Patronat
LaValle, Victor - "Samotne kobiety"
Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"
Ukazały się
Kingfisher, T. - "Cierń"
Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"
Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"
Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"
Sablik, Tomasz - "Mój dom"
Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"
Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"
Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"
Linki
|
|
|
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka Tytuł oryginału: The Flying Sorceres: More Comic Tales of Fantasy Data wydania: Lipiec 2008 Redaktor: Peter Haining ISBN: 978-83-7469-805-4 Oprawa: miękka Format: 142mm x 202mm Liczba stron: 304 Cena: 29,00
|
„Czarujące obiekty latające” to druga wydana w Polsce przez Prószyńskiego i S-kę antologia humoresek fantastycznych redagowana przez Petera Haininga. Pierwsza z nich, „Czarnoksiężnicy z Krainy Osobliwości” była interesującą pozycją łączącą w sobie żartobliwe teksty pisarzy tradycyjnie kojarzonych z fantastyką, jak i tych mniej znanych na polu SF czy fantasy. Dla mnie przynajmniej miała ona walor nie tylko rozrywkowy, ale także poznawczy. Łatwo się domyśleć, że podobnej specyfiki oczekiwałem po „Czarujących obiektach latających”. Niestety, trochę się pomyliłem.
Pierwszą, i zdecydowanie największą pomyłką jest tytuł. Spodziewać się można, że kluczowe role w tekstach odkrywają latające środki lokomocji. We wstępie Haining nieco tonuje oczekiwania pisząc: „Tytuł zbiorku wziął się stąd, że bohaterowie wielu prezentowanych w nim opowiadań posiedli sztukę latania – bądź o własnych siłach, bądź z pomocą maszyn, które wznoszą ich w przestworza – albo popadają w kłopoty za przyczyną latających obiektów pierwszego lub drugiego rodzaju”. Mimo wszystko jednak wydaje się, że tytuł jest trafny. Nieprawda. Obiektów latających (czarujących czy nie) jest jak na lekarstwo. Spośród dwudziestu trzech opowiadań zaledwie kilka ma w sobie jakiś element latający (chociażby frak wylatujący z szafy na randkę z suknią wieczorową). Nie sięgnąłem jednak po tę książkę ze względu na tytuł. Gorzej, jeśli ktoś właśnie tym kierował się przy wyborze lektury.
Druga, mniejsza, ale prawdopodobnie w konsekwencji bardziej istotna pomyłka polega na tym, że książka została ogłoszona jako zbiór humoresek – czyli powinno być śmiesznie i żartobliwie. Otóż nic takiego nie ma miejsca. W „Czarnoksiężnikach z Krainy Osobliwości” pojawiło się kilka opowiadań poważniejszych, które stanowiły interesujący kontrapunkt dla niemal wszechobecnego humoru. Tymczasem w „Czarujących obiektach latających” opowiadania wywołujące choćby cień uśmiechu można policzyć na palcach jednej... no może dwóch rąk. Na szczęście nie chodzi o to, że opowiadania zamieszczone w zbiorze miały być śmieszne, ale nie są; one od początku nie miały wywoływać salw śmiechu. Być może na potrzeby tej antologii należałoby lekko przedefiniować pojęcie humoreski i uznać, że Hainingowi chodziło przede wszystkim o utwory, które w jakiś niecodzienny sposób wykorzystują konwencję, tworzą niespotykane zestawy rozwiązań fabularnych czy też do pozornie normalnej rzeczywistości wrzucają jakiś abstrakcyjny element. W takim ujęciu faktycznie mamy do czynienia ze zbiorem humoresek, bo w zasadzie w każdym tekście można znaleźć coś nietypowego.
Nie zawiodłem się natomiast, jeśli chodzi o aspekt poznawczy. Haining serwuje czytelnikom bogaty zestaw autorów. Są wśród nich klasycy fantastyki, jak na przykład Clarke, Wyndham czy Lewis. Z mojego punktu widzenia jednakże o wiele ciekawiej było zapoznać się z innymi, nie kojarzonymi zwykle z fantastyką pisarzami. Tym bardziej, że bardzo wielu autorów urodziło się gdzieś na początku XX wieku, a ich kariera pisarska rozpoczęła się na przed falą popularności gatunku. Prawdopodobnie (o czym można wywnioskować z notek o autorach) twórczość przynajmniej kilku pisarzy była istotna dla anglojęzycznej kultury, ale do naszego kraju się nie przebiła lub też – przeszła niezauważona.
W „Czarujących obiektach latających” nie ma tekstów słabych czy złych. Przeważają utwory dobre, trafi się kilka bardzo dobrych, są też ze dwa albo trzy „zaledwie” poprawne. Opowiadania są zróżnicowane gatunkowo, różnią się formą i tematyką. Czego by chcieć więcej w przypadku antologii? Zwykłej – raczej niczego. Jednak w tym przypadku przydałoby się przynajmniej krztynę więcej humoru.
Autor: Tymoteusz "Shadowmage" Wronka
Dodano: 2009-04-23 23:05:17
-Jeszcze nie ma komentarzy-
|
|
|
Artykuły
Plaża skamielin
Zimny odczyt
Wywiad z Anthonym Ryanem
Pasje mojej miłości
Ekshumacja aniołka
Recenzje
Hoyle, Fred - "Czarna chmura"
Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"
Brzezińska, Anna - "Mgła"
Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"
Lindgren, Torgny - "Legendy"
Miles, Terry - "Rabbits"
McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"
Simmons, Dan - "Czarne Góry"
Fragmenty
Mara, Sunya - "Burza"
Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"
Brzezińska, Anna - "Mgła"
Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"
Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"
Sablik, Tomasz - "Próba sił"
Kagawa, Julie - "Żelazna córka"
Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"
|