem przesadził stół, strącając zeń przy okazji gliniane dzbany i misy, po czym błyskawicznie wyszarpnął z pochwy przy pasie nóż. Długi na ponad łokieć, wąski nóż królewskich łuczników, często używany w tych okolicach przez piechotę — równie zdatny do walki na pokładzie łodzi, jak do żgnięcia w brzuch atakującego wierzchowca. Jeśli jasnowłosy drużynnik miał odrobinę wprawy w posługiwaniu się tym narzędziem, mógł, mimo całej sprawności Żegosta, nadziać go na żelastwo niczym prosiaka na rożen.
W otwartych drzwiach gospody zamigotało światło płonącej przed wejściem latarni; to wymykali się z izby przerażeni rybacy. Żegost, już rozpędzony do biegu, uskoczył za drewniany słup, obwieszony rybackim ekwipunkiem. Miał jeszcze szansę prześlizgnąć się między stołami a ścianą, poza zasięgiem sztyletu blondyna, i dopaść otwartych drzwi.
Miał tę szansę tylko przez chwilę, zanim Ingold, zaniechawszy beznadziejnych prób zażegnania bójki, postąpił dwa kroki w stronę środka izby. Gdyby Żegost teraz spróbował sięgnąć ściany, miałby go w krytycznym momencie za plecami. Bez wątpienia, należało zaryzykować — Ingold, najbardziej z całej czwórki niechętny bójce, może nie wykorzystałby tej okazji, aby palnąć go czymkolwiek w potylicę. Żegost nie miał czasu się nad tym zastanawiać. Odskoczył odruchowo. Błąd — szansa na wydostanie się z gospody znikła. Przewracając za sobą jeden z wielkich stołów pośrodku izby, tak aby stworzyć przeszkodę na wypadek ataku blondyna, Żegost rzucił się ku miejscu, gdzie zostawił wcześniej swe podróżne sakwy i jedyną pamiątkę, jaką zabrał sobie z orwańskiej służby — lekki, oficerski szponton na krótkim drzewcu, sięgającym od ziemi do ramienia.


Dodano: 2006-07-03 12:13:24
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia


 Fosse, Jon - "Białość"

 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

Fragmenty

 Grimwood, Ken - "Powtórka"

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS