Patronat
Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"
Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)
Ukazały się
Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (czarna)
Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (niebieska)
Kingfisher, T. - "Cierń"
Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"
Maas, Sarah J. - "Dom płomienia i cienia"
Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"
Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"
Sablik, Tomasz - "Mój dom"
Linki
|
|
|
Wydawnictwo: Rebis Cykl: Kampanie cieniaTytuł oryginału: The Infernal Battalion Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki Data wydania: Kwiecień 2019 Oprawa: miękka Liczba stron: 628 Cena: 44,90 zł Rok wydania oryginału: 2018 Tom cyklu: 5
|
„Piekielny Batalion” kończy cykl „Kampanie Cienia”. I czyni to w sposób umiarkowanie satysfakcjonujący. Choć przez większość czasu czytania nie miałem wrażenia, że zbliżam się do finału opowieści i kiedy ten nadszedł, byłem trochę zaskoczony.
Ale chyba nie został wyciągnięty z kapelusza. Zaskakujące było tylko to, że nadchodząca bitwa okazała się ostatnią. Spodziewałem się, że autor może chcieć wykorzystać „zmianę gry” z poprzedniego tomu trochę dłużej. Zwłaszcza że od początku bohaterowie zmagają się z wieloma trudnościami. I Bestia oraz „przyłączony” do niej Janus wydają się stosunkowo odległym zagrożeniem. Konsekwentnie zbliżającym się, ale odległym. Marcus, Winter, czy Raesinia mieli sporo do roboty zanim mogli zająć się największym wrogiem. Oczywiście, każde z nich będzie musiało postawić na szali wszystko. Raesinia swoje królestwo, ogarnięte chaosem (również ustrojowym), Marcus będzie musiał stanąć na czele armii (choć nie tak szybko), zaś Winter ma stosunkowo najmniej do roboty przed finałem, ale za to jest najważniejszym celem Bestii, z przyczyn znanych czytelnikom poprzednich tomów.
Umiarkowane zadowolenie z finału wynika z tego, jak Wexler rozwiązał wątki głównych bohaterów. Za mało w nich goryczy, za mało poświęcenia – wszystko wieńczy dobre, zbyt cukierkowe zakończenie, któremu brak polotu. Niby brzmi to jak wada, ale spoglądając z perspektywy wszystkich części, chyba nie należało się spodziewać więcej. Od początku była to tylko sprawnie napisana rozrywkowa fantasy. Choć miała potencjał, aby wnieść trochę świeżości do tego zramolałego gatunku. Przede wszystkim – świat. W końcu nie było to typowe pseudofeudalne, pseudośredniowieczne fantasy wylewające się z większości wydawanych w Polsce powieści tego gatunku. Autor dorzucił do niego trochę techniki, broni palnej w warstwie rekwizytowej. Do tego system polityczny nie był zamknięty w jednym, wiecznie trwającym i niezmiennym ustroju. Pojawiające się wątki republikańskie, demokracji przedstawicielskiej również dawały szansę na rozruszanie zastałej konwencji. Do pewnego stopnia obecna w tym cyklu magia wydawała się mało przystawać do fabularnego świata i być okropnie oldskulowa.
Ostatecznie wszystko to zatrzymało się na poziomie rekwizytów i ciekawych dodatków. Autor nie za dużo z tym zrobił i cała ta świeżość i „nowinki” nie wyszły poza fazę potencjału. Trochę szkoda, ale Django Wexler pisze bardzo sprawnie. Zatem lektura tych powieści, nawet jeśli ostatecznie okazały się typową fantasy, nie była męcząca. Wręcz przeciwnie. Fabuła „Piekielnego Batalionu”, tak jak w przypadku poprzednich z tego cyklu, cechuje się niezłą dynamiką, która potrafi zaangażować uwagę. Co z tego, że wyłącznie w celach rozrywkowych, skoro nie wszystkim piszącym fantasy ta sztuka się udaje.
Dodatkową zaletę stanowi fakt, że finału nie wieńczy Ostatnia Bitwa o rozmiarach światowych, niemal apokaliptycznych, a przecież stawka w niej jest olbrzymia. Choć może też konfundować, jak mnie, gdy w pewnym momencie zadałem sobie pytanie: „Co, to już?”. Nie wiem do końca, po której stronie zakwalifikować to finałowe zdziwienie. Czy finał był jednak drogą na skróty, zakończeniem na łapu-capu, czy jednak zwieńczeniem konsekwentnie budowanej fabuły? Ale, powtarzam, nie to w nim jest najważniejsze, tylko brak niezbędnej jak powietrze goryczy, poczucia, że zwycięstwo zostało okupione czymś więcej niż anonimowym poświęceniem, że miało swoją cenę, wagę. Bez tego okazał się pozbawiony emocji i pozostawił mnie obojętnym.
Autor: Roman Ochocki
Dodano: 2019-06-01 10:56:03
-Jeszcze nie ma komentarzy-
|
|
|
Artykuły
Plaża skamielin
Zimny odczyt
Wywiad z Anthonym Ryanem
Pasje mojej miłości
Ekshumacja aniołka
Recenzje
Hoyle, Fred - "Czarna chmura"
Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"
Brzezińska, Anna - "Mgła"
Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"
Lindgren, Torgny - "Legendy"
Miles, Terry - "Rabbits"
McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"
Simmons, Dan - "Czarne Góry"
Fragmenty
Mara, Sunya - "Burza"
Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"
Brzezińska, Anna - "Mgła"
Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"
Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"
Sablik, Tomasz - "Próba sił"
Kagawa, Julie - "Żelazna córka"
Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"
|