NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

Robinson, Kim Stanley - "Czerwony Mars" (Wymiary)

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Oldi, Henry Lion - "Heros powinien być jeden", księga 2
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Cykl: Oldi, Henry Lion - "Heros powinien być jeden"
Tytuł oryginału: Герой должен быть один
Tłumaczenie: Andrzej Sawicki
Data wydania: Lipiec 2009
ISBN: 978-83-7574-075-2
Oprawa: miękka
Format: 125 x 205 mm
Liczba stron: 320
Cena: 29,99
Tom cyklu: 2
seria: Obca Krew



Oldi, Henry Lion - "Heros powinien być jeden", księga 2

„Ciekawe, to dobrze czy nie — być nierobem?” Iolaos uśmiechnął się, wygodniej chwytając wodze, i w celu zrobienia rundy dokoła Teb skierował rydwan w kierunku wybrzeża Attyki, zamierzając za dobę albo i dwie dotrzeć do Zatoki Oropskiej.
Pytanie to dokuczało mu już dobre trzy miesiące — dokładnie od chwili, kiedy splunął pod stopy herolda Kopreusa Pelopsa, który doniósł z kwaśną miną o zakończeniu służby Heraklesa u Mykeńczyka Eurysteusza.
Dwulicowy Kopreus wycofał się, towarzyszący mu żołnierze roztropnie zachowali nieobecny wyraz twarzy (dziesiętnikowi nawet coś do obu oczu wpadło), a Alkides z Ifiklesem rozrechotali się głośno, objąwszy Iolaosa z obu stron za ramiona. Kopreus, rzecz jasna, nie wybaczy... Zresztą — do licha z tym! Przecież otłuszczone Mykeny i tak nie rozumiały, co zawdzięczają bliźniakom, dla nich Herakles nie był herosem w lwiej skórze, w pewnym sensie nawet nie był żywą istotą.
Był bezpłatnym najemnym pracownikiem i symbolem dobrobytu.
Nienadaremnie przecież przewidujący Eurysteusz zabronił Heraklesowi choćby pojawić się w murach miasta — wielu uważało, że z tchórzostwa, ale Iolaos wiedział, że to nie tak — i komunikował się ze swoim sługą za pośrednictwem Kopreusa. No, a ten ostatni nigdy nie zapominał podkreślić, kto jest kim.
W sensie — kto tu jest heroldem wielkiego wanaktosa, a kto jakimś tam Heraklesem! Trzeba było to ścierpieć i, niezauważalnie dla mykeńskich lizusów, zmieniać Tyryns — rezydencję Heraklesa — w niedostępną twierdzę, zdolną do przetrzymania każdego oblężenia.
Pierwsze pięciolecie wymuszonej służby i sześciu wykonanych prac wystarczyło Iolaosowi z nadwyżką, żeby zrozumieć: choć bogate w złoto Mykeny są paskudnym miastem, pozostają jego ojczyzną i stanowią kluczową pozycję w czyichś sekretnych planach.
Mykeny — najbardziej wpływowe centrum Hellady — otaczał niewidoczny dla oka półpierścień starożytnych Dromosów, oddzielających miasto i nieckę Argolidy od reszty Peloponezu — Lakonii, surowej Arkadii, pysznej Elidy, płodnej północy Mesenii i wybrzeża Achai. Półpierścień ów pulsował, jakby usiłując zrzucić Mykeny do morza, i od czasu do czasu wypuszczał potwornych gości (ludność nazywała ich odyńcami, lwami czy ptakami tylko dlatego, że nie mogła dobrać innych określeń), od których wcześniej czy później musiała się wykupić. Wykupić ludźmi.
A w pobliżu Dromosu zawsze kręcił się któryś Opętany z Tartaru — taki nierzucający się w oczy osobnik, jak na przykład biedny nemejski pastuch Molorch, który usłużnie zamierzał złożyć w ofierze Heraklesowi własnego wnuka, albo gościnny centaur Fola z Foloi, który usiłował spić Alkidesa, a potem poszczuł na bliźniaków cały tłum zezwierzęciałych od woni wina współplemieńców.
Na skutek działania takiego szaleńca w głowach udręczonych Arkadyjczyków czy Elidyjczyków niezmiennie rodził się wspaniały pomysł: potwór grasuje, bogowie milczą, herosi gdzieś się szwendają — czy nie lepiej więc jednego ze stu, zgodnie z losem? Dobrowolnie? No i tak dalej...
Zdaniem ogółu wychodziło, że lepiej.
Iolaos kiedyś nawet naszkicował na piasku plan, ponieważ uparty Hermes z racji swojego boskiego myślenia nijak nie zamierzał wierzyć w wybór jakiegoś konkretnego miasta.
Weźmy na przykład Mykeny. Oto na południu Eleont i Lerna z jej wspaniałą Hydrą, na południowym zachodzie Nemea z nieujarzmionym lwem, potem, nieco na północny zachód — Psofida u podnóża góry Erymant, cierpiąca z powodu najść gigantycznego dzika, jeszcze bardziej na północ — bagna Stymfalu z ich milutkimi ptaszkami, zakutymi w metal lepiej od orchomeńskich tarczowników...
— A Augiasz? — nie poddawał się Przemyślny. — Elidzki basileus Augiasz ze swoimi gównianymi stajniami? Czy on też jest potworem?
— O to zapytaj jego poddanych! — Rozdrażniony Iolaos zgarnął piasek w stos, Hermes umilkł.
W swoim czasie dokładnie tak samo zamilkła gniewna Artemida, przełknąwszy wszystkie swoje żale z powodu schwytania nieuchwytnej kerynejskiej łani — kto winien, że wcześniej Łowczyni nie chciało się zerknąć na istotę, którą jej poświęcili przygłupi arkadyjczycy! Dopiero widząc schwytanego przez Heraklesa wściekle chrapiącego stwora z metalowymi rogami i kopytami, siostra Apollina migiem zrozumiała, że kiedyś w końcu sama musiałaby... A sama jakoś nie chciała.
Zbyt ładna wyszła ta łania, dobrze przynajmniej, że nie zdążyła wydać na świat potomstwa.
Kiedy Herakles zlikwidował już kolejnego potwora, wraz z miejscowym Opętanym, do rzeczy brali się Iolaos i Hermes. Kylleńczyk zaciągał opierający się cień Opętanego do Hadesu, po czym na głucho zamykał pozostawiony bez nadzoru Dromos, a Iolaos zaczynał przekonywać ludność, aby przeznaczała na ofiarę rozpaczliwie beczące owce, a nie prowadziła w lasy i bagna własne dzieci czy schwytanych na tę okazję wędrowców.
Z reguły jeden z bliźniaków stał w tym czasie gdzieś w pobliżu i efektownie bawił się maczugą, czym znacznie wzmacniał skuteczność iolaosowych przemów.
Potem Hermes znikał, bracia z Iolaosem wracali do Tyrynsu, a na ich miejsce zjawiali się kolejni wysłańcy Myken na czele z wszechobecnym heroldem Kopreusem. Też herosem, w pewnym sensie.
Płać, Peloponezie, za trudy Heraklesa, niewolnika mykeńskiego!
Śmierć lwa nemejskiego przyniosła Eurysteuszowi dolę w postaci udziału w tamtejszych kopalniach miedzi, lernejska Hydra — jeszcze jedno wyjście do Argolidy, kerynejska łania — wdzięczność pastuchów Arkadii, dzik erymancki i augiaszowe stajnie — dziesięcinę z obfitych plonów Elidy i stad skąpca Augiasza.
Później apetyt Myken wzrósł i Peloponez stał się dla nich za mały — Eurysteusz wyciągnął łapy w kierunku bogatej Krety.
Na całe życie zapamięta Iolaos, jak wraz z Alkidesem i młodym Tezeuszem, który umyślnie wprosił się w charakterze ofiary do Minotaura, rozwalali labirynt na Krecie.
Ludzkie kości chrzęściły pod stopami, dym wżerał się w oczy, całe stado Opętanych wściekle broniło swojej cytadeli, umierając pod przypominającym byczą głowę ołtarzem, i bardzo brakowało Ifiklesa — trzeba go było wysłać na kontynent, wyprawić umyślnie hałaśliwie, żeby wszyscy zapamiętali wyjazd Heraklesa w wigilię pogromu kreteńskiego.
Później mykeńska flota jakby niechcący pojawiła się u brzegów Krety i tenże Kopreus przystąpił do dzieła, ale Iolaosa już to nie interesowało, ponieważ Dromosy Labiryntu zostały zamknięte przez Hermesa.
I zraniony bok niemal się zagoił. Dwóch cudem ocalałych Opętanych dorwał pół roku później Tezeusz w samej Attyce — i, niestety, narobił przy tym sporo hałasu, tak że w pamięci Achajczyków zostało to, co niepotrzebne: Herakles przywiózł z Krety byka, a potem Tezeusz, wróciwszy od Minotaura, zabił zwierza w rejonie Maratonu.
Na szczęście nikomu nie przyszło do głowy powiązać ze sobą te sprawy.
Dalej była Tracja, gdzie interesy Heraklesa i Eurysteusza niemal się połączyły: pierwszy potrzebował diomedesowych klaczy żywiących się ludzkim mięsem, drugi — zarodowych ogierów z trackich tabunów, potem Amazonki z Femiskiry i ich zwyczaj składania w ofierze słabej połowy ludzkości, czyli mężczyzn. Następnie wyprawy po woły Geriona i jabłka Hesperyd — o, tam bliźniacy kategorycznie odmówili wzięcia Iolaosa ze sobą, powołując się na jego nieumiejętność szybkiego przechodzenia z jednego Dromosu do drugiego... Potem — poskromienie trzygłowego Cerbera, potulnego pieska pilnującego wyjścia z Hadesu, co, przy pomocy Hermesa, czułości i worka szpikowych kości okazało się sprawą nietrudną...
I nagle wszystko się skończyło.
Ostatecznie.
A Hermes napomknął, że Herakles mógłby przez jakiś czas odpocząć.
Cichutko sobie odpocząć, jak powinien odpocząć wolny człowiek po uczciwie wykonanej pracy. Siedząc w Tyrynsie, cichusieńko sobie odpoczywając i głupiejąc z nudów, Iolaos nagle przyłapał się na tym, że obojętnie słucha nadętych bzdur wyśpiewywanych na wszystkich skrzyżowaniach przez wędrownych rapsodów. Bzdur o wyczynach Heraklesa. A bliźniaków to nawet bawiło.
Coś nagle w nim pękło, jakaś struna, wszystko stało się przaśne i bezsensowne, jak na przykład przyjazd do Tyrynsu przegnanej z Teb Alkmeny wraz z mężem Radamantysem i skandalistką synową Megarą... Iolaos powitał Alkmenę ze spokojną życzliwością, jak czcigodny wnuk powinien witać leciwą babunię, i spokój ten nie był sztuczny, a szczery, pozwalający mówić o niczym i uśmiechać się samymi ustami, przeczekując napady nieoczekiwanej senności zaskakującej Alkmenę.
Nie wiadomo dlaczego, sam tym zaskoczony, przypomniał sobie, jak nauczył bliźnięta, żeby nigdy nie nazywały go ojcem czy Amfitrionem — tylko Iolaosem.
I zaczął tego żałować.



Dodano: 2009-06-29 16:54:26
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS