NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

LaValle, Victor - "Samotne kobiety"

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Mortka, Marcin - "Karaibska krucjata. La Tumba de los Piratas"
Wydawnictwo: Runa
Cykl: Karaibska krucjata
Data wydania: Kwiecień 2006
ISBN: 83-89595-26-5
Format: 125×185 mm
Liczba stron: 288
Cena: 26.50 zł
Tom cyklu: 2



Mortka, Marcin - "Karaibska krucjata. La Tumba de los Piratas"

„Karaibska krucjata. La Tumba de los Piratas” była bez wątpienia jedna z najbardziej oczekiwanych przeze mnie tego roku książek. Pierwszy tom rozbudził apetyt i zapowiadał ogromne emocje. Z niecierpliwością czekałem na kontynuację losów kapitana Williama O’Connora i reszty dzielnej załogi „Magdaleny”. Niestety, tak jak to zwykle bywa, wielkie oczekiwania przerosły efekt i po drugiej części „Karaibskiej krucjaty” pozostał niedosyt. Przyczyn takiego obrotu sytuacji było kilka.

Pierwszy tom „Karaibskiej krucjaty” rozwojem fabuły nijak nie nawiązywał do tytułu. Była to żywiołowa powieść przygodowa z dużą liczbą humorystycznych scen, a misja ratowania Karaibów przed piratami była na drugim planie, niejako przypadkiem dołączona do przygód bohaterów, którzy wplątali się w wydarzenia ich przerastające. W drugiej odsłonie cyklu tytuł już w pełni oddaje zawartość. O’Connor niczym prawdziwie zaślepiony krzyżowiec walczy w kolejnych bitwach przeciwko piratom, nie zważając na straty w ludziach i ich poglądy na temat jego misji. Co chwilę padają z jego ust wypowiedzi typu „to nasz obowiązek”, „musimy powstrzymać piratów” itp. Przez to powieść zatraciła swój nonszalancki klimat, a stała się kolejną opowieścią o ratowaniu świata.

Silą „Płonącego Union Jacka” były nawiązania do innych powieści, filmów czy nawet gier komputerowych. Były łatwe do odnalezienia, ale stonowane. Niestety ten postmodernizm w „La Tumba de los Piratas” nasilił się do tego stopnia, iż jest wręcz trudny do zniesienia. Nawiązania są wyraźne i mało zabawne. Jakoś nie śmieszy mnie agent jej królewskiej mości o imieniu James czy starzec w latarni. Podobnie jest w pozostałych przypadkach. Mało tego, niektóre motywy z pierwszego tomu zostały ponownie wykorzystane i rozciągnięte do granic możliwości. Za przykład niech posłuży kuk Butcher mający wiele wspólnego z pewnym przemiłym osobnikiem z gry „Diablo”. Na dobrą sprawę w pierwszym tomie pojawia się raz, w drugim wszędzie go pełno, a kambuz pełen jest pentagramów i ludzkich kości. To jest już po prostu nachalne. Co za dużo, to niezdrowo – i tyle!

Ostatni element, który drażnił, to motywy fantastyczne. W pierwszej części występowały sporadycznie i odgrywały marginalne znaczenie – i tak powinno zostać. Niestety Mortka postanowił je rozwinąć, co nie wyszło na dobre. Pal licho duchy zmarłych piratów, to można było jeszcze przeboleć, ale Czarny Szkwał – potężny karaibski demon żywiący się śmiercią i krwią – to już przesada. Moim zdaniem nijak to nie pasuje do klimatu powieści – a w dodatku sam autor chyba nie do końca wiedział co z nim zrobić...

Z powyższego wynika, iż powodów do narzekań i niezadowolenia jest dużo. Nie oznacza to jednak, że Marcin Mortka z dnia na dzień zapomniał, jak się pisze. Wręcz przeciwnie, mimo tych wszystkich wad, „Karaibską krucjatę. La Tumba de los Piratas” czyta się bardzo dobrze, a zawrotne tempo wydarzeń sprawia, że nie można się oderwać. Warsztatowo Mortka prezentuje się bardzo dobrze, do czego zresztą czytelnika już przyzwyczaił.
Druga odsłona „Karaibskiej krucjaty” nie jest więc złą książką. Po prostu, moim zdaniem, autor poszedł w nieodpowiednim kierunku, nie pokazał tego, co stanowiło o zaletach pierwszego tomu, a postanowił zaprezentować coś nowego. Modyfikacje są zwykle rzeczą mile widzianą, ale tym razem się nie sprawdziły. Pozostaje mieć nadzieję, że w następnych książkach Mortka będzie wybierał już tylko trafne rozwiązania.


Ocena: 6/10
Autor: Shadowmage


Dodano: 2006-05-14 18:18:45
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS