Akcja rozpoczyna się parę dni po zakończeniu pierwszego tomu – Raf został oczyszczony z zarzutów, został mianowany nowym szefem al-Iksandarijjskiej policji, a prawa do opieki nad Haną przypadły ostatecznie jemu. Tymczasem jednak w Wolnym Mieście sytuacja napina się coraz bardziej. Dochodzi do serii zabójstw obcokrajowców, które zdają się mieć jakieś głębsze znaczenie. W tym samym czasie na jaw wychodzą zbrodnie z dawnej wojny domowej w Sudanie, co spotyka się z odzewem międzynarodowym.
Mrocznych wydarzeń z okresu wojen plemiennych w Sudanie dotyczy wątek retrospekcyjny, w "Pasza-zade" poświęcony tajemniczej przeszłości Aszrafa. Podczas dawnego konfliktu doszło do rzeczy (między innymi ludobójstwa, jakby inaczej…), które dziś rzutują na przeszłość pewnej wpływowej osoby w mieście, a rządy innych krajów zabiegają o wyjaśnienie tych spraw.
"Efendi", podobnie jak "Pasza-zade", to kawał bardzo przyjemnej sensacji.
Przez pierwszą część książki akcja stoi w miejscu, nie prowadząc do niczego konkretnego. Potem jednak nabierają tempa, a gdy już akcja ruszy do przodu trudno jest nam się oderwać od lektury, i ani się obejrzymy, jak minie kilka godzin - bardzo przyjemnych zresztą. Co stanowi o walorach rozrywkowych powieści Grimwooda? Kilka czynników: od wspomnianej wyżej sensacyjnej fabuły (jednak już nie tak kryminalnej jak w "Pasze-zade"), przez dobry styl autora, do ciekawych bohaterów – w samej fantastyce cyników podobnych Aszrafowi widziało się już niemal wszędzie, jednak postać ta nie traci przez to uroku i trudno nie czuć do niej sympatii.
No i ta Al-Iskandarijja, Wolne Miasto - doprawdy fascynujące miejsce. Cała orientalna egzotyka Bliskiego Wschodu i Afryki ściera się z tu z silnymi wpływami z Ameryki i Europy, będąc polem dynamicznego rozwoju techniki i walk wywiadów. Rzeczywistość tu ma pewne elementy cyberpunkowe, jednak zbyt słabo zarysowane, by jednoznacznie sklasyfikować powieść. Szkoda tylko, że alternatywność tej rzeczywistości nie została dobrze wyeksponowana i na dobrą sprawę nie różni się zbytnio od naszej, poza wzrostem znaczenia krajów muzułmańskich.
"Drugą arabeskę", zresztą tak jak i "pierwszą", mogę z czystym sumieniem polecić, jako sprawnie napisaną książkę akcji – powieści Grimwooda rozpatrywanej w tych kategoriach trudno wytknąć jakieś znaczące wady. Wprawdzie trudno nie zaprzeczyć, że dumne hasło z okładki, porównujące Grimwooda do Chandlera jest dużą przesadą – jednak nadal cykl "Arabeska" to bardzo przyjemna lektura. Pozostaje nam jeszcze sięgnąć po "Fellahów"…
PS. Nie wiem na ile to wina tylko mojego egzemplarza książki, ale pewne zastrzeżenia można mieć - co się już rzadko dziś zdarza - do jakości druku. Wprawdzie przez większość książki wszystko jest jak należy, jednak niektóre strony wydają się jakby "niedodrukowane" i litery są słabo widoczne. Gdzie indziej są lekko rozmyte, co jeszcze bardziej drażni wzrok, jednak są to tylko miejscowe usterki, nie przeszkadzające aż tak bardzo.
Ocena: 7/10
Autor:
Vampdey
Dodano: 2006-03-01 16:26:51