NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Martine, Arkady - "Pustkowie zwane pokojem"

Weeks, Brent - "Droga cienia" (wyd. 2024)

Ukazały się

Ferek, Michał - "Pakt milczenia"


 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Kukiełka, Jarosław - "Kroczący wśród cieni"

 Gray, Claudia - "Leia. Księżniczka Alderaana"

Linki

Watts, Peter - "Behemot"
Wydawnictwo: Ars Machina
Cykl: Trylogia Ryfterów
Tytuł oryginału: ßehemoth: ß-Max / ßehemoth: Seppuku
Tłumaczenie: Dominika Rycerz-Jakubiec, Andrzej Jakubiec
Data wydania: Marzec 2013
Wydanie: I
ISBN: 978-83-63523-04-6
Oprawa: miękka
Cena: 44,90
Rok wydania oryginału: 2004
Wydawca oryginału: Tor Books
Tom cyklu: 3



Watts, Peter - "Behemot"

Zagubienie, Zemsta, Zrezygnowanie


Nie jestem fanem cykli powieściowych. Przeważająca część dobrej prozy na moich półkach to typowe stand-alone – nawet jeśli mają formę ponad 1000-stronicowych cegieł, bądź są wydane w postaci paru książek, to nadal stanowią jeden zamknięty utwór. Cykliczność współczesnej prozy popularnej uważam w większości przypadków za dolegliwość rynkową, prowadzącą do inflacji pomysłów i chowu wsobnego gatunków. Tym bardziej jednak doceniam rzadkie przypadki uzasadnionej cykliczności – takie w których kolejna część cyklu stanowi kreatywny komentarz do poprzedniej, mając jednocześnie swój własny autonomiczny zamysł. Tak było z „Rozgwiazdą” i „Wirem” – w książkach dzielących linię fabularną i bohaterów, a jednocześnie mocno różnych jeśli chodzi o scenografie, wykorzystywane pomysły naukowe, idee czy ogólny nastrój opowieści.

Zakończenie trylogii ryfterów na pierwszy rzut oka sugeruje powtórkę z rozrywki. W pierwszej części „B-max” ponownie schodzimy w głębiny, gdzie schronienie przed apokalipsą zdarzeń poprzedniego tomu, znalazło plemię podmorskich wyrzutków z Lenie Clark jako nieformalnym liderem. Tym razem role się jednak odwróciły – to oni trzymają za jaja resztki korporacji, która zmieniła ich w potwory, a teraz ukryła się na dnie przed konsekwencjami swoich czynów. Wewnętrzna równowaga tej dziwacznej społeczności po pięciu latach zaczyna się chwiać. W rezultacie Lenie ponownie zmuszona jest opuścić głębiny i jeszcze raz wyjść na ląd, o czym opowiada część druga powieści „Seppuku”. Lekkie poczucie déjà vu w stosunku do poprzednich powieści jest uzasadnione. Połączcie to z tym, że „Behemot” ma skromny wkład do trylogii, jeśli chodzi o świeże wątki SF – właściwie tytułowe Seppuku wraz z możliwościami, jakie stwarza, stanowi jedyne novum. Powróci za to parę zarzuconych pomysłów z pierwszej części, takich jak chociażby dostrajanie się ryfterów czy seromózgi.

Nie przesądzajmy jednak pochopnie o wtórności trzeciej części. Posiada ona z pewnością własny przekaz. Gdybym mógł nadać kolejnym częściom cyklu własne tytuły byłyby to: Zagubienie, Zemsta, Zrezygnowanie, z czym zresztą ładnie korespondują świetne ilustracje okładkowe polskiego wydania trylogii. Nazewnictwem tym nawiązuje oczywiście do ewoluującego stanu psychicznego protagonistki. W „Rozgwieździe” Lenie Clark szukała własnej nieludzkiej tożsamości i miejsca na Ziemi, w „Wirze” mściła się za to, że odebrano jej nawet tą namiastkę domu i bliskich. W „Behemocie” musi radzić sobie z ciężarem tej zemsty – tak, możesz podpalić świat, ale potem nie uda Ci się zwyczajnie zniknąć i żyć w spokoju. Konsekwencje dosięgną Cię choćby na dnie oceanu. Motyw ten – zasadności zemsty – powraca przewrotnie w samym finale powieści, w wątku Achillesa Desjardinsa, który jako postać przechodzi monstrualną przemianę, o czym świadczy szereg jego rozdziałów, mających wspólną część tytułową „Portret Sadysty...”. Duet ten dopełnia Ken Lubin – niepoddająca się introspekcjom maszyna do zabijania na urlopie. Z pewnością uwarunkowania psychiczne trójki bohaterów grających w osobliwym tercecie, stanowią największą wartość dodaną zwieńczenia trylogii. Nieco gorzej wypadają postaci drugoplanowe, szczególnie te z lądowego „Seppuku”.

„Behemot” ładnie domyka również jeden z najbardziej frapujących wątków całej trylogii – kwestię moralnej odpowiedzialności w przyspieszonym i wielokrotnie złożonym świecie przyszłości. Już sama fraza rozpoczynająca książkę, cytat za słów aktywisty Utaha Phillipsa „Świat nie umiera, on jest zabijany. A ci, którzy są za to odpowiedzialni, mają nazwiska i adresy”, powieść na sztorc określonemu problemowi. Czy da się uwolnić od odpowiedzialności, zawierzając decyzje obiektywnej sieci neuronowej, albo człowiekowi z chemią mózgu tak przestawioną by działał zawsze w imię większego dobra? Kto jest winny śmierci miliarda osób – Lenie Clarke, która przyniosła zabójczego mikroba z dna oceanu, Patrycia Rowan, która próbowała zatrzymać ją ścianami ognia, czy ludzie, których chciwość zaaranżowała podstawy całej sytuacji? Peter Watts przez neurochemię, socjologię władzy dochodzi do zastanawiających konkluzji etycznych.

„Behemot” nie jest z pewnością pozycją dla tych, których „Rozgwiazda” bądź” Wir” nie przekonały do siebie. Rozczarowani mogą się również poczuć ci, którzy oczekiwali po zakończeniu tyle nowości, ile wprowadziła część druga cyklu (po części do tej grupy należę). Pozostali mogą jednak w tę powieść inwestować swój czas w ciemno, bo znajdą tu wszystko za co Wattsa cenimy – bezlitosny świat, przewrotnych bohaterów, chłodną narrację rozdziałów z zakończeniami pełnymi suspensu. I wizję świata ogarniętego apokalipsą już nie w formie postindustrialnej, typowej dla Mad Maxa, ale apokalipsy 2.0, postcyberpunkowej, gdzie sama sieć przypomina pustkowie zamieszkane przez cyfrowy pomiot żywiący się memami apokalipsy. Choć zarówno „Wir” i „Rozgwiazda” kończyły się w ten sposób, że nie wymuszały tanim chwytem sięgnięcia po część następną, to w tym wypadku rekomenduję, żeby to zrobić. Trylogia ryfterska, którą „Behemot” godnie zamyka, to moim zdaniem jedna z lepszych pozycji hard SF w XXI wieku i warto ją mieć na półkach w polskim wydaniu.

PS: Warto zwrócić uwagę na materiały dodatkowe – oprócz typowych dla autora przypisów objaśniających naukową zasadność użytych gadżetów i procesów, cała trylogia ryfterska ma stronę internetową z ciekawymi informacjami odnośnie świata przedstawionego, i oczywiście oryginalnym angielskim tekstem całości: https://www.rifters.com/.



Autor: Adam Ł Rotter


Dodano: 2013-03-05 16:00:00
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS