NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

LaValle, Victor - "Samotne kobiety"

Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

Ukazały się

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"


 Kagawa, Julie - "Dusza miecza"

 Pupin, Andrzej - "Szepty ciemności"

 Ferek, Michał - "Pakt milczenia"

 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

Linki

Monroe-Cassel, Chelsea & Lehrer, Sariann - "Uczta lodu i ognia"
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Tytuł oryginału: A Feast of Ice and Fire
Tłumaczenie: Łukasz Małecki
Data wydania: Listopad 2013
ISBN: 978-83-08-05229-7
Oprawa: twarda
Format: 145 x 205 mm
Liczba stron: 240
Cena: 39,90 zł
Rok wydania oryginału: 2012



Monroe-Cassel, Chelsea & Lehrer, Sariann - "Uczta lodu i ognia"

Gotuj z Martinem


„Pieśń lodu i ognia” doczekała się serialu, karcianki, planszówki, podręczników RPG i kilku jeszcze innych dzieł, dla których była inspiracją; również – uwaga – książki kucharskiej. Autorki zafascynowane kulinarną wyobraźnią Martina postanowiły dać możliwość czytelnikom nie tylko przeczytania, ale i skosztowania smaków zrodzonych w Westeros. I wyszło im to nie najgorzej.

Obserwując kolejne książki wychodzące spod pióra Kevina J. Andersona i Briana Herberta niejeden czytelnik pomyślał złośliwie, że świat „Diuny” doczeka się niedługo książki kucharskiej zatytułowanej na przykład „100 potraw z melanżu”. Następcy Franka Herberta na ten pomysł najwyraźniej jeszcze nie wpadli, ale przyroda – i rynek wydawniczy – nie znoszą próżni. Inny fantastyczny hit, „Pieśń lodu i ognia” George’a R.R. Martina, doczekał się książki z przepisami kulinarnymi. Teraz czytelnicy czekający na szósty tom cyklu nie będą musieli obchodzić się smakiem; oczekiwanie ma umilić im zestaw przepisów przygotowanych przez Chelsea Monroe-Cassel i Sariann Lehrer.
Złośliwości na bok. Chyba każdy czytelnik sagi Martina zauważył, że amerykański autor poświęca całkiem sporo miejsca opisom mniej i bardziej wymyślnych dań, jakimi raczą się możni i biedacy w Westeros. Na niejednej uczcie stoły aż uginały się od wyszukanych potraw, na myśl o których czytelnikowi zaczynała cieknąć ślinka. Autorki „Uczty lodu i ognia” to wykorzystały: poeksperymentowały, sięgnęły do źródeł, prowadziły bloga z własnymi wersjami potraw, a na koniec dały twórcy „Tufa Wędrowca” do spróbowania wyniki swojej pracy. Tak powstała książka, która prawdopodobnie bardziej zaciekawi fanów niż mistrzów kuchni, ale można w niej znaleźć trochę ciekawych informacji.
Wpierw kilka słów o strukturze. „Uczta lodu i ognia” jest podzielona na kilka rozdziałów, odpowiadających z grubsza krainom z martinowskiego świata, poprzedzonych ogólnym wstępem dotyczącym charakterystyki kuchni średniowiecznej i kilkoma uniwersalnymi przepisami i listą substytutów: wszak nie tak prosto (lub wręcz to niemożliwe) obecnie o mięso tura, przepiórki czy gołębie. Później następują rozdziały prezentujące kuchnię z różnych regionów Westeros: z Muru, Północy, Doliny, Dorzecza, Żelaznych Wysp, Reach, Dorne, Królewskiej Przystani, a nawet próbka dothrackiej kuchni.
W ramach rozdziałów zaprezentowane zostały różnorakie potrawy. Są to propozycje śniadań, przekąski, dania główne czy wreszcie desery i napoje charakterystyczne dla każdej z krain. Co zrozumiałe, graniczące ze sobą regiony mają często zbliżoną sztukę kulinarną, ale już porównując surowe dania Nocnej Straży z egzotyczną kuchnią na dworze Martellów – łatwo dostrzec różnice.
Zamieszczone przepisy można podzielić na trzy grupy. Po pierwsze są to potrawy niemal żywcem przeniesione z kart Martina – w takich przypadkach często receptura wzbogacona jest o odpowiedni cytat z powieści (przykładowy przepis można zobaczyć tutaj). Druga grupa to przepisy zaczerpnięte z książek kucharskich z epoki; może niekoniecznie średniowiecznych, ale datowanych np. na XVI wiek. Trzeci rodzaj to uwspółcześnione wersje starych receptur; szczerze powiedziawszy akurat do tych mam najwięcej zastrzeżeń: specjalnie łatwiejsze (czy ze składnikami o wyższym poziomie dostępności) nie są, a negatywnie wpływają na obraz całości, wybijając ją z (pseudo)średniowiecznego charakteru.
Wspomniałem przed chwilą o składnikach – te w przeważającej większości są łatwo dostępne, a w dodatku autorki przygotowały listę zastępników dla nieużywanych (lub trudnych do zdobycia) współcześnie w kuchni przypraw czy mięs. Czasem co prawda trafia się przepis, do którego wymagany jest egzotyczny składnik: na przykład być może w Stanach łatwo o szarańczę czy kilogramowego grzechotnika, ale nad Wisłą takie rarytasy są w zasadzie nieosiągalne. Przeważnie jednak nie powinno być problemu z przygotowaniem dania za pomocą produktów dostępnych w każdym większym sklepie spożywczym.
Gdy już wszystko uda się zgromadzić, można przystąpić do gotowania. Mimo kilkudziesięciu dań do wyboru tak naprawdę wybór wcale nie jest bardzo szeroki. Gdy wykreśli się śniadania (to raczej zestawy składników na talerzu niż wyzwanie dla mistrza kuchni), desery i inne słodkości (nie wątpię, że znajdą się amatorzy, ale mnie ten dział nie interesuje) i napoje, to do wyboru zostają głównie gulasze, potrawki i różnego rodzaju pasztety. Do tego dochodzi kilka przystawek, sałatek i dań głównych z pieczonego mięsa. Trochę brakuje urozmaicenia, prezentowania różnych smaków, w związku z czym „Uczta lodu i ognia” będzie bardziej wskazana jako źródło pomysłów wykorzystywane od czasu do czasu, niż standardowy zestaw przepisów dla domowego kucharza.
W odróżnieniu od recenzowania beletrystyki, w przypadku książki kucharskiej warto też napisać coś o aspekcie praktycznym, czyli o wykorzystaniu przepisów w kuchni. Nie ukrywam, że gotować lubię, więc z chęcią wypróbowałem niektóre propozycje. Efekt? Co najmniej zadowalający – wyszły smaczne, a ich przygotowanie nie było trudne czy kłopotliwe. Nie wszystkie potrawy co prawda wpasowały się w mój gust, ale i kuchnia średniowieczna znacząco się różni od współczesnych standardów. Inna sprawa, że przepisy Monroe-Cassel i Lehrer można – a nawet powinno się, jak wszystkie porady kulinarne – traktować jako inspirację i podstawę do własnych eksperymentów. A dla fanów cyklu takie kulinarne wycieczki będą nabierać dodatkowego smaku.


Autor: Tymoteusz „Shadowmage” Wronka


Dodano: 2013-11-13 13:32:54
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Mamerkus - 18:35 13-11-2013
No pięknie, gdybyśmy jeszcze tylko doczekali się, chociażby w tej dekadzie, zakończenia cyklu zanim Martinowi się zejdzie i będzie go musiał dokańczać za niego jakiś Sanderson.

Shadowmage - 18:44 13-11-2013
Tutaj to tylko wstęp napisał i trochę połasuchował :) A co do jego cyklu, to niestety obstawiam, że prędzej wyda zbiór opowiadań o Dunku i Jaju niż kolejny tom.

ASX76 - 19:55 13-11-2013
Dobre i to. :)

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS