NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Weeks, Brent - "Nocny anioł. Nemezis"

Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (niebieska)

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Lehane, Dennis - "Wypijmy, nim zacznie się wojna"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tytuł oryginału: A drink before the war
Tłumaczenie: Marta Klimek-Lewandowska
Data wydania: Październik 2010
ISBN: 978-83-7648-493-8
Oprawa: miękka
Format: 140 x 205 mm
Liczba stron: 256



Lehane, Dennis - "Wypijmy, nim zacznie się wojna"

Boston przerysowany z dystansem


Prywatny detektyw, syn lokalnego strażaka-bohatera, dostaje po znajomości zlecenie na odnalezienie skradzionych dokumentów – główną podejrzaną jest czarnoskóra pracownica znanego polityka. I jak to bywa zazwyczaj w tego typu historiach, okazuje się, że sprawa nie jest taka prosta, skrywa grząskie drugie dno, w które główny bohater, na przekór wszystkim i po trosze na przekór sobie, wchodzi. Tak zaczyna się fabuła „Wypijmy, nim zacznie się wojna”. Sięgnąłem po tę powieść bez wahania – poprzednia książka Lehane’a, jaką dla was recenzowałem, wywołała u mnie jednoznacznie pozytywny oddźwięk1). Miałem jednak świadomość, że biorąc do rąk wznowienie jego debiutanckiej książki z 1994, nie mogę oczekiwać tego samego, czego od pozycji napisanej ponad dekadę później, jaką było „Miasto niepokoju”.

Miejscem akcji „Wypijmy, nim zacznie się wojna” jest naturalnie Boston, a dokładniej jego przedmieścia zamieszkałe, jak wzmiankuje autor, przez Irlandczyków i Polaków. Czyli potomków późniejszej fali emigracji do Ameryki, stanowiących niższą klasę średnią – robotników i drobnych usługodawców. Nieopodal znajduje się dzielnica czarnych, która jest już innym, pełnym zbrodni światem. Czas akcji powieści, wnosząc po braku komórek i muzyce słuchanej przez bohaterów, to sam początek lat 90., gdzie jeszcze przed nadejściem grunge i alternatywnych gatunków, królował stadionowy rock i typowe dla lat 80. synthpopowe brzmienia.

Młody Lehane to jednak młody Lehane – widać to już po kilku stronach. Nie ma jeszcze tej dojrzałości w opisywaniu tła społecznego, mimo iż książka porusza wiele problemów takich jak rasizm, przemoc domowa, korupcja czy klientelizm. Jest za to wyraźne, może nawet nieco przerysowane, zanurzenie tekstu w stylistyce noir. To autor jednak cały czas trzyma konwencję mocno w ręku, a nie ona jego. Widać to, gdy przerysowaną stylizację równoważy dystans, jaki bije z tekstu. To szczególny rodzaj zadziornego humoru, którego istną personifikacją jest przyjaciel głównego bohatera, handlarz bronią, połączenie maszyny do zabijania z psychiką ośmiolatka. Nie popadając w komediowość, Lehane bierze całą historię w nawias – nie bagatelizuje problemów, jakie porusza, ale na potrzeby historii dopasowuje je do prowadzonej narracji.

Standard powieści detektywistycznej stanowią podchody, pobicia, tropy, pościgi, strzelaniny, negocjacje. I tutaj tego nie brakuje. Natężenie akcji jest rozwojowe – z początku klimat jest leniwy i zobojętniający, ale napięcie rośnie, by w pewnym momencie przekroczyć punkt krytyczny. A wtedy bohaterowie wypowiedzą tytułową sentencję i większość z was nie będzie mogła oderwać się od tekstu. Zakończenie satysfakcjonuje na tyle, na ile w kryminale noir może satysfakcjonować – wiadomo, że świat nie stał się lepszym miejscem, ale przynajmniej bohaterowie starali się nie stać gorsi.

Nie dziwię się, że książka stała się początkiem całej kryminalnej serii o sprawach dekektywa Kenziego i jego partnerki Gennaro. Wspomniane postacie, mimo zręcznego wpasowania się w opowiadaną historię, mają o wiele większy potencjał. I nie chodzi tu tylko o pewien specyficzny chwyt, jakie stosuje wielu twórców cykli/seriali, wprowadzając dwójkę bohaterów różnej płci i utrzymając przez cały czas napięcie seksualne między nimi. Lehane rozpoczął karierę literacką naprawdę mocnym ciosem. Finezja przyszła mu z czasem. Polecam.




Autor: Adam Ł Rotter


Dodano: 2011-04-03 21:26:49
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS