NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (czarna)

Gong, Chloe - "Nieśmiertelne pragnienia" (zielona)

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Piekara, Jacek - "Miecz Aniołów"
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Cykl: Ja, inkwizytor
Data wydania: Listopad 2004
ISBN: 83-89011-26-3
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Liczba stron: 448
Cena: 27,99 PLN
Tom cyklu: 3



Piekara, Jacek - "Miecz Aniołów"

„Miecz aniołów” to trzeci zbiór opowiadań o Mordimerze Madderinie, inkwizytorze Jego Ekscelencji biskupa Hez-hezronu. Jeśli ktoś czytał poprzednie tomy opowiadań – „Sługa boży” i „Młot na czarownice”, to doskonale zdaje sobie sprawę, czego należy się spodziewać. Jeśli natomiast jest to pierwszy kontakt z tym cyklem, to także nie ma się czym przerażać. Opowiadania nie są ze sobą praktycznie powiązane i można je czytać jako odrębne utwory. Owszem, razem tworzą większą całość, ale nić przewodnia cyklu dopiero się klaruje. Na kompletny pomysł poczekamy zapewne dopiero do tomu piątego, który ma być pierwszą powieścią.

Wypadałoby napisać kilka słów o samych opowiadaniach. Nie należy się po nich spodziewać niczego nowego czy odkrywczego. Nadal są budowane według mniej więcej tych samych schematów, – czyli Mordimer albo dostaje jakieś zlecenie, albo też sam napotyka na jakiś problem, który postanawia zgłębić. Nie obędzie się bez zagrożenia życia, korzystania z nadprzyrodzonych zdolności i nieprzeciętnego sprytu. Po prostu kontynuacja sprawdzonych motywów z poprzednich dwóch tomów opowiadań.
Samych utworów jest sześć. Nie za dużo, ale za to całkiem obszernych. Mogłyby być jednak nieco krótsze i nic by się nie stało. Szczególnie denerwująca jest maniera powtarzania tych samych opisów w niemal każdym opowiadaniu. Czytając po raz n-ty opis reakcji ludzi na twarz Kostucha czy wizję życia ludzkiego Mordimera można się zdenerwować łagodnie rzecz ujmując. Rozumiem, że taka praktyka ma jakiś sens przy publikowaniu opowiadań w pismach, ale przecież te utwory szły bezpośrednio do zbioru.
Opowiadania prezentują równy poziom, w zasadzie żadne nie wybija się powyżej pewnego poziomu. Na pewno warte uwagi jest pierwsze, pod tytułem „Głupcy idą do nieba”, a to ze względu na spojrzenie na postać Mordimera z zupełnie innej strony. Okazuje się, że kobieta też jest w stanie mu zawrócić w głowie i to bynajmniej nie tylko z powodów cielesnych. Pozostałe opowiadania pokazują kierunek, w którym będzie podążała główna oś cyklu. Głównie chodzi o bliższe poznanie świata demonów oraz walkę ze straszliwą herezją, która głosi, że Jezus wcale nie zszedł z krzyża, ale wręcz przeciwnie, umarł za nasze grzechy. Skądś to znamy, nieprawdaż? Najsłabiej oceniam tytułowe opowiadanie. Do pewnego momentu nie jest złe, ale w samej końcówce autor zdrowo przesadził. Nie chce zdradzać fabuły, ale okazuje się, że Mordimer kryje w sobie znacznie więcej niż się początkowo wydaje. W tym momencie miałem ochotę rzucić książką w kąt.

Świat wykreowany przez Jacka Piekarę jest jednocześnie bardzo podobny jak i różny od naszego. Założenie jest proste – Jezus nie umarł na krzyżu, ale z niego zszedł niosąc sprawiedliwą śmierć wszystkim grzesznikom. Z tej tezy wynikają wszystkie późniejsze zmiany w stosunku do naszego świata. Tyle, że w moim odczuciu autor się nie za bardzo przyłożył do opracowania wykreowanych realiów. Co prawda w przedmowie gęsto się tłumaczy, podaje powody i usprawiedliwienia, ale mnie to nie przekonuje. Owszem, ma częściowo rację, że obserwując świat oczami żyjącego w nim bohatera nie można podawać mnóstwa oczywistych dla niego informacji, ale jakieś podstawy warto by było podać. Niestety tak się nie dzieje i w związku z tym poruszamy się po omacku. Nie wiadomo gdzie jest Hez-Heron, czy przez jakie krainy podróżuje. Oczywiste jest, że nazywają się inaczej, ale przynajmniej mapka by się przydała. A kwestie polityczne? Także zostały zmarginalizowane. Rzecz się dzieje w enigmatycznym cesarstwie, ale o nim samym prawie nic nie wiemy. Gdzieś w odległym Palatynacie jątrzy się straszliwa herezja (budzi u mnie to niezdrowe skojarzenia z ruchami reformacyjnymi w państwach niemieckich), ale gdzie to i jak daleko to już nie wiadomo...
Pomysł fabularny sugeruje, że znacznie lepiej powinny być rozwinięte sprawy teologiczne. I rzeczywiście, tak się wydaje na pierwszy rzut oka. Niemniej przy bliższemu przyjrzeniu się założeniom wiary, wszystko się rozłazi. W postępowaniu Mordimera brakuje konsekwencji, z jednej strony jest to nieczuły drań, naginający dogmaty religijne i sprawowaną funkcję do spraw prywatnych (co ciekawe, nikt chyba, łącznie z autorem i samym bohaterem, tego nie dostrzega) a z drugiej strony jest zdolny do poświęceń i działań bezinteresownych. Możliwe, ze gdyby Piekara naświetlił lepiej założenia religii, to nie odczuwałbym takich kontrowersji. Bez tego mam wrażenie, że jedyny cel to wywołanie oburzenie czy też swoistego skandalu w celu uzyskania rozgłosu.

Jak widać „Miecz aniołów”, a wręcz cały cykl, mają wiele niedociągnięć. Co nie zmienia faktu, że czyta się je bardzo dobrze. Piekara ma styl trafiający do czytelnika, potrafi zainteresować fabułą. Czytelnik kibicuje antypatycznym bohaterom, życzy im jak najlepiej. Nie jest to książka dla każdego, bo jeśli nie lubi się sposobu pisania autora, to w zasadzie nic innego w książce nie zainteresuje. Ja osobiście bardzo lubię styl Piekary, przypominają mi się czasy, gdy czytałem jego recenzje gier w „Gamblerze”. Od tego czasu darzę go dużym sentymentem i praktycznie każda jego książka sprawia mi sporo przyjemności. Co oczywiście nie oznacza, że nie widzę wad, którym z resztą poświęciłem większość tej recenzji. Niemniej, jeśli macie ochotę na niezłą, nieskomplikowaną rozrywkę i nie rażą was religijne prowokacje, to mogę opowiadania o Mordimerze Madderinie z czystym sumieniem polecić.


Ocena: 6/10
Autor: Shadowmage


Dodano: 2006-03-26 16:27:48
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS