NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

McGuire, Seanan - "Pod cukrowym niebem / W nieobecnym śnie"

Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Eddings, David i Leigh - "Starsi bogowie"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Cykl: Eddings, David i Leigh - "Marzyciele"
Tłumaczenie: Agnieszka Barbara Ciepłowska
Data wydania: Lipiec 2006
ISBN: 83-7469-318-5
Format: 142 mm x 202 mm
Liczba stron: 280
Cena: 29,90
Tom cyklu: 1



Eddings, David i Leigh - "Starsi bogowie"

„Starsi bogowie” to, niestety, dopiero pierwszy tom cyklu „Marzyciele”. Na Zachodzie jak do tej pory ukazały się trzy części (premiera czwartej jeszcze w tym miesiącu). Nie będę tracił miejsca ani czasu (że o swoim zdrowiu psychicznym nie wspomnę) na streszczanie fabuły - o czym opowiada książka, można sobie przeczytać z notki na tylnej okładce, a ja od razu przechodzę do meritum (żeby mieć to jak najszybciej za sobą).
Zanim przystąpię do opisu wad książki, chciałbym na dobry początek napisać coś pozytywnego. Moim zdaniem ta pozycja ma aż dwie zalety: liczy tylko 278 stron (dzięki temu nie trzeba się z nią męczyć zbyt długo) oraz została ładnie wydana.
Na tle wcześniejszych dokonań Eddingsa pierwsza część serii „Marzyciele” wypada bardzo blado i raczej nie ma szans, żeby (niepotrzebne) kontynuacje miały cokolwiek zmienić. Fabuła jest nudna jak flaki z olejem, pozbawiona polotu i strasznie schematyczna, a pomysł z ratowaniem świata przed zagładą był już tyle razy wykorzystywany w fantasy, że aż niedobrze robi się na samą myśl o kolejnej powtórce z rozrywki, tym bardziej, że wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Zło reprezentowane jest przez (jakżeby inaczej) tajemniczego (do czasu) i żarłocznego potwora - Vlagha, który zamierza przejąć władzę nad światem bogów i ludzi. W tym celu organizuje wielotysięczną zbieraninę monstrów (które okazują się równie przerażające co bezmyślne) i przechodzi do realizacji swego nierealnego (bo i tak z góry wiadomo, że wyjdą z tego nici)planu.
Postacie są płaskie niczym dechy do prasowania lub wręcz jednowymiarowe. Brak im głębi czy jakiegokolwiek rysu psychologicznego. Dobrzy są dobrzy aż do obrzydzenia, źli są zepsuci do szpiku kości. Jeśli do tego dodamy jeszcze sztuczne i tandetne dialogi, otrzymujemy prawdziwy obraz nędzy i rozpaczy. Nic zatem dziwnego, że perypetie bohaterów nie są w stanie wzbudzić najmniejszego zainteresowania.
Inwencja twórcza zawsze była piętą achillesową Eddingsa i, jak widać, raczej nie ma szans na to, żeby miałoby się to kiedykolwiek zmienić. Nie da się ukryć, że najlepszy okres pisarskiej kariery autor ma już dawno za sobą, a z roku na rok pisze na coraz słabszym poziomie.
Pół biedy, gdyby cała ta kiepska historyjka zakończyła się w jednej książce, ale niestety tak się nie stało. Prosty niczym konstrukcja cepa pomysł został rozdęty aż do tetralogii (a niewykluczone, że na tym się nie skończy).
„Starsi bogowie” zasługują na miano dobrego usypiacza. Podczas tej pasjonującej lektury wielokrotnie ogarniała mnie trudna do przezwyciężenia senność. Na szczęście wcześniej przezornie zaopatrzyłem się w zapałki do podpierania powiek i chyba tylko dzięki temu udało mi się heroicznie dobrnąć (w ciężkich bólach) do ostatniej strony. Jeśli ktoś ma problemy z trafianiem w objęcia Morfeusza, ta pozycja może okazać się niezwykle użyteczna, oczywiście pod warunkiem, że uprzednio wytrzyma wysokie stężenie infantylności.

Utwór może spodobać się jedynie młodszym czytelnikom, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z fantasy, ewentualnie całkowicie bezkrytycznym (by nie rzec fanatycznym) miłośnikom gatunku. Reszta dla własnego dobra powinna omijać tę książkę szerokim łukiem.



Ocena: 2/10
Autor: ASX76
Dodano: 2006-08-10 17:10:52
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Tomasz Ślęczka - 19:51 24-02-2010
Prorocza recenzja. Kolejne tomy (czytałem wszystkie) są jeszcze gorsze.

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS