Patronat
Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"
Weeks, Brent - "Droga cienia" (wyd. 2024)
Ukazały się
Grimwood, Ken - "Powtórka" (wyd. 2024)
Psuty, Danuta - "Ludzie bez dusz"
Jordan, Robert; Sanderson , Brandon - "Pomruki burzy"
Martin, George R. R. - "Gra o tron" (wyd. 2024)
Wyrzykowski, Adam - "Klątwa Czarnoboga"
Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"
Kagawa, Julie - "Dusza miecza"
Pupin, Andrzej - "Szepty ciemności"
Linki
|
|
|
Wydawnictwo: Drageus Cykl: Rubieże ImperiumData wydania: Luty 2015 ISBN: 978-83-64030-43-7 Oprawa: miękka Format: 125x195mm Liczba stron: 400 Cena: 29,90 Tom cyklu: 1
|
„Kraniec nadziei” to pierwszy tom cyklu „Rubieże Imperium”. Space opera pisana przez polskiego autora – to nie brzmi egzotycznie. A może jednak? Nie ma w Polsce aż tak wielu autorów piszących w tym gatunku. Czy to prawda i dlaczego – na te pytania może odpowiedzieć jakiś zdolniejszy krytyk, a nie recenzencki average Joe piszący ten tekst. Niemniej właśnie ten czynnik sprawił, że nabrałem ochoty na przeczytanie i zrecenzowanie powieści Rafała Dębskiego. I muszę stwierdzić od razu: jest to space opera, w której nie „czuć”, nie widać ręki polskiego pisarza. Albo jaśniej – czyta się tę opowieść, jak rasową powieść anglosaskiego autora piszącego w tym gatunku. To chyba największy komplement, którym mogę obdarować autora i „Kraniec nadziei”. Znajdzie się jeszcze kilka mniejszych, ale nie aż tyle, aby popadać w zachwyt. Od początku jednak.
Fabuła powieści rozgrywa się w „naszej”, ludzkiej Galaktyce. Dominuje w niej Cesarstwo (Hiszpańskie) – z całym ceremonialnym sznytem, historią, hierarchią. Przeciwnikiem jest Republika. Jest jeszcze mniejsza siła – piraci. Ale na razie (?) bez większego znaczenia. Cesarstwo i Republika walczą w kosmosie ze sobą, choć tak naprawdę nie dzieli ich wiele i walka ta wydaje się nieco bezsensowna. W związku z tym, że jest tak z czytelniczego punktu widzenia i czasami także z punktu widzenia bohaterów (za co również przyznaję plusa), można uznać, że autor rozbroił ewentualny zarzut w tym zakresie. I choć jest pod tym względem typowo dla gatunku, jednak ma to jakiś posmak świeżości. Jakby autor pisał powieść będąc świadom mielizn i klisz wiążących się z settingiem. Czasami, w trakcie lektury, chciałoby się zakrzyknąć do autora (trawestując klasyków): „śmielej, śmielej”. Ale nie chcę mieć pretensji do Rafała Dębskiego, że nie porywa się na rozmach i złożoność fabuły godne Petera F. Hamiltona. Napisał, co wymyślił – a wyszło mu to nieźle. I na tym można poprzestać.
Głównym bohaterem jest kapitan statku „Sirene” Aidan Samuels – trochę niepokorny, trochę narwany, uwielbiany przez załogę. I nawet jeśli nie cieszy się wysoką pozycją w hierarchii, to jest jednak doceniany przez dowódców. Przed nim, przed załogą i okrętem tajemnicza misja, która zaprowadzi ich w dosyć ciekawe rejony Galaktyki. Wadą powieści (typową dla powieści kilku ostatnich autorów, których czytałem w tym gatunku) wydało mi się nadmierne ufajnianie bohaterów, jako równych gości, swoich chłopaków. Gdzie im tam do jakichś większych intryg, spiskowania, walk o władzę. Oni tylko chcą robić swoje: dawać wciry wrogom najlepiej jak potrafią. Wiele w tym wzorowania się na anglosaskim typie bohatera (także space opery), z którym można się zetknąć choćby w powieściach Iana Douglasa, czy H. Paula Honsingera, aby przywołać dla łatwości porównania tylko tych aktualnie w Polsce wydawanych. Ni to self made man, ni to chłopak z sąsiedztwa. Jakbym się uparł to może dałbym radę uzasadnić twierdzenie, że widać w takiej kreacji jakieś pokłosie bohaterów powieści Toma Clancy’ego.
Również tempo akcji i jej złożoność mieści autora w średniej typowej dla tego gatunku. Trochę walk, trochę intryg, trochę tajemnic. Wszystko dobrze wymieszane i podane w sposób gwarantujący niezłą rozrywkę. Dla chłopaków. Bo jednak muszę stwierdzić (ryzykując oskarżenie o seksizm), że to nie jest powieść, która często trafi w gust kobiety. Końcówka powieści przyprawiona jest pojawieniem się tajemnicy. Czegoś Większego, co – być może – popchnie cykl w innym kierunku (bliższym twórczości Iana Douglasa). Trudno na razie wyrokować. Jako pierwszy tom cyklu powieść prezentuje się nieźle. Nie odstaje od anglosaskiej średniej i nie ma się czego „wstydzić” przy innych tego typu na rynku. Ale, mimo wszystko, to na razie tylko pierwszy tom. Kciuki za ciąg dalszy można trzymać.
Autor: Roman Ochocki
Dodano: 2015-03-19 15:54:49
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
Polaris - 21:24 19-03-2015
"jest to space opera, w której nie „czuć”, nie widać ręki polskiego pisarza. Albo jaśniej – czyta się tę opowieść, jak rasową powieść anglosaskiego autora piszącego w tym gatunku. To chyba największy komplement, którym mogę obdarować autora i „Kraniec nadziei”."
Dlaczego właściwe anglosaskość jest w odczuciu Recenzenta komplementem, a polskość już nie..?
romulus - 00:03 21-03-2015
Bo "polskość" w takich powieściach kojarzy mi się z "Kowalskymi", USS "Cracovią" itp.
|
|
|
Artykuły
Plaża skamielin
Zimny odczyt
Wywiad z Anthonym Ryanem
Pasje mojej miłości
Ekshumacja aniołka
Recenzje
Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia
Fosse, Jon - "Białość"
Hoyle, Fred - "Czarna chmura"
Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"
Brzezińska, Anna - "Mgła"
Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"
Lindgren, Torgny - "Legendy"
Miles, Terry - "Rabbits"
Fragmenty
Grimwood, Ken - "Powtórka"
Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"
Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"
Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2
Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"
Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"
Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)
Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1
|