NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Miéville, China - "Żelazna Rada"
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Cykl: Miéville, China - "Nowe Crobuzon"
Tytuł oryginału: Iron Council
Tłumaczenie: Tomasz Bieroń
Data wydania: Sierpień 2009
ISBN: 978-83-7506-352-3
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 135 x 205 mm
Liczba stron: 498
Cena: 39,90 zł
Rok wydania oryginału: 2004
Tom cyklu: 3



Miéville, China - "Żelazna Rada"

Fantastyka zaangażowana politycznie


Polski czytelnik mógł poznać twórczość Chiny Miéville’a już kilka lat temu, przy okazji premiery „Dworca Perdido”, a później „Blizny”. Książki te nie cieszyły się zbyt dużą popularnością, ale przypadły do gustu pewnej grupie osób. Chyba nie pomylę się, jeśli stwierdzę, że te dwie powieści były pierwszymi na naszym rynku próbkami nowego podejścia do fantastyki – nazywanego m.in. new weird. Dopiero później zaczęły się u nas pojawiać inne książki utrzymane w podobnej stylistyce.
Przez czas, jaki upłynął od premier dwóch poprzednich książek Miéville’a, jego twórczość obrosła legendą, a na wznowienia i premierę trzeciej powieści czekało coraz więcej zniecierpliwionych czytelników. Gdy wreszcie ukazała się u nas „Żelazna Rada”, nadeszła pora na weryfikację oczekiwań i wyobrażeń z rzeczywistością; i, niestety, lektura nie wytrzymuje porównania z być może zbyt wyidealizowanym obrazem twórczości Miéville’a, jaki wykreował się w głowach czekających fanów... a przynajmniej jednego fana, czyli mnie. Główne bolączki „Żelaznej Rady” postaram się pokazać poprzez odwołania, albo porównania do poprzednich książek ze świata Bas-Lag, gdyż wiele rozwiązań jest wspólnych i charakterystycznych dla tej części twórczości Miéville’a.

Miéville wspaniale operuje słowami – a zasób jego słownictwa jest niespotykany. Gdy dodać do tego rzadki dar tworzenia udanych i pasujących do całości neologizmów, jasnym jest, że na czytelnika czeka istna językowa uczta. Rzecz jasna nie ogranicza się to wyłącznie do zasypywania odbiorcy bogatym słownictwem, ale również – a może przede wszystkim – polega na tworzeniu z nich niebanalnych porównań i metafor. A to wszystko służy graniu na emocjach czytelnika, odmalowywaniu przed nim dziwów i wspaniałości świata Bas-Lag. W skrócie: wszystkie te narzędzia dają upust fantastycznej wyobraźni autora.
Powieść łączy w sobie dwie różne scenografie. Z jednej strony akcja dzieje się w wielkim mieście, dzielnicach biedoty czy kwartałach zamieszkałych przez robotników – tutaj nie ma nic odkrywczego, podobne fabularne tła nieraz były opisywane w literaturze. O wiele ciekawsze natomiast wydaje się drugie oblicze „Żelaznej Rady”: przemierzanie obcych krain, borykanie się z obcymi ludami i ukształtowaniem terenu. Sceneria mocno kojarzy się z westernami w nieco steampunkowym ujęciu.
Czasem ma się jednak wrażenie, że Miéville zbytnio daje się unieść ferii pomysłów, jakie tkwią w jego głowie. I tak podróż bohaterów w poszukiwaniu Żelaznej Rady ma znamiona przewodnika po odległych krainach, a zbyt licznie pojawiające się opisy prze-tworzonych, zamiast budzić uczucie chorej fascynacji, z czasem obojętnieją i nic nie wnoszą do obrazu całości; zupełnie jakby to była sztuka dla sztuki, a nie celowy zabieg mający zadanie wywołać jakąś określoną reakcję.

Fabuła „Żelaznej Rady” toczy się dwu-, a może nawet trzytorowo. Od opisywanych wcześniej wydarzeń upłynęło kilkanaście lat. Nowe Crobuzon przechodzi przez nabierającą tempa rewolucję przemysłową, co pociąga za sobą również przemiany społeczne. Klasa robotnicza nabiera coraz większego znaczenia, a przedstawiciele bohemy również dają wyraz niezadowoleniu z twardych rządów Parlamentu i Burmistrzyni. Milicja działa jawnie i system w mieście staje się coraz bardziej opresyjny. W takich warunkach przychodzi działać Oriemu – młodemu człowiekowi chcącemu aktywnie zwalczać władze. Nie jest to łatwe, gdyż większość działań opozycjonistów skupia się głównie na debatach, a nieliczne grupy wybierające rozwiązania siłowe zeszły do podziemia.
Druga grupa bohaterów obrała inną drogę dokonania przemian w mieście – wyruszyła na poszukiwanie legendarnej Żelaznej Rady – początkowo enigmatycznej grupy czy też organizacji, która to jako pierwsza postawiła się (skutecznie!) władzom Nowego Crobuzon. Podróżują przez odległe krainy, spotykając najdziwniejsze istoty i walczą z licznymi zagrożeniami. Liczą, że powrót tytułowej organizacji spowoduje aktywizację ludności miasta i zbiorowe działania we wspólnym celu.
Tak z grubsza przedstawiają się dwa główne wątki powieści. Trzeci, wprowadzony w powieści niejako na zasadzie interludium – jest historią samej Żelaznej Rady; opisuje i charakteryzuje podłoże i kontekst późniejszych wydarzeń. Gdy spojrzeć głębiej na książki brytyjskiego pisarza, pod uderzającą warstwę językową i idącą za nią stronę scenograficzną, okazuje się, że stosuje on dosyć proste rozwiązania fabularne. Nie inaczej jest również w przypadku omawianej tu książki. Mamy motyw podróży i poszukiwania, jest też popularny w fantastyce wątek walki z władzą. Chociaż tu trzeba oddać Miéville’owi honor, bo podszedł do sprawy dosyć nietypowo. Znanych schematów jest zresztą w „Żelaznej Radzie” więcej, choć nie mają one już tak dużego znaczenia fabularnego.
Miéville lubi łamać konstrukcję powieści, wprowadzać kilka momentów kulminacyjnych w książce i zaskakiwać rozwiązaniami poszczególnych wątków, prowadząc fabułę do innego miejsca niż początkowo się wydaje. Zdarza mu się również nadać nieoczekiwane znaczenie pozornie nieważnym wątkom lub postaciom. Szczególnie dobrze było to widoczne w „Bliźnie”, choć wykonanie – szczególnie w zakresie budowania napięcia – moim zdaniem zawiodło. Podobnym tropem konstruowania powieści brytyjski autor idzie również w „Żelaznej Radzie”. Wątki są prowadzone naprzemiennie, pojawia się wcześniej wspomniana obszerna retrospekcja. Akcenty na poszczególne historie nie są równo rozłożone, a jedna jest wręcz marginalizowana (choć cały czas przewija się gdzieś w tle), by niemal w samym finale nabrać znaczenia i stać się jednym z kluczowych aspektów fabuły książki. Sprawia to jednak wrażenie raczej rozwiązania siłowego i nie w pełni współgra z główną osią powieści. Niemniej jednak zostało to i tak wykonane znacznie lepiej niż w „Bliźnie”.
Samo zakończenie „Żelaznej Rady” wydaje mi się najciekawsze z dotychczasowych powieści związanych z Nowym Crobuzon. Jest zaskakujące – szczególnie ze względu na wcześniejszy rozwój fabuły i rozłożenie akcentów, niejednoznaczne i przemawiające do wyobraźni.

Brytyjski pisarz słynie ze swych lewicowych sympatii i poniekąd dawał im wyraz już we wcześniejszych powieściach; robił to jednak stosunkowo delikatnie i nie czynił z nich kluczowego aspektu utworu. Tym razem jednak zaangażowanie ideologiczne jest nadzwyczaj wyraźne. Z powyższego opisu fabuły można by domniemywać, że autor skupił się głownie na opisie rewolucji, parafrazując wydarzenia znane już z naszej historii. Faktycznie, poświęca temu wiele miejsca, przez co lektura kojarzy się (szczególnie w pierwszych rozdziałach z udziałem Oriego) z „Wiekami światła” MacLeoda. Jednakże Miéville idzie dalej, nie ograniczając się wyłącznie do problemów związanych ze stratyfikacją społeczną. W „Żelaznej Radzie” równość ma być absolutna – dotyczyć ma nie tylko różnic w majątku czy urodzeniu, ale także w płci czy preferencjach seksualnych. W ten sposób w jednym czasie łączy idee, które w naszej historii pojawiały się na przestrzeni wielu lat.
Podobnie jak w poprzednich książkach, tak i tutaj głównymi protagonistami zostali uczynieni ludzie słabi; a jeśli nie słabi, to w pewien sposób złamani. Wybór taki daje szereg możliwości, również fabularnych. Zupełnie inaczej pisze się o niepokonanym herosie, a inaczej o postaci muszącej borykać się z licznymi przeciwnościami. Również rys psychologiczny jest w takim przypadku potencjalnie znacznie ciekawszy, z czego zresztą brytyjski pisarz skrzętnie korzysta. Mam jednak wrażenie, że Miéville nie wykorzystał tej szansy w pełni. Postaci są dla niego bardziej nośnikami idei, personifikacją określonych postaw i tez, a w znacznie mniejszym stopniu ludźmi jako takimi. W tym świetle o wiele bardziej zajmujące wydają się postaci drugoplanowe, niejako w założeniu mające tworzyć wyłącznie tło dla głównych aktorów.

Wydawałoby się, że właśnie w zaangażowaniu ideologicznym powinna leżeć siła „Żelaznej Rady”: w końcu jedna z bardziej irytujących cech wielu książek fantastycznych to ich bezideowość. Jednakże mam wrażenie, że Miéville posunął się w tym o krok za daleko; idea przesłania treść, dominuje nad fabułą. Wydaje się, że autor podporządkował prawie wszystkie elementy powieści jednemu założeniu, co niestety odbiło się na ogólnym odbiorze książki. Można się zachwycać językiem i wyobraźnią autora, nie przesłania to jednak faktu, że miejscami fabuła i bohaterowie są nijacy. W efekcie zdarza się, że czytając „Żelazną Radę” można się otrzeć nie tyle może o nudę, co o wrażenie, że dany fragment niekoniecznie jest potrzebny, a założoną ideę można było wyrazić w bardziej zwięzły sposób.
Pozostaje dla mnie zagadką, czy rozczarowanie „Żelazną Radą” wynika z faktycznie niższej jakości książki, czy też raczej z czynników od niej niezależnych: zbyt wygórowanych oczekiwań, wyidealizowania obrazu poprzednich książek Miéville’a bądź faktu, że jego twórczość obecnie nie stanowi już takiego novum, jakim był „Dworzec Perdido”. Tak czy inaczej na razie „Żelazna Rada” jest dla mnie najsłabszą książką Miéville’a, jaką miałem przyjemność (jednak, mimo wielu uwag krytycznych) czytać.



Autor: Tymoteusz "Shadowmage" Wronka


Dodano: 2009-08-24 18:21:41
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

toto - 08:32 26-08-2009
Oj, nie zgodzę się, że jest to najsłabsza książka Mieville'a. "Blizna" jest jednak słabsza.
Wspominane zaangażowanie ideologiczne nie jest aż tak natrętne. Co prawda, idea egalitaryzmu jest w powieści i stanowi jeden z jej głównych elementów, ale zachowaniami bohaterów i ich słowami autor pokazuje, że coś takiego nie ma szans. Właściwie Żelazna Rada (nie jako tytuł, ale pociąg) jest fizyczną realizacją idei równości i wolności, ale koniec powoduje, że nie ma szans w tym świecie (jest za wcześnie?).
Zakończenie jest zaskakujące, ale i wątek Toro, a właściwie jego finał był równie dobry, jak nie lepszy. Majstersztyk.
A retrospekcja i historia Judasza, kolejna perełka.

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS