NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

Ukazały się

Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (czarna)


 Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (niebieska)

 Kingfisher, T. - "Cierń"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Maas, Sarah J. - "Dom płomienia i cienia"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

Linki

Wexler, Django - "Mroczny tron"
Wydawnictwo: Rebis
Cykl: Kampanie cienia
Tytuł oryginału: The Shadow Throne
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
Data wydania: Czerwiec 2015
ISBN: 978-83-7818-698-4
Oprawa: miękka
Format: 202×132mm
Liczba stron: 632
Cena: 39,90 zł
Rok wydania oryginału: 2014
Tom cyklu: 2



Wexler, Django - "Mroczny tron"

Druga, po „Tysiącu Imion”, część cyklu „Kampanie Cienia” jest powieścią znacznie ciekawszą od poprzedniczki. Przede wszystkim pozbawiona jest wad, którymi pierwszy tom był obarczony, lub nie rzucają się one już tak w oczy. Jak wspomniałem przy okazji recenzji pierwszego tomu, wydawca uznał powieść za militarną fantasy „z gatunku zwanego muszkietową fantasy lub prochową fantasy”. W drugiej części ta charakterystyka nie ma już znaczenia.

Fabuła „Mrocznego tronu” rozgrywa się w mieście – Vordanie, stolicy królestwa. W powieści „zredukowano” cesarstwo z pierwszej części do królestwa w drugiej, ale to szczegół. Choć można zastanowić się, czy to błąd autora, tłumacza, czy niedopatrzenie recenzenta (jakiś czas od lektury części pierwszej jednak minął). Król leży na łożu śmierci. Władzę po nim ma objąć młodziutka, niedoświadczona księżniczka Raesinia. Jednak wszyscy wiedzą, kto tak naprawdę rządzi – Ostatni Diuk, Orlanko, wszechpotężny i mroczny minister informacji i szef tajnej policji, który planuje rządzić królestwem przy pomocy swojej marionetki, księżniczki. Do miasta przybywają bohaterowie części pierwszej, weterani kampanii w Khandarze.

Akcję powieści, tak jak w części pierwszej, śledzimy, za sprawą kilku bohaterów, z różnych poziomów. Od najniższego – poziomu ulicy, po najwyższy – szczyty władzy. W drugiej części jest ciekawiej. Nie ma już militarnych potyczek. Toczy się bowiem inna walka – o władzę. Ta wymaga ofiar, poświęceń, skrytobójstw i wszystkich brudnych chwytów, które można użyć, łącznie niestety z magią (choć jest jej niewiele, co zapisuję na duży plus). Django Wexler bardzo dobrze rozstawił bohaterów. Choć to ustawienie to powtórka z poprzedniej części, ale w nowym settingu lepiej się sprawdza, ponieważ jest on ciekawszy, barwniejszy. To również zasługa tego, że świat kreowany przez autora naprawdę się rozwija. To nie kraina fantasy „zamarznięta” w pseudośredniowiecznej formie. Vordan przypominać zapewne miał Paryż w czasie rewolucyjnego wrzenia. Z tą różnicą, że – nie jest to jakiś straszny spoiler – ta rewolucja jest w pewien sposób inspirowana i kontrolowana. Wspomniana magia nie zastępuje medycyny. Agitacja polityczna odbywa się na wiecach i na piśmie (ulotki czy gazetki), żołnierze używają broni palnej itd. Wprawdzie Django Wexler nie jest w tym gatunku nowatorem, ale przyznać muszę, że brakowało mi takiej fantasy na polskim rynku, zrzucającej pseudośredniowieczny kostium i stającej się dzięki temu, żywszą, bardziej urozmaiconą. Po prostu ciekawszą.

Dzięki temu nie razi nawet to, że bohaterowie pozostają głównie czarno-biali. Szkoda, że od początku wiadomo, kto jest zły, a kto dobry. Na szachownicy walki o władzę, którą opisuje Wexler, pionki są od początku przypisane do swoich ról i rzadko który w jakiś efektowny sposób jest w stanie przełamać schemat i zaskoczyć. Choć pod koniec (rozmowa królowej z Sothe) i w epilogu pojawiają się możliwe poszlaki wskazujące na to, że ktoś szlachetny i bezinteresowny może takim nie być i mieć jakieś ukryte motywy. Jasny podział na Dobrych i Złych determinuje również wydarzenia: charakter rewolucyjnego wrzenia w stolicy, motywacje bohaterów i ich plany z rewolucją związane. Szkoda, bo tej powieści przydałby się taki zdrowy, realistyczny cynizm. Na przykład wykorzystanie rewolucji i haseł oraz postulatów kształtującego się parlamentu do własnych celów, tylko nominalnie zgodnych z „interesem ludu”. Nawet gdyby te cele z tymże interesem nie byłyby zasadniczo sprzeczne. Inną wadą jest to, że autor czasami wykorzystuje bohaterów do tego, aby niemal wszystko wytłumaczyć czytelnikom. Przykładem tego jest rozmowa dwóch z nich po bitwie – kiedy jeden z nich pyta drugiego o sens wykonanego manewru. Nie byłoby to takie uderzające i dałoby się usprawiedliwić, gdyby o sens ten pytał szeregowiec mądrzejszego dowódcę. Od oficera na takim poziomie hierarchii w armii należałoby jednak oczekiwać, że nie będzie to dla niego zbyt wielką tajemnicą. Jest jeszcze kilka takich niepotrzebnie kreowanych sytuacji, które mogą razić sztucznością, a służą tylko i wyłącznie wyjaśnieniu czytelnikowi sensu wszystkich intryg, aby się sam nie pogubił i wszystko zrozumiał. Niepotrzebne to i zubażające fabułę.

Być może jednak autor w kolejnych częściach nadrobi wszystkie braki. Drugą częścią cyklu spłacił u najniżej podpisanego udzielony mu kredyt zaufania. Przy tym widać, że poprawił styl, choćby poprzez nie nadużywanie Dużych Słów i usprawnienie budowania relacji między bohaterami (dialogi już tak nie rażą jak w „Tysiącu Imion”). Zatem z pewnością warto czekać na część trzecią. Zwłaszcza że epilog pokazuje, iż prawdziwa walka dopiero się rozpoczyna.


Autor: Roman Ochocki
Dodano: 2015-09-15 11:09:50
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Janusz S. - 16:39 15-09-2015
Nie wiem co jest w niej ciekawszego od pierwszej. W pierwszej była jeszcze jakaś tajemnica do wyjaśnienia, tutaj prawie wszystko od początku wiadomo. Nie wiadomo natomiast po co recenzentowi "settingi". Ich użyciu towarzyszy staranne ignorowanie nowych bohaterek powieści, których mocno lesbijski wątek najwyraźniej nie zmieścił się w "settingu". Niestety jasny podział na dobrych i złych również wydaje się istnieć jedynie w wyobraźni recenzenta, zważywszy choćby na terrorystyczne metody, którymi posługują ci "dobrzy". Być może uznacie, że warto czekać na lekturę trzeciego tomu, ale niestety w Price of Valor akcja już w ogóle staje w miejscu i grzebiemy się cały czas w tym samym błocku (w przenośni i dosłownie), nie posuwając się nigdzie ani o krok (no dobra, posuwając się do następnej bitwy), a koncentrując na zmniejszeniu liczby bohaterów drugoplanowych, zakończeniu dopiero co rozszalałej rewolucji oraz błyskawicznych awansach w hierarchii wojskowej głównych bohaterów.
Dla wyjaśnienia dodam jeszcze, że to nie są złe książki (kupiłem obie i kupię jeszcze ze dwie-trzy zanim się znudzę), czyta się je szybko i przyjemnie, tym niemniej nie widzę żadnego progresu o jakim pisał recenzent. Trzeci tom jest taki sam jak drugi tylko słabszy i mniej ciekawy, a drugi, moim zdaniem, jest słabszy i nudniejszy od pierwszego.

Yans - 16:55 15-09-2015
Niezły rozjazd opinii :D Ciekawe jakie będą moje wrażenia po przeczytaniu drugiego tomu ?! Na pewno, któregoś z Was zmieszam z błotem :D

Shadowmage - 17:01 15-09-2015
Dla mnie ten tom jest słabszy. Nie jakiś fatalny czy zły, ale raczej średni. Nie w pełni kupuję wizję rewolucji i rolę kobiet w niej.

romulus - 17:27 15-09-2015
To się nie zgadzamy :) Ja bawiłem się w trakcie lektury lepiej. Przy tym nie oczekiwałem od powieści niczego więcej poza dobrą rozrywką. Dawno już obniżyłem wymagania jeśli chodzi o fantasy. Znacznie bardziej ciekawiły mnie przygody w mieście i na szczytach władzy, niż wspomniany wątek lesbijski. Dla mnie on miał tylko walor ubarwiający fabułę, ale w gruncie rzeczy bez niego dużo by ona nie straciła. Już nie chcę wdawać się w światopoglądowe spory przy okazji takiej czysto rozrywkowej powieści. Ale w zasadzie wątek lesbijski w tej powieści wydał mi się raczej elementem realizacji jakiejś mody. Już u Sapkowskiego miało to więcej uroku i finezji :) Jednak nie znam dużo fantasy z takimi wątkami, aby porównywać. Choć może rzeczywiście należało wspomnieć o istnieniu takiego wątku. Ale nie jestem do końca przekonany.

Shadowmage - 17:35 15-09-2015
Ja obstawiam, że skoro w pierwszej części kobieta w roli mężczyzny została dobrze przyjęta, to w drugiej poszedł na całość i obsadził przedstawicielki płci pięknej we wszystkich istotnych rolach. Wątek lesbijski, zresztą w kontekście całej powieści mało istotny, jest tylko naturalną konsekwencją. Zresztą Wexler nawet nie próbuje nim szokować ani wysuwać go na pierwszy plan. Ot, normalna sprawa.

Janusz S. - 18:42 15-09-2015
Shadowmage pisze:Ja obstawiam, że skoro w pierwszej części kobieta w roli mężczyzny została dobrze przyjęta, to w drugiej poszedł na całość i obsadził przedstawicielki płci pięknej we wszystkich istotnych rolach. ....
"Wszystkich"? To chyba jednak lekka przesada. Zresztą jak tu nie przyjąć dobrze tak rozrywkowej sceny, w której dowódca, rozmawiając ze swoją podwładną przebierającą się za faceta, myśli, że jest ona facetem przebierającym się z poświęceniem za kobietę :D
Shadowmage pisze:Wątek lesbijski, zresztą w kontekście całej powieści mało istotny, jest tylko naturalną konsekwencją. Zresztą Wexler nawet nie próbuje nim szokować ani wysuwać go na pierwszy plan.
On trochę nabiera istotności i barwności w następnym tomie, ale nie chcę wrzucać więcej spoilerów, bo mnie zaraz ktoś zmiesza z czymś cuchnącym. W ogóle wydawało mi się, że tomy 2 i 3 to jest jedna, nieco opasła całość podzielona rozmyślnie lub przypadkowo na dwie książki. Kontynuacja poprzednich wątków jest znacznie bardziej wyraźna niż pomiędzy 1 i 2 tomem. Wiele z tych wątków domyka się jednak w 3 tomie i mam nadzieję, że oznacza to, że kolejny będzie jakimś "nowym otwarciem".

Shadowmage - 23:21 15-09-2015
SPOILERY

Urok urokiem, ale Marcus w swej prostoduszności wychodzi na sierotę, który głównie siedzi w zamknięciu, a nawet Janus został sprowadzony do roli marginalnej - w sensie pojawiania się w opowieści, bo niby nadal jest zakulisowym demiurgiem. Tylko moim zdaniem tego nie czuć. Za to babki? Władczynie, rewolucjonistki, intrygantki, wojowniczki, szpiedzy, zabójczynie, przywódczynie, ideolodzy.

Janusz S. - 11:02 16-09-2015
W sumie to masz trochę racji... :o

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS