Świat w którym rozgrywa się akcja "Wilczej gwiazdy" to Ziemia w niedalekiej przyszłości. Na dobre rozpoczęła się ekspansja kosmosu, w odległe galaktyki wciąż wysyłane są kolejne ekspedycje kolonizacyjne. Mniej więcej w tym samym czasie, oprócz rewolucji w dziedzinie lotów kosmicznych, dokonał się kolejny przełom: wynaleziono sposób na osiągnięcie nieśmiertelności ludzkiej - proces ten nazwano immortalizacją. Immortalizacja pojedynczego człowieka wymaga jednak bardzo dużych nakładów energii, więc nie jest czymś na porządku dziennym.
Wyobraźmy sobie, że sprawy w odległych koloniach ziemskich zaczynają dziać się źle - społeczeństwo się tam nie rozwija, ludzi nie przybywa, surowców brakuje. Mieszkańcy jednej z takich kolonii nie chcąc powoli wymierać na obcej planecie, postanawiają wrócić na Ziemię. Nie mogli przepuszczać, jak ponury obraz zastaną - w ciągu paru wieków, od kiedy statki pierwszych kolonizatorów opuściły Ziemię, obróciła się ona w ruinę. Po starej cywilizacji zostały jedynie zgliszcza, a jedyni ludzie, jacy przetrwali, żyją w prymitywnych warunkach. Jednak, co gorsze, ludzie ci nie mają świadomości swojej przeszłości - nie wiedzą co się tu stało, jakie są ich korzenie i wydaje im się, że ich miejsce jest w drewnianych osadach. W dodatku te wszystkie ludzkie niedobitki podzieliły się na walczące ze sobą klany. Owszem, zbierają stare książki (nazywane z czcią Kronikami) i rzeczy (te określane są jako Przedmioty), które przetrwały z dawnych czasów. Dbają o nie, jednak nie potrafią powiedzieć skąd się wzięły i do czego mogą służyć.
Koloniści, którzy zastali taki obraz, nie wiedzą co robić dalej - powrót do kolonii jest nie tylko niemożliwy, ale i bezsensowny. Starają się uświadamiać dzikie społeczeństwa i próbują zrozumieć co doprowadziło do takiego stanu rzeczy, lecz nie jest to proste zadanie.
"Wilcza Gwiazda" spodobała mi się. Autorka miała interesujący pomysł - jej wizja opustoszałej Ziemi jest ciekawa i tajemnicza, choć można jej zarzucić pewną wtórność. Co więcej, wiele rzeczy jest innymi niż mogłoby się wydawać i czytelnik zaczynający książkę może być pewien, że podczas lektury nie raz będzie zaskoczony - wykreowane przez autorkę realia są trochę bardziej złożone niż mogłoby się to wydawać na początku.
Powieść dzieli się na dwie części, które się ze sobą wiążą w końcowych partiach - każda opowiada o badaniach jednej z dwóch grup, na które podzielili się koloniści po powrocie na Ziemię. Szczególnie podobała mi się druga część, w której grupa naukowców za swą bazę obrała opustoszały zamek w Transylwanii. Forteca ta w dawnych czasach, przed Upadkiem, była atrakcją turystyczną - zbudowaną, by przynosić dochody wykorzystując popularne w tym regionie legendy o hrabim Draculi. Mimo, że zamek nie jest autentyczny, to koloniści czują się w nim nieswojo - szczególnie po zetknięciu z miejscową zabobonną ludnością, która wierzy w przedziwne podania. Nastrój towarzyszący poznawaniu przez naukowców tych mrocznych regionów jest naprawdę ciekawy.
Autorka operuje lekkim i sprawnym stylem, dzięki czemu książkę czyta się z dość dużym zainteresowaniem i z chęcią poznania dalszego przebiegu wypadków. Oczywiście nie jest to lektura w jakikolwiek sposób wyszukana albo zawierająca ważne treści. Jest to rozrywkowa książka przygodowa z dużą ilością schematów i pewną wtórnością (przeczytamy po raz kolejny między innymi o bezsilności wysokiej techniki wobec sił natury albo dzikiej cywilizacji), którą mimo tego czyta się bardzo dobrze. Jeśli po lekturze „Wilczej gwiazdy” będziemy oczekiwać rozrywki, to znajdziemy ją.
Coś było nie tak? Może zakończenie - urywające się w pół zdania. Nie mam nic do otwartych zakończeń, po których czytelnika męczą pytania i chciałoby się wiedzieć jak historia potoczy się dalej - ale to trzeba zrobić umiejętnie, ostatnią kropkę postawić w dobrym miejscu, tak by wyjaśnić wystarczająco dużo, ale i zaintrygować czytelnika i uruchomić jego dociekliwość. "Wilcza Gwiazda" kończy się tak, że można mieć wrażenie, że gdzieś wypadł cały rozdział. Może taki był zamysł, a ja go nie zrozumiałem? Może, ale można było to skończyć dużo lepiej.
Jest to w zasadzie książka z typu tych, o których niewiele można napisać zarówno o zaletach jak i wadach, bo są przeciętne, niewyróżniające się z grupy podobnych. Tak też jest i z "Wilczą Gwiazdą" - jest dużo podobnych, również dobrze napisanych powieści na parę godzin. Książka Galiny to lekka, przyzwoita lektura na dwa wieczory. W sumie nie ma tu nic ponad standardowy poziom, ale jednocześnie trudno znaleźć jakikolwiek poważny zarzut, za który autorkę trzeba by zganić. "Wilczą Gwiazdę" polecam szukającym lekkiego, przyjemnego s-f.
Ocena: 7/10
Autor:
Vampdey
Dodano: 2006-07-30 22:44:27
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
ASX76 - 11:55 31-07-2006
Najlepsza (jak do tej pory) książka Galiny to "Patrzący z ciemności". "Wilcza gwiazda" to przy niej "małe piwo"...