"-Ale to przecież nie są prawdziwe czary! - zaprotestowała Esk - To nie jest magia ! To...
- Posłuchaj - przerwała jej Babcia - Jeżeli dasz komuś butelkę syropu na wiatry, może mu pomóc. Ale jeśli chcesz, żeby pomogło na pewno, musisz pozwolić, żeby ich umysł zmusił lek do działania. Powiedz, że to promienie księżyca rozpuszczone w winie elfów czy coś w tym rodzaju. Pomamrotaj trochę. Tak samo z klątwami."
"To proste. Magia wypełnia wszechświat, rozumiesz i za każdym razem, kiedy wszechświat się zmienia... nie, chciałem powiedzieć, że za każdym przywołaniem magii zmienia się wszechświat, tylko, że we wszystkich kierunkach równocześnie, rozumiesz, i... - gestykulował niepewnie, próbując dostrzec na twarzy Treatle`a iskierkę zrozumienia. - Może inaczej... każdy obiekt materialny, na przykład pomarańcza albo świat, albo... albo...
- ...krokodyl... - podpowiedział Treatle
- Tak, krokodyl, albo... cokolwiek, w istocie ukształtowane jest w formie marchewki..."
Oto dwie tezy dotyczące magii. Oto dwa typy myślenia. Oto kobieta. I oto mężczyzna. Oto mag - a to czarownica...
Wiadomo powszechnie, że Światem Dysku rządzi magia - tylko dzięki niej Wielki A`Tuin przemierza wszechświat, niosąc na swej skorupie cztery gigantyczne słonie, które z kolei na swych grzbietach utrzymują Dysk, będący domem dla czarodziei, którzy cały czas z magią igrają, filozofów, próbujących dowieść, że niemożliwe jest istnienie tego świata, oraz całej reszty - istot mających na pewno jakiś wkład w życie na Dysku. I oto Ramtopy - monumentalne góry, znajdujące się w centralnej części Dysku i dające dom ludziom o magicznym usposobieniu. Tam też zaczyna się ta historia - gdy sędziwy mag przekazuje swą magiczną laskę, która jest symbolem jego mocy*. Jednakże powszechnie znany z poczucia humoru Los - znów dał o sobie znać, gdyż przyszły adept magii okazał się być... przyszłą adeptką! Od tej pory do fabuły, jak do ruszającego tramwaju wskakują wydarzenia i osoby całkowicie szalone, choć bardziej pasowałoby tutaj określenie "zwariowane", którego nie użyję, szanując wolę autora**. Eskarina*** Kowal, ósma córka kowala, który był także ósmym synem - otrzymała moc magiczną. Jednakże Babcia Weatherwax ("Trzy Wiedźmy", "Wyprawa Czarownic", "Panowie i Damy") osądziła, że żeński mag to stanowczo jakaś pomyłka wszechświata i postanawia wychować dziewczynkę na czarownicę, którą sama jest. I tak jak bohater "lalki" rozdarty był pomiędzy dwoma epokami, tak i Esk - nie była ani magiem, ani czarownicą, ale obydwoma naraz. To prowadzi do naprawdę ciekawych wydarzeń.
Tak gwoli podsumowania, to tę (jak większość) książkę Pratchetta czyta się łatwo, szybko i przyjemnie - nie nudzi ona, nie rozciąga się i zaskakuje świeżutkim humorem z Anglii. Można by tutaj zarzucić, że kompozycja nie jest spójna z innymi książkami w których występuje Esme Weatherwax, jednakże autor zawsze podkreślał, że jego opowiadania należy traktować jako osobne i niezależne części wielkiej całości - znanej jako Świat Dysku. Więc uczynię to co powinienem zrobić na samym wstępie i zakończę ten tekst prostym stwierdzeniem: warto. :)
* To tak jak złośliwość kierowców autobusów czy wścibstwo stryjecznych ciotek - pewne rzeczy są niezmienne, nawet w innych wymiarach.
** "Chciałbym wyraźnie zaznaczyć, że ta książka nie jest zwariowana. Tylko przygłupie rude panienki w serialach z lat pięćdziesiątych są zwariowane. Nie jest też błazeńska." ;)
*** "Nazywano ją Eskarina - bez szczególnego powodu. Po prostu jej matce spodobało się brzmienie tego słowa."
Ocena: 8/10
Autor: Bard
Dodano: 2006-03-26 19:45:14