Prolog
Kompleks Rządowy Ad Astra
Torturowanie oprogramowania jest w zasadzie niemożliwe. Nawet inteligentnego oprogramowania.
Rzecz nie w tym, żeby sztuczna inteligencja posiadała jakiekolwiek prawa publiczne, jak człowiek. A skoro brak było praw, które mogli naruszyć, specjaliści z Wydziału Spraw Wewnętrznych mieli praktycznie wolną rękę przy rozbieraniu AI linia po linii w poszukiwaniu jakichś ukrytych zapisów.
Awatar, bo tak nazywano tego typu oprogramowanie, wymieniał ze swym odpowiednikiem i zapisywał pokaźne obszary charakteru, myśli, a nawet motywacji. Całkiem prawdopodobne było, że całe wspomnienia, a nawet całe historie pełne analogowych odczuć mogły wymknąć się z organicznego mózgu i zostać zapamiętane w uporządkowanej formie zapisu cyfrowego. Badany awatar należał do admirała Alexandra Koeniga i ściśle współpracował z jego osobistym asystentem. W zasadzie, dzięki bardzo ścisłej relacji emocjonalnej i celowemu programowaniu z użyciem takich cech jak głos, sposób mówienia, a nawet poglądy, był on kopią kochanki Koeniga, admirał Katryn Mendelson, poległej podczas obrony Ziemi sześć miesięcy wcześniej.
Pierwotne oprogramowanie znajdowało się w implancie admirała, ukryte głęboko w zwojach kory mózgowej. Służyło jako jego OA, rodzaj elektronicznej sekretarki, która mogła prowadzić rutynowe rozmowy i wirtualne spotkania, tak dobrze naśladując oryginał, że rozmówcy nie potrafili ich rozróżnić.
Około miesiąca temu, tuż po bitwie o Alphekkę, kontradmirał Koenig wykonał kopię programu i załadował go na pokład jednego z pocisków pocztowych HAMP-20 Sleipnir, przenoszonych na pokładach większości okrętów głównych floty. Prawie trzykrotnie szybsze niż jakiekolwiek inne jednostki poruszające się z napędem Alcubierre’a, używane były do przenoszenia szczególnie ważnych przesyłek na duże odległości.
Tym razem jako pilot prowadzący maszynę z Alphekki na Ziemię wystąpiła właśnie świeżo skopiowana AI.
Niezliczone kopie tej kopii załadowane zostały obecnie do komputerów Wydziału Spraw Wewnętrznych Marynarki, całkowicie odizolowane od świata zewnętrznego, elektronicznie rozebrane na czynniki pierwsze i ponownie połączone. A wszystko to w poszukiwaniu śladów planu Koeniga.
W zakodowanej macierzy Katryn Mendelson znajdowała się mieszanka zarówno samej Mendelson, jak i Koeniga. I właśnie tą częścią programu najbardziej interesowali się oficerowie WSW.
– Cokolwiek? – jedna z postaci w cieniu zapytała drugą. Znajdowali się w schronach nuklearnych położonych głęboko pod piramidą rządową. A w zasadzie nie pod samą piramidą, lecz pod wodami Jeziora Genewskiego. Trzy kilometry pod jego dnem.
– Nie – odpowiedział drugi cień. Wskazał na ekran ścienny ukazujący w sposób graficzny postęp prac. Wykres był bardzo krótki. – To nam chyba zajmie chwilę.
– Jak się do tego zabieracie?
– Interakcje podczas odbierania przychodzących połączeń. Obecnie kręci milion na sekundę.
Pierwszy programista gwizdnął cicho.
– Model najwyższej klasy, co?
– A czego się spodziewałeś? Należy do pieprzonego admirała, prawda?
Komputer znajdujący się przed nimi w bardzo przyspieszonym tempie symulował realne życie admirała. Kopia OA odbierała połączenia jako Koenig. W którymś momencie poukładana struktura programu musiała się posypać, a na to tylko czekały elektroniczne psy gończe, gotowe wyłapać najmniejszy błąd, by poddać go dalszej analizie.
Do chwili obecnej zniszczono już kilkanaście kopii OA, ale nadal istniało ich mnóstwo. Program można było kopiować w nieskończoność.
Nagle symulacja urwała się.
– Co się stało, do cholery?
– Nie mam pojęcia.
Na wielkim ekranie pojawiła się kobieca postać w czarnym mundurze Marynarki i spojrzała z góry na oficerów.
– Kim jesteście? Co mi robicie?
Jeden z programistów spojrzał na nią chłodno.
– Jesteś Mendelson?
Postać na ekranie zamieniła się w Koeniga, także w mundurze. Była wyraźnie zdenerwowana.
– Jestem osobistym asystentem kontradmirała Alexandra Koeniga. Próba włamania się do prywatnego oprogramowania OA jest sprzeczna z prawem.
– Wydział Spraw Wewnętrznych – odparł śledczy. – Mamy upoważnienie.
– Do czego? I przez kogo podpisane?
Oficer pokazał AI kopię swojego certyfikatu bezpieczeństwa. Istniało prawdopodobieństwo, że mogli uzyskać potrzebne informacje, pytając sztuczną inteligencję wprost. O ile tylko udałoby im się przekonać ją do współpracy.
– Próbujemy uzyskać informację, dokąd Koenig zabiera LGB-18. Nawiązanie z nim kontaktu jest sprawą najwyższej wagi. Mamy nadzieję, że możesz nam pomóc.
– Byłem… to znaczy on był w okolicach Alphekki, gdy zostałem załadowany do pocisku klasy Sleipnir – powiedziała twarz Koeniga. – Nie mam pojęcia, co stało się z flotą od momentu, w którym rozpoczęła się moja podróż na Ziemię.
– Przywiozłeś listę ponad dwustu prawdopodobnych celów – powiedział śledczy. – Spodziewamy się, że udał się w kierunku jednego z nich. Czy wiesz, który to może być?
– Nie – odpowiedziała elektroniczna twarz. – Jestem pewien, że gdyby admirał Koenig chciał przekazać wam tę wiadomość, zawarłby ją w swoim meldunku.
Tak nagle jak się pojawiła, postać Koeniga znikła.
– Cholera.
– Co się stało?
– Oprogramowanie uległo samozniszczeniu. Elektroniczne samobójstwo.
– To nie może się samo zabić, skoro i tak nie żyje.
Mówiący to oficer nie wydawał się jednak w pełni przekonany o prawdziwości własnych słów. Inne kopie oprogramowania Koeniga także się wyłączyły, gdy tylko dowiedziały się, czego od nich oczekiwano.
Programista załadował następną kopię.
– Spróbujemy ponownie – powiedział. – Ale mam przeczucie, że to będzie długa noc…
Cyfrowa wersja Koeniga uparcie odmawiała współpracy, a oficer nie miał pojęcia, jak obejść jej systemy zabezpieczeń.
Był jednak wysokiej klasy specjalistą w swoim fachu.
Musiał istnieć jakiś sposób, by się włamać.