NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Iglesias, Gabino - "Diabeł zabierze was do domu"

LaValle, Victor - "Samotne kobiety"

Ukazały się

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"


 Kagawa, Julie - "Dusza miecza"

 Pupin, Andrzej - "Szepty ciemności"

 Ferek, Michał - "Pakt milczenia"

 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

Linki

Abercrombie, Joe - "Ostateczny argument"
Wydawnictwo: Mag
Cykl: Pierwsze Prawo
Kolekcja: Świat Pierwszego Prawa
Tytuł oryginału: Last Argument Of Kings
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Data wydania: Kwiecień 2016
Wydanie: 2
ISBN: 978-83-7480-641-1
Oprawa: miękka
Liczba stron: 842
Cena: 49,00 zł
Rok wydania oryginału: 2008
Tom cyklu: 3



Abercrombie, Joe - "Ostateczny argument"

Myślę, że po lekturze „Ostatecznego argumentu” nikt nie będzie miał wątpliwości i przyzna, że trylogia „Pierwsze Prawo” jest z każdym tomem coraz lepsza. Dobitnym tego przykładem będzie właśnie ten tom i jego zakończenie, które równie dobrze może być początkiem następnej przygody.

„Ostateczny argument” koncentruje akcję wokół trzech postaci. Pierwsza to, oczywiście, Logen Dziewięciopalcy – czeka go najważniejsza w życiu walka. Kolejna to superior Glokta – przed nim, tak jak przed Logenem jeszcze jedno decydujące starcie. I wreszcie Jezal dan Luthar. Można napisać o nim „bohater z przypadku” (jak się okaże, jest to bardzo mylące). Także on zostanie postawiony przed wyzwaniem: odegra najważniejszą (a jakże) rolę życia. Oczywiście w „Ostatecznym argumencie” powrócą także pozostali bohaterowie, mniej lub bardziej istotni, a na pewno czasami przyćmiewający tych głównych w smakowitych epizodach. Wojna z Północnymi przecież trwa, wojna z Cesarstwem również, kryzys w państwie też nie da o sobie zapomnieć. Dawne urazy zdeterminują losy bohaterów, niezapłacone rachunki trzeba będzie rozliczyć. Intrygi polityczne zostaną rozplątane i przynajmniej częściowo opadnie kurtyna odsłaniająca tego, który pociągał za sznurki (choć to nie będzie duże zaskoczenie).

Warto docenić „Ostateczny argument” (oraz trylogię jako całość) przede wszystkim za bohaterów i ich losy. U pisarzy bardziej przywiązanych do konwencji gatunkowych, bohaterowie to rzadko osoby przypadkowe, zwyczajne. To w większości Wybrańcy Losu. Mogą być pastuchami w zapadłej dziurze, ale tylko do pewnego dnia, kiedy okaże się, że są niezwykli: zagubieni dziedzice wielkich mocy czy królestw, których przeznaczeniem jest stawienie czoła (w imieniu/obronie całego świata) Wielkiemu Złu. U Abercrombiego większość bohaterów jest zwyczajna i zasadniczo zwyczajny jest ich los. Owszem, biorą udział w wielkich zmaganiach, które mogą decydować o losach świata (jak wojna z Gurhulczykami). Ale nie jest ich przeznaczeniem, jako jednostek, te losy świadomie odmieniać. Historia Logena, Jezala, czy Glokty jest na tle tych wielkich zmagań zwyczajna. Każdy podąża swoją ścieżką przeznaczenia przez małe „p”. Są postaciami istotnymi, ale to nie Wybrańcy Losu. Logen może mieczem zmienić układ sił wśród Północnych, ale niczego na tym nie wygrywa i w gruncie rzeczy robi to dla siebie. Przy tym nawet nie jest specjalnie świadomy skutków własnych czynów; bo o tym nie myśli. Kierują nim niższe motywy. Glokta dostępuje wyróżnienia, ale wiąże się ono z jeszcze większym ciężarem, który musi dźwigać na swoich umęczonych barkach. Najlepiej wychodzi na wszystkim Jezal, ale patrząc na niego z punktu widzenia tego, kto jest większym, znaczącym graczem, nietrudno o politowanie, skoro może skończyć jako marionetka.

Powieść jest obszerna (osiemset stron z okładem, ponad sto stron więcej od części drugiej) i dzieje się w niej sporo. Powtórzę się zapewne, pisząc, że mniej zdolni (i/albo bardziej cwani) autorzy obdzieliliby taką fabułą spokojnie dwa tomy. Prawdopodobnie ze stratą dla całości. Historia, mimo stosunkowo szybkiej akcji, nie idzie na skróty, wątki są skomplikowane i choć wiadomo, że zbliża się finał – nie sposób przewidzieć, w którą stronę autor poprowadzi akcję i jaki los czeka bohaterów. Jak wiadomo, u Abercrombiego zwycięstwa bywają gorzkie, a klęski nie muszą być dla bohaterów końcem świata.

Wydaje mi się, że nawet w trzecim tomie trylogii autor nadal potrafi czytelnika zaskoczyć zdolnym manipulowaniem schematami fantasy. Aby tak pisać, trzeba mieć talent oraz połączyć go ze znajomością konwencji, ze świadomością jej słabości czy ogrania pewnych elementów w powtarzalnym powielaniu przez innych pisarzy. U Joe Abercrombiego motyw wyprawy (tom drugi) zostaje podany tak, jakby to wcześniej nie był gatunkowy topos. Tak samo jest z „ostateczną bitwą” (w tomie trzecim), która dla każdego bohatera wyglądać będzie inaczej; jednocześnie na poziomie opisu wcale nie będzie tak bardzo odległa (np. w trakcie bitwy z Gurkhulczykami) od tego, co zazwyczaj czyta się u innych pisarzy fantasy. Z tą „ostateczną bitwą” też nie do końca jest tak, jak bywa w bardziej konwencjonalnej fantasy. Nie zdradzając zbyt wiele: aż tak bardzo ostateczna nie jest. Jej istotność dotyczy bardziej wpływu starcia na losy bohaterów, w mniejszym na cały świat. Jest pewną kulminacją większego, nie do końca jeszcze poznanego konfliktu (bo czy Bayaz może być aż tak wiarygodnym źródłem?). Ale czy naprawdę „wszystko” rozstrzyga? O tym czytelnik przekona się sam.

W trakcie lektury „Ostatecznego argumentu” nie mogłem się oprzeć myśli, że byłby z tej trylogii znakomity materiał na scenariusz jakiegoś miniserialu (szkoda byłoby jej marnować na film czy filmy). I nie chodzi tylko o akcję, bohaterów, ale także o świetne dialogi, które nadają fabule dynamikę i charakteryzują się ciętymi, zabarwionymi humorem wymianami zdań:

– Kiedy przyjdą Gurkhulczycy?
Yulwei spoważniał i westchnął przeciągle.
– Widzę, że wciąż nie nauczyłaś się cierpliwości.
– Zdążyłam się jej nauczyć, a potem ona zdążyła mi się wyczerpać. Kiedy przyjdą?

Jeśli chodzi o nowe wydanie, moje zastrzeżenia budzi tytuł. Niepotrzebnie skrócono go, aby – zapewne – odróżnić się od wydania poprzedniego (zresztą też pochodzącego od wydawnictwa MAG). „Last Argument Of Kings” w poprzednim, dosłownym tłumaczeniu, miał chyba więcej sensu. Jak informuje autor w motcie do części II powieści, zwrot ten był ryty na armatach Ludwika XIV. Czarny humor z tego płynący idealnie wpasowuje się w klimat fabuł Joe Abercrombiego. Choć skrócenie tytułu ostatecznie chyba nie odbiera niczego istotnego powieści.

Dla kogoś, kto zaczynał przygodę z twórczością tego pisarza od nowego wydania trylogii „Pierwsze Prawo”, pocieszeniem niech będzie, że ma przed sobą jeszcze trzy powieści osadzone w tym świecie: „Zemsta najlepiej smakuje na zimno”, „Bohaterowie” i „Czerwona Kraina”. Najlepsza z nich to „Bohaterowie”, ale i pozostałe nie przyniosą czytelnikowi zawodu. Najlepiej czytać je w podanej kolejności (w ten sposób zostanie zachowana chronologia fabularna), ale nie jest to konieczne. Na rynku znajduje się już zbiór opowiadań ze świata „Pierwszego Prawa”, pt. „Ostre cięcia”. Nie mogę się doczekać lektury.


Autor: Roman Ochocki
Dodano: 2016-07-15 19:25:30
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

light pillar - 10:17 18-07-2016
(bez czepiana się i sorry za offtopic) naprawdę Bohaterowie są najlepsi? Pytam, bo nie kupiłem jeszcze Czerwonej Krainy. Jeśli ma byc gorsza od Bohaterów, to może sobie odpuszczę? Zemsta rzeczywiście mniej mnie bawiła i gdyby nie Dreszcz, to zupełnie by rozczarowała. Jak więc wypada na tym tle Kraina?

Janusz S. - 10:56 18-07-2016
Jak zwykle kwestia gustu. Bohaterowie to dla mnie najnudniejsza książka JA, a Kraina nie była wiele od niej ciekawsza. Mnie się najbardziej podoba Zemsta i pierwsza trylogia.

Shadowmage - 11:42 18-07-2016
Ja jestem w partii "Bohaterów", ale to nie znaczy, że reszta znacząco mniej mi się podobała.

light pillar - 11:53 18-07-2016
I ja Bohaterów nie mam zamiaru przesadnie chwalic. Poza Whirrunem nie ma tam postaci, która by wzbudzała jakiekolwiek emocje. Wszyscy są tacy nijacy. Kreacja bohaterów po prostu lezy i kwiczy. Szczytem tego antyosiągnięcia jest Nieznajomy-U-Bram.
Podczas czytania Zemsty miałem natomiast wrażenie, że to nie J. Abercrombie, tylko S. Lynch. Trzeba gdzies sie włamac, wypełnic misje i zwiac... Locke Lamora jak w mordę strzelił. Oryginalnosc: zero. Późnej od tego schematu książka odchodzi, ale rozczarowanie pozostaje.
A więc jeśli Kraina prezentuje się podobnie, to kupię ją w ostateczności, jeśli już nic innego nie wymyślę.

Fidel-F2 - 16:54 18-07-2016
Zemsta... to wyraźnie najsłabsza pozycja w dorobku Abercrombiego, fabularnie nudnawa raczej, to samo w koło macieju. Bohaterowie zdecydowanie najlepsi. Postacie skrojone po mistrzowsku, z autentycznością spotykaną niezwykle rzadko w literaturze. Akcja wciąga i fascynuje, trudno się oderwać, poza tym cała powieść jest antywojennym songiem barda na miarę Dylana. No a poza tym to najlepszy opis bitwy jaki kiedykolwiek zdarzyło mi się czytać. Czerwona kraina jest słabsza od Bohaterów i trochę lepsza od Zemsty. Zasadniczo to klasyczny western podany w trochę nieklasyczny sposób. Powieść jest nierówna, początkowo przynudza by później nabrać rumieńców. Z pewnością, nie jest to nic nadzwyczajnego, ale przyzwoite wakacyjne czytadło.

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS