NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

Ukazały się

Brown, Pierce - "Czerwony świt" (wyd. 2024)


 Kade, Kel - "Los pokonanych"

 Scott, Cavan - "Wielka Republika. Nawałnica"

 Masterton, Graham - "Drapieżcy" (2024)

 He, Joan - "Uderz w struny"

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Gryffindor)

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Hufflepuff)

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Ravenclaw)

Linki

Mitchell, David - "Atlas chmur"
Wydawnictwo: Mag
Kolekcja: Uczta Wyobraźni
Tytuł oryginału: Cloud Atlas
Tłumaczenie: Justyna Gardzińska
Data wydania: Listopad 2012
Wydanie: II
ISBN: 978-83-7480-274-1
Oprawa: twarda
Format: 135 x 202 mm
Liczba stron: 544
Cena: 45,00 zł
Rok wydania oryginału: 2004



Mitchell, David - "Atlas chmur"

Z wielkich chmur mały deszcz


„Atlas Chmur” zostawił mnie z pytaniem – czy można rościć wobec powieści pretensje, że nie jest genialną? Recenzowana książka w każdym aspekcie, czy to stylizacja językowa, kompozycja, koncept, czy prowadzenie fabuły, jest ponadprzeciętnie dobra. A jednak w żadnym z tych aspektów nie ociera się choćby trochę o geniusz, choć cały czas robi taką nadzieję. Czyżby dobrą książką od książki genialnej dzieliła większa odległość niż książkę dobrą od książki złej?

David Mitchell proponuje nam szereg sześciu autonomicznych opowieści ułożonych względem siebie w ciekawą wariację powieści szkatułkowej. Zaczynając od historii umieszczonej w XIX wieku, każda historia urywa się typowym cliffhangerem, ustępując kolejnej, w której zredukowana zostaje do jakiejś formy przekazu (książki/listów/filmu) studiowanego przez nowego bohatera. Tak jest aż do ostatniej postapokaliptycznej historii, którą poznajemy w całości, by potem po kolei powracać do poprzednich. Przypomina to zabawę matrioszką – na najmniejszą babę nakładamy kolejną, aż do największej, a później cofamy cały proces. Akcja sześciu historii rozgrywa się w kolejnych epokach, z odpowiednio dobraną do tego formą, jak i odniesieniem do klasycznych wyobrażeń motywu w (pop)kulturze. I tak opowieść wyłaniająca się z listów Roberta Frobishera mocno przypomina żywot innego dandysa – Oscara Wilde’a, natomiast pobyt Timothy’ego Cavendisha w domu starców przywodzi na myśl „Lot na Kukułczym Gniazdem”. Opowieść Luisy to odsyłacz do standardów współczesnego thrillera korporacyjnego, a historia Sonmi-451 to odnowiona wersja klasycznej dystopii „Rok 1984” z nałożonymi teksturami nieco nowszego science fiction (klonowanie, dalekowschodni setting, w którym ciekawie pokazano fuzję obu Korei prowadzącą do powstania turbokapitalistycznej partiokracji). Dochodzą do tego subtelniejsze smaczki i odniesienia.

I wszystko to jest piękne, jeśli oceniamy każdą chmurę z osobna – na mnie szczególne wrażenie zrobiły losy kompozytora, wydawcy i klona. Ale w końcu przychodzi z tych kawałków wycisnąć jakieś wnioski, znaleźć wspólny mianownik. I tu niestety „Atlas...” okazuje się zaskakująco płytki. Połączenia między historiami po prostu są – nieraz pretekstowe, ale przede wszystkim po prostu oczywiste, wynikające z chronologii. Nie chce zniechęcać tych, którzy będą próbowali odnaleźć jakieś subtelniejsze przerzucanie mostów między narracjami – ale moim zdaniem takiego czegoś po prostu w tej książce nie ma. Jeśli chodzi o mechanizm reinkarnacji, Mitchell nie ma wiele do zaproponowania poza frazą „żyjemy wiele razy, możemy się odrodzić jako ktoś inny” – ale jeśli porównać to do np. podobnego motywu zastosowanego w „Księdze Wszystkich Godzin” Hala Duncana (inna pozycja z serii UW), gdzie ciągła reinkarnacja była wynikiem działania metafizycznej narracji (atramentu) kreującego nowe światy (welin), motywowanego psychiczną traumą bohaterów, to „Atlas...” wypada zwyczajnie blado. Żeby dobić moją ostatnią nadzieję, autor w ostatnich słowach powieści rzuca myśl godną mistrza Coelho „[...] żywot Twój więcej nie znaczył niż jedna kropla w nieskończonym oceanie. Czymże jest jednak każdy ocean, jeśli nie morzem kropel?”

Być może książka padła ofiarą zbyt dużych oczekiwań – ale przecież nie przychodziły one z zewnątrz, z szumu wokół ekranizacji, to sam „Atlas...” sprawiał wrażenie, że ma więcej do zaproponowania niż miał w rzeczywistości. Nawet proste prawdy da się przedstawić ujmująco, jednak Mitchell, powtarzając wciąż: „nie technologia czyni człowieka cywilizowanym tylko moralność” i „zmieniajmy świat na lepsze drobnymi kroczkami”, zahacza o pretensjonalność i dydaktyzm. Ekranizacji jeszcze nie widziałem, ale dochodzące mnie sygnały, że jest ona bardziej łopatologiczna w przekazie, nie nastrajają pozytywnie. Tak czy inaczej „Atlas Chmur” pozostaje powieścią wartą lektury. Pozostając poza moją osobistą czołówką i nie będąc żadnym przełomem w serii „Uczta Wyobraźni”, wciąż jest to dziełko zostawiające większość pozycji z pogranicza gatunków w tyle. W dodatku ładnie wydane, zarówno w „filmowym” paperbacku, jak i – przede wszystkim – w wersji kolekcjonerskiej.


Autor: Adam Ł Rotter


Dodano: 2012-12-28 17:37:28
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Pan Surówka - 19:46 28-12-2012
Dobra recenzja mega przereklamowanej ksiązeczki.

Ziuta - 21:09 28-12-2012
No, wreszcie zadowolony! :)
Odpowiadając, Łaku, na twoje pytanie - "Atlas" obiecywał być genialny. Przynajmniej rzucał takie tropy: rozciągnięcie akcji w czasie i przestrzeni, polifoniczność, rozwiązanie fabularne spoza arsenału powieści popularnych, wreszcie jakaś tam legenda książkę otaczająca i fakt, że wznowiono ją z artystowską okładką w UW. No cóż, tropy najwyraźniej były mylne.

xan4 - 19:22 30-12-2012
Tak to się dziwnie z naszą percepcją genialności dzieje.
Jak książkę wydała w 2006 roku z niezbyt ładną okładką Bellona, to książka przeszła bez echa, jedynie ASX nawoływał, że to dobra powieść. Nikt inny się nią nie interesował.
Wachowscy kręcą film i nagle świetna książka.
Niestety mamy bardzo dużą nadpodaż książek i w zalewie nawet już przesianych pozycji do przeczytania decyduje impuls, rekomendacja, dobra recenzja znanego nam recenzenta, sami nie umiemy już sobie poradzić. I to wykorzystują właśnie marketingowcy.
Z drugiej strony Mag pięknie zrobił drukując tę książkę zarówno w Uczcie wyobraźni jak i z okładką filmową. Czytelnik nie znający tej serii poszedł do Empiku po książkę na podstawie której był film, znalazł, że jest wersja z twardą oprawą, niewiele droższa i kupił. Na pewno jakiś procent z nich, którym książka się spodobała zainteresuje się także innymi pozycjami Uczty Wyobraźni. I dobrze! Niech rośnie w siłę i niech będzie długo wydawana :)
Wracając do tematu: Lubię Mitchella od jego debiutu - Snu nr 9, dobra rzecz, tak samo podobał mi się Atlas chmur. Co do filmu, co dziwne dla mnie, bo zwykle adaptacje według mnie są o wiele gorsze od książki (czytaj: ja to sobie lepiej wyobrażam podczas czytania) jest równie dobry, jak nie lepszy.
Oceniam tak dlatego, że znałem wcześniej książkę, gdybym jej nie znał, to pewnie by mi się tak nie podobał, pogubiłbym się w nim tak jak pozostała część rodziny.

lmn - 19:31 30-12-2012
Ale trzeba przyznać: ASX niekiedy ma rację. ;)

kurp - 20:46 30-12-2012
lmn pisze:Ale trzeba przyznać: ASX niekiedy ma rację. ;)

Czyli jednak - koniec świata! :P

nosiwoda - 00:48 31-12-2012
lmn pisze:Ale trzeba przyznać: ASX niekiedy ma rację. ;)
Może i ma, ale akurat teraz nie.
historia Sonmi-451 to odnowiona wersja klasycznej dystopii „Rok 1984”
Chyba już to mówiłem na Stolyku - Łaku, pisałeś przed, czy po? - że to nie tyle 1984, ile "Nowy wspaniały świat", a tekst z Zachariaszem - trochę jak "Małpa i Duch" - obie powieści Aldousa Huxleya.
Mitchell mnie rozczarował, a przy tym nie uważam, by kreacja była choćby ponadprzeciętnie dobra. Do geniuszu jej daleko. To zbiór klisz, kalk innych stylów pisarskich, które można wskazywać dość łatwo: to z tego, to z tamtego, a to z tamtego. A nic oryginalnego czy ciekawego z nich nie wynika. Chciałem napisać, że filozofia na poziomie Coelho, ale nie czytałem nic Coelho, więc w sumie nie wiem... Zresztą to porównanie do Coelho chyba właśnie Łaku rzucił na Stolyku.

Ł - 16:03 01-01-2013
@ Nosix - ja bym jednak obstawiał bardziej "1984" głównie ze względu na partiokratyczne społeczeństwo a przede wszystkim pomysł pozorowanego podziemia/ruchu oporu. Choć oczywiście cały ten wątek dystopijny to dość umiejętne nawiązanie do wielu tradycji, do Huxleya również. "Małpa i Duch" cały czas przede mną. Co do Coelho - właściwie mogłem użyć słów "naiwna, pretensjonalna i egzaltowana sentencja" ale Coelho jest u mnie dla nich skrótem myślowym na tą zbitkę.

nosiwoda - 16:48 01-01-2013
W "Nowym wspaniałym świecie" też była "koncesjonowana" opozycja, w postaci kolonii wolnomyślicieli na (bodajże) Hebrydach. Co prawda nie było tam
wzbudzania opozycji, żeby wyłuskać elementy nieprawomyślne i je dalej kontrolować/likwidować. Ale samo klonowanie i nowoczesność Korei Północno-Południowej przywodzi mi na myśl właśnie z pozoru szczęśliwy świat Huxleya, a nie podtrzymywana pod butem wszechobecnej inwigilacji Oceania Orwella.
Chociaż Umiłowany Przywódca i Wielki Brat to z pewnością bliscy kumple :D

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia


 Fosse, Jon - "Białość"

 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

Fragmenty

 Grimwood, Ken - "Powtórka"

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS