NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Weeks, Brent - "Droga cienia" (wyd. 2024)

McGuire, Seanan - "Pod cukrowym niebem / W nieobecnym śnie"

Ukazały się

Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"


 Kelly, Greta - "Siódma królowa"

 Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (zintegrowana)

 Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (miękka)

 Szokalski, Kajetan - "Jemiolec"

 Patel, Vaishnavi - "Kajkeji"

 Mortka, Marcin - "Szary płaszcz"

 Maggs, Sam - "Jedi. Wojenne blizny"

Linki

Wendig, Chuck - "Drozdy. Dotyk przeznaczenia"
Wydawnictwo: Akurat
Cykl: Wendig, Chuck - "Miriam Black"
Tytuł oryginału: Blackbirds
Tłumaczenie: Miłosz Urban
Data wydania: Maj 2013
ISBN: 978-83-7758-341-8
Oprawa: broszurowa ze skrzydełkami
Format: 130 x 205 mm
Liczba stron: 320
Cena: 29,99 zł
Rok wydania oryginału: 2012
Tom cyklu: 1



Uwaga! Zły gospodarz

UWAGA! ZŁY GOSPODARZ


Kot znowu siedział na dachu garażu, a Tatko dostawał szału.
– Wstrętne zwierzaki te koty – powiedział, wciskając pocisk kalibru trzysta osiem do karabinu marki Winchester.
– To chyba kot Babci – powiedziałem, chociaż byłem tego pewny. Nazywała go Małpiszonem, bo jego ciemny, cętkowany łepek szylkretowej barwy nadawał mu wygląd szympansa.
– Wiem, czyj to kot. – Szarpnął zamkiem. Oparł broń o kuchenny parapet, obchodząc się z nią niczym z pudełkiem jaj. Spojrzał przez lunetę. Słyszałem, jak jego zarost skrobie o powierzchnię kolby. – Moja matka powinna się nauczyć trzymać swoje plugawe zasrańce przy sobie. Pasożyty przenoszą. Co ci zawsze powtarzam?
Przełknąłem głośno ślinę.
– Nie tolerujemy intruzów.
– Cholerna racja. Dobry z ciebie chłopak, Raymond.
– Okej. – Nie wiedziałem za bardzo, co powiedzieć.
Tatko wessał trochę powietrza przez zęby, pociągnął nosem, wciągając do środka smarki, a potem szarpnął za spust.
Nie pozwalał mi nosić ochraniaczy na uszy, gdy chodziliśmy strzelać, bo mówił, że tylko pedał albo dureń nosiłby coś takiego. Naturalnie sam był już prawie głuchy na jedno ucho. Gdy rozległ się strzał, nos zapiekł mnie od spalonego prochu i zadzwoniło w uszach. Chociaż nie wiem właściwie, dlaczego nazywa się to dzwonieniem, skoro przypomina raczej jeden z tych dźwięków, którymi bada się słuch w podstawówce, tyle że ten nie cichnie przez kilka godzin.
Strzał chybił, ale musiał uderzyć bardzo blisko. Kot podskoczył, jakby właśnie został ugryziony w zadek przez szczura, a potem stracił równowagę. Nogi się pod nim ugięły i zjechał po blaszanym dachu, zgrzytając o metal pazurkami.
A potem usłyszeliśmy głuchy huk.
Małpiszon uderzył o ziemię i w przeciwieństwie do tego, co głoszą legendy, wewnętrzny koci żyroskop nie pozwolił mu wylądować na czterech łapach. No cóż. Na łapach może i wylądował. Ale nie było to pomyślne lądowanie.
– Trzeba ustawić lunetę – powiedział Tatko. – Idź po tego kota.
Skinąłem głową i zrobiłem, co mi kazał.

* * *

Trzy z łapek kota były złamane. Nie było to trudne do stwierdzenia, bo powyginały się pod dziwacznymi kątami. Kot dyszał niczym pies i z głębi gardła wydobywał mu się niski, żałobny dźwięk.
– Co za paskudny kot – powiedział Tatko, ogryzając paznokieć u kciuka.
Miał rację, ale nie zamierzałem mu jej przyznawać. Męczyły mnie wyrzuty sumienia od samego myślenia w ten sposób, bo tuliłem tego kota w ramionach, a on zawodził i cierpiał.
– Co teraz zrobimy?
– Użyjemy go pewnie jako celu do strzelania. Przybijemy gwoździami do płotu, może obstawimy puszkami czy butelkami po piwie. – Podrapał się w wyłysiały punkt z tyłu głowy. – Mógłbyś skoczyć po swoją dwudziestkę dwójkę, ja bym wziął trzysta ósemkę. Może zadzwoniłoby się też po wuja, żeby się przyłączył.
– Współczuję mu.
– Co? Kotu? – spytał z niedowierzaniem. Z trudem był w stanie stłumić w sobie pogardliwy śmiech. – Gadasz jak twoja matka. Niech spoczywa w pokoju na wieki. Czasami słyszę jej głos z twoich ust. Dobra z niej była kobieta, ale ty nie jesteś kobietą i musisz o tym zawsze pamiętać.
– Okej.
– Albo tego – powiedział i zrobił pauzę. – Moglibyśmy go dać temu-tam, sprzedawcy. Zobaczyć, co z nim zrobi.
– Panu Carlsonowi – powiedziałem, przypominając Tatce jego nazwisko.
– No, właśnie. Carlsonowi. Pewnie, że tak. Zanieś Małpiszona Carlsonowi.
Opuściłem wzrok na kota, który poruszał jedyną sprawną łapą, jakby chciał w ten sposób dać przykład pozostałym trzem.
– Okej – powiedziałem.

* * *

Pan Carlson nie wyglądał zbyt dobrze. Jego twarz miała ziemisty kolor, a usta były popękane, jakby ktoś natarł je piaskiem. Zdawało się, że w ogóle nie zauważył mojego pojawienia się, ale gdy podszedłem bliżej i pstryknąłem włącznikiem światła w piwnicy, poderwał głowę, wybałuszając oczy. Szarpnął kajdanami krępującymi jego prawy nadgarstek, prawie tak, jakby zapomniał, że tam są.
– Mały Raymond – wymamrotał. Wargi rozszerzyły mu się w złośliwym uśmiechu, ukazując pożółkłe zęby. – Chcesz kupić encyklopedię?
Był to jego stary żart, ale ja nigdy się z niego nie śmiałem. Po to właśnie przyszedł do naszego domu: żeby sprzedać nam encyklopedię. Powiedziałem, że nikt ich już nie kupuje. Skoro jest internet i różne takie. Tatko powiedział, że jej nie potrzebujemy. Powiedział też, że niepotrzebny nam internet, i że mężczyzna wtargnął na nasz teren, a wiecie już, co ma do powiedzenia na temat intruzów.
– Nie, proszę pana – odparłem. – Mam coś dla pana.
– Co takiego? Powiedz mi. – Wyciągnął szyję, żeby zobaczyć, co mam w rękach. Jego uśmiech zniknął i przez chwilę wyglądał na bardziej zdziczałego niż najwredniejszy z kotów, nawet taki, który został postrzelony parę razy.
– To kot, który wabi się Małpiszon.
– Po co mi kot?
– Nie wiem. Mój Tatko kazał go panu przynieść, pewnie po to, żeby miał pan towarzystwo. – Przestąpiłem nerwowo z nogi na nogę.
Pan Carlson syknął:
– Ci tutaj też dostawali zwierzęta? – Szarpnął głową, wskazując trzy pozostałe ciała oparte o ścianę. Z dwóch z nich do tej pory zostały już tylko kości, ale na trzecim szkielecie można jeszcze było dostrzec trochę mięsa. Jeden z nich był agentem nieruchomości. Dwaj pozostali to świadek Jehowy oraz kurier UPS, który według Tatka próbował nam coś ukraść z ogrodu. W pomieszczeniu cuchnęło, ale zdążyłem się już do tego przyzwyczaić.
– Nie – powiedziałem. – Potrzebuje pan czegoś?
– Wypuść mnie, proszę – zakwilił.
– Nie mogę. Tatko mówi, że intruzi muszą dostać nauczkę. Może chce pan trochę wody?
– Od wody tylko będzie mi się znowu chciało sikać.
– Położę tu teraz kota – powiedziałem. – Niech mnie pan nie łapie ani nic w tym stylu, bo Tatko będzie musiał panu odciąć drugą stopę.
Wtedy chyba pan Carlson zaczął płakać.
Położyłem obok sprzedawcy połamanego kota, który natychmiast spróbował uciec, ale zamiast tego klapnął tylko na trzech zgruchotanych łapach i miauknął rozpaczliwie.
– Miłej zabawy – powiedziałem szczerze. Było mi przykro z powodu tego, przez co musieli przechodzić, ale Tatko lubił tu rządzić po swojemu, a ja nie zamierzałem się z nim sprzeczać.
Wyłączyłem światło w piwnicy i wróciłem na górę. Miałem nadzieję, że Tatko nie będzie się już wściekać. Ale z tym to nigdy nie było wiadomo. Byłem dobrym chłopcem i też nie tolerowałem intruzów.


© CHUCK WENDIG 2009



Autor: Chuck Wendig
Dodano: 2013-04-22 14:57:34
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Brzezińska, Anna - "Mgła"


 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

 Sanderson, Brandon - "Yumi i malarz koszmarów"

 Bardugo, Leigh - "Wrota piekieł"

Fragmenty

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

 Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS