NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Robinson, Kim Stanley - "Czerwony Mars" (Wymiary)

LaValle, Victor - "Samotne kobiety"

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Briggs, Patricia - "Więzy krwi"
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Cykl: Mercedes Thompson
Tytuł oryginału: Blood Bound
Tłumaczenie: Ilona Romanowska
Data wydania: Listopad 2008
ISBN: 978-83-7574-045-5
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Liczba stron: 456
Cena: 33,90
Rok wydania oryginału: 2007
Seria: Obca krew
Tom cyklu: 2



Briggs, Patricia - "Więzy krwi" #2

Krew bez śmierci nie zaspokaja głodu

– Nie podobasz mi się – oznajmił chłodno Littleton. Włosy na karku stanęły mi dęba, kiedy wyczułam materializującą się wokół niego aurę magii. – Ani trochę.
Wyciągnął dłoń i dotknął czoła Stefana. Wbrew moim oczekiwaniom wampir nie próbował strącić jego ręki – nie zrobił nic, aby się bronić, po prostu z impetem upadł na kolana.
– Liczyłem, że będziesz bardziej interesujący, ale nie jesteś. – Sposób mówienia i ton głosu Cory’ego nagle uległy zmianie. – Nie jesteś też ani trochę zabawny. Zaraz to naprawimy.
Podszedł do drzwi łazienki, pozostawiając Stefana na klęczkach.
Zaskomlałam i stanęłam na tylnych łapach, by go polizać po twarzy, ale on nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Spojrzenie miał mętne i nieobecne; nie oddychał. Oczywiście wampiry nie muszą, ale Stefan przeważnie to robił.
Jakimś sposobem czarnoksiężnik rzucił na niego urok.
Pociągnęłam za smycz, ale dłoń Stefana nie rozluźniała uchwytu. Wampiry są silne i nawet kiedy szarpnęłam wszystkimi szesnastoma kilogramami mojego ciała, jego ręka nie drgnęła. Gdybym miała jakieś pół godziny, mogłabym przegryźć skórę smyczy, nie chciałam jednak być tu uwięziona, kiedy wróci czarnoksiężnik.
Dysząc, spojrzałam w kierunku łazienki. Jakiego rodzaju potwór czaił się w środku? Jeśli wyjdę z tego żywa, nigdy więcej nie pozwolę założyć sobie obroży, pomyślałam. Wilkołaki dysponują nieludzką siłą, wysuwanymi pazurami i kłami o długości ponad dwóch centymetrów – Samuela nie powstrzymałaby głupia uprząż. Jedno ugryzienie i problem z głowy. Ja po swojej stronie miałam jedynie szybkość, którą chwilowo skutecznie ograniczała smycz.
Przygotowałam się na przerażający widok czegoś, co potrafiłoby bez większego wysiłku uśmiercić Stefana. To, co Littleton przytargał do pokoju, przeraziło mnie nie na żarty, ale w zupełnie inny sposób.
Kobieta miała na sobie jeden z tych hotelowych uniformów pokojówek w stylu lat pięćdziesiątych. Zielony z doszytym niebieskim fartuszkiem, współgrał z kolorem zasłon i dywanów w korytarzu; ciemny od krwi sznur opasujący talię – zdecydowanie mniej.
Jeśli pominąć krwawiące nadgarstki, nie wyglądała na maltretowaną. Dźwięki, jakie wydawała, mogły jednak wskazywać na coś innego. Jej pierś unosiła się, kiedy wkładała całą siłę w krzyk, ale nawet bez dzielących nas drzwi nie robiła zbyt wiele hałasu. Jedyne, na co było ją stać, to seria pomruków.
Ponownie szarpnęłam za smycz. Stefan wciąż się nie poruszał, więc ugryzłam go aż do krwi. Nawet nie drgnął.
Nie mogłam dłużej obserwować męki kobiety. Charczała, zmagając się z uściskiem Cory’ego, tak na nim skupiona, że chyba nie dostrzegła ani mnie, ani Stefana.
Jeszcze raz spróbowałam się wyrwać, ale nie przyniosło to żadnego efektu. Zawarczałam i kłapnęłam zębami, wykręcając się dookoła, by przegryźć smycz. Moja obroża miała zapięcie bezpieczeństwa, które mogłabym zerwać – skórzana uprząż Stefana była zapinana na metalowe sprzączki.
Cory upuścił ofiarę na podłogę, o krok za daleko, bym mogła jej dosięgnąć. Choć z drugiej strony w jaki sposób miałabym jej pomóc? Nie dostrzegła mnie, zbyt skupiona na tym, by nie widzieć swojego oprawcy. Udało mi się jednak przyciągnąć uwagę czarnoksiężnika, który przykucnął, zniżając głowę do mojego poziomu.
– Co byś zrobiła, gdybym cię uwolnił? – zapytał. – Boisz się? Uciekłabyś? Zaatakowała? Czy może zapach krwi pobudza cię tak jak wampiry? – Zerknął na Stefana. – Widzę twoje kły, żołnierzu. Cudowny zapach krwi i strachu, to do nas przemawia, nieprawdaż? Tymczasem trzymają nas na tak krótkiej smyczy, jak ty swojego kojota. – Odniosłam wrażenie, jakby w słowach nieznajomego pobrzmiewał hiszpański akcent. – Żądają, byśmy wypijali co najwyżej łyk z każdego, podczas gdy nasze serca pragną dużo więcej! Krew bez śmierci tak naprawdę nie zaspokaja głodu. Jesteś dość stary, by pamiętać Czasy Przed, prawda, Stefanie? Kiedy wampiry jadły tyle, ile chciały, kiedy mogły się rozkoszować przerażeniem i agonią ofiar. Kiedy ucztowaliśmy prawdziwie...
Stefan jęknął. Zaryzykowałam i spojrzałam w jego kierunku. Jego oczy były... inne. Nie wiem, dlaczego akurat ten szczegół tak mnie uderzył, podczas gdy zmieniło się dużo więcej. Te oczy – zazwyczaj brązowe i lśniące jak polakierowany orzech włoski – wyglądały niczym dwa krwawe rubiny. Między rozchylonymi wargami dostrzegłam kły, krótsze i delikatniejsze niż u wilkołaka. Z wydłużonych palców dłoni, która ściskała smycz, sterczały zakrzywione szpony. Musiałam się odwrócić. Widok Stefana przerażał mnie tylko odrobinę mniej niż sam Littleton.
Littleton, który zaśmiał się jak łajdak z czarno-białego filmu.
– Tak, Stefanie. Widzę, że pamiętasz jeszcze posmak śmierci. Benjamin Franklin powiedział kiedyś, że ci, którzy rezygnują z wolności na rzecz bezpieczeństwa, nie zasługują ani na jedno, ani na drugie. Czy czujesz się bezpieczny, Stefanie? Czy może tęsknisz za tym, czym niegdyś byłeś, za tym, co pozwoliłeś, by nam odebrano?
Cory odwrócił się do ofiary. Kiedy jej dotknął, znów chciała krzyknąć, ale głos uwiązł jej w gardle. Charczała tylko cicho, tak cicho, że nie usłyszałby jej człowiek stojący pod drzwiami pokoju. Próbowałam walczyć z uprzężą – bez skutku. Czułam, jak coraz mocniej wpijała się między łapy. Pazurami wydarłam w dywanie dziury, lecz Stefan nawet nie drgnął.
Littleton nie pozwolił kobiecie szybko umrzeć. Przestałam się szamotać dopiero wtedy, kiedy i ona przestała. W końcu ciszę zakłócały wyłącznie odgłosy wydawane przez wampiry – tego, który w zapamiętałym szale zaspokajał głód, i tego, który stał obok, jęcząc z pragnienia i niemocy.
Ciało kobiety opanowały konwulsje. Jej oczy na ułamek sekundy spotkały się z moimi i zaraz potem zaszły mgiełką śmierci. Kiedy całkiem znieruchomiała, poczułam przypływ magii, a po gorzkim odorze pozostał jedynie nikły ślad.
Mój nos wreszcie zaczął poprawnie funkcjonować i prawie tego pożałowałam. Śmierć nie pachnie dużo lepiej od demona.
Dysząc, trzęsąc się i kaszląc, upadłam na podłogę. Teraz już nic nie mogłam zrobić – jeśli kiedykolwiek było to możliwe.
Littleton żerował. Rzuciłam okiem na Stefana, który wreszcie przestał wydawać niepokojące odgłosy. Znów stał nieruchomo, patrząc prosto przed siebie. Chociaż wiedziałam, że obserwował całe zajście z pożądaniem, wciąż czułam się przy nim nieskończenie bezpieczniej niż przy czarnoksiężniku. Cofałam się, dopóki nie dotknęłam jego nogi.
Przylgnęłam do niej skulona, kiedy Littleton w koszuli przesiąkniętej krwią spojrzał znad ofiary w naszą stronę. Chichotał, nerwowo sapiąc. Tak bardzo się go bałam – czy raczej istoty, która nim kierowała – że ledwie mogłam oddychać.
– Och, chciałeś tego – mruknął. Wstał i wyciągnął dłoń, muskając zakrwawionymi palcami usta Stefana.
– Pozwól, że się podzielę. – Zamknął oczy i namiętnie go pocałował. Zauważyłam, że wreszcie znalazł się w moim zasięgu.
Czasami wściekłość i strach dzieli cienka granica. Podskoczyłam, chwytając zębami za gardło czarnoksiężnika. Najpierw poczułam smak kobiety, a po chwili coś gorzkiego i odpychającego, co jak impuls elektryczny rozeszło się od mojego pyska po całym ciele. Walczyłam, by zacisnąć szczękę, ale trafiłam w złe miejsce – kły odbiły się od kręgosłupa.
Nie jestem wilkołakiem czy buldogiem i nie potrafię kruszyć kości. Udało mi się wtopić nieco głębiej w ciało, ale wtedy wampir chwycił mnie za barki i oderwał od siebie, wydzierając smycz z dłoni Stefana.
Krew spłynęła po torsie Littletona, lecz rana natychmiast zaczęła się zamykać – jeszcze szybciej niż w przypadku jakiegokolwiek wilkołaka. Uświadomiłam sobie zdesperowana, że nie wyrządziłam mu większej krzywdy. Powalił mnie na ziemię i cofnął się o krok, zakrywając ranę ręką. Poczułam eksplozję magii, kiedy ściągnął dłoń z gardła. Po ugryzieniu nie został ślad.
Warknął na mnie z obnażonymi kłami, a ja nie pozostałam mu dłużna. Nie pamiętam, bym zdążyła dostrzec jego ruch. Poczułam tylko, jak łapie mnie za boki, a potem wyrzuca w powietrze.


Dodano: 2008-10-30 09:50:36
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS