NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

Moorcock, Michael - "Elryk z Melniboné"

Ukazały się

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"


 Kagawa, Julie - "Dusza miecza"

 Pupin, Andrzej - "Szepty ciemności"

 Ferek, Michał - "Pakt milczenia"

 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

Linki

Ruff, Matt - "Złe Małpy"
Wydawnictwo: Rebis
Tytuł oryginału: Bad Monkeys
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
Data wydania: Marzec 2009
ISBN: 978-83-7510-211-6
Oprawa: twarda
Format: 128 x 197
Liczba stron: 280
Cena: 29,90 zł
Rok wydania oryginału: 2007
Seria: z Salamandrą



Ruff, Matt - "Złe Małpy"

Blurb "Złych Małp" stawiając bezpośrednie pytanie o usprawiedliwioną możliwość popełnienia przez nas zabójstwa („Przypuśćmy, że pewne twoje działania, na przykład popełnienie tu i ówdzie małego, niewykrywalnego morderstwa, uczyniłyby świat lepszym miejscem. Czy wchodzisz w taki układ?”) nie daje szansy na obojętną postawę. Od samego początku zmuszani jesteśmy, w jakiś sposób określić się wobec książki, spróbować zasymulować jej treść w wyobraźni. Pierwszy krok żeby dać się książce wciągnąć został wykonany. Ja sam byłem przed lekturą optymistycznie usposobiony przez zgadywankę oraz recenzję Beaty Kajtanowskiej. Po przeczytaniu mam jednak nieco odmienne wrażenia. Zacznijmy od tego, że nie dostrzegam aż tak silnych Dickowskich konotacji. Mam za to zupełnie inne skojarzenia...
Perypetie dziwacznego pacjenta twierdzącego, że jest kimś innym niż jest, oraz psychiatry, który go przekonuje, że jednak jest po prostu chorym psychicznie człowiekiem, były częstym motywem historii rozgrywających się w scenografii więzienia czy szpitala psychiatrycznego. Za wzór takiej powieści można uznać "K-PAX" Gene’a Brewera, znakomicie przeniesionego na wielki ekran. Filmów o zbliżonej tematyce było zresztą równie dużo – pamiętacie „The Jacket”, „W paszczy szaleństwa” czy nomen-omen „12 małp”? Tak naprawdę nie jest ważne czy przesłuchiwany jest kosmitą, przybyszem z przyszłości czy księciem mroku, który musi umrzeć – schemat zawsze gra na dwuznaczności opowiadanej przez niego historii, i na tym na ile my możemy/chcemy w nią uwierzyć. Jak w kreskówkach na jednym ramieniu siedzi nam aniołek mówiący jedno, a na drugim diabełek mówiący drugie – pacjent przekonuje do nieprawdopodobnej romantycznej wizji, jaką kreśli, natomiast psychiatra odwołuje się do racjonalizmu, statystyki, skutku i przyczyny. Zwykle tego typu napięcie trwa przez całą historię, czasem również po zakończeniu nie zostawiając pewności, jak było naprawdę i która wersja była prawdziwa.
W przypadku „Złych Małp” fabuła oparta jest na opowieści Lucy, przerywanej krótkimi rozdziałami, w których wracamy do białego pokoju, gdzie psychiatra daje replikę na wyznania pacjentki, komentując i wytykając niespójności. Wtrącenia doktora pojawiają się również w czasie opowieści Jane Charlotte, mając formę zdawkowych pytań, prowokujących jakiś opis czy wątek. Pierwsza historia przedstawia trudny okres dorastania Jane Charlotte i pierwszy kontakt z Złymi Małpami i szczerze mówiąc, jest nieproporcjonalnie długa do tego, na ile potrafi zainteresować. Innymi słowy – jest nudna. Później jest lepiej – kolejne relacje bohaterki przedstawiają jej inicjację w Organizacji i misje dla niej wykonywane – jest to na pewno bardziej intrygujące, choć wciąż daleko czytelnikowi do bycia porwanym. Na szczęście akcja nabiera tempa poprzez kumulację kolejnych wątków, tak że im bliżej końca, tym szybciej pochłaniałem książkę. Na końcu zaś czeka naprawdę mocny akcent.
Otoczka historii wygląda jak scenografia pulpowego filmu szpiegowskiego z masą nieprawdopodobnych gadżetów (wszystkowidzące oczy w obrazach czy substancje X, dzięki którym można się nie przejmować fizyką). Tę historię mógłby wymyślić ktokolwiek, kto otarł się o słowo popkultura. Nie jest to w żadnym razie dyskredytacja autora – wprost przeciwnie, wygląda to na świadomy stylizujący zabieg literacki i spełnia swoją funkcję – by jeszcze bardziej wtrącić czytelnika w wątpliwości względem całej sytuacji. W rzeczywistości cała wizja jest bardzo, jak zaznaczyłem wyżej, bardzo romantyczna – wyobraźcie sobie współistnienie i walkę dwóch grup – Organizacji stojącej na straży porządku i dobra oraz Gromady, której głównym celem jest czynienie zła. Książka wyraża przekonanie, że niektórzy ludzi są z natury źli, inni dobrzy – między nimi rozciąga się masa opcja wahających się, którzy są potencjalnymi zasobami obu organizacji.
Główna bohaterka stanowi wiarygodną, żywą i niejednoznaczną do samego końca kreację. Szkoda że bohaterowie drugoplanowi są już dużo mniej przekonujący, co w największej mierze tyczy się brata Jane, jak i jej współpracowników, których miejscami ciężko było mi od siebie odróżnić, a po przeczytaniu książki praktycznie ich nie pamiętałem. Wyjątkiem będzie Dixon (bo w każdej organizacji istnieje uwielbiany przez całą resztę wydział wewnętrzny o funkcji kontrolnej). Dixon ze swoim inkwizytorskim zacięciem świetnie utożsamia sylwetkę przysłowiowego „złego dobrego”, pochylającego się nad Jane bynajmniej nie z troską.
Książka rozgrywa ograny schemat w poprawny sposób. Początkowo nudząc niemiłosiernie, cały czas przyspiesza. W końcu udziela ostatecznej odpowiedzi, rozwiewając wszystkie wątpliwości, co niektórzy wezmę za jej zaletę, inni wprost przeciwnie – za wadę. Chyliłbym się ku drugiej opcji, ostatecznie niedopowiedzenie prowokujące do spekulacji czy powtórna lektura książki dla potwierdzenia swojej osobistej teorii jest to coś, co po prostu lubię. Ale przy całym uwielbieniu tego typu schizoidalnych klimatów, czego wyraz dałem w drugim akapicie, „Złe Małpy” mnie nie zachwyciły, nie wchodząc nawet do osobistej czołówki podobnych historii. Powieść zdecydowanie plasuje się powyżej średniej pod względem wykonania, ale ciężko mi doszukać się w niej czegokolwiek, co sprowokowałoby mnie do specjalnej rekomendacji – brak oryginalności i szereg wyżej wymienionych wad zaważyły na takiej ocenie.



Autor: Adam Ł Rotter


Dodano: 2009-09-17 20:34:10
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS