NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Kres, Feliks W. - "Szerń i Szerer. Zima przed burzą"

Heinlein, Robert A. - "Luna to surowa pani" (Artefakty)

Ukazały się

Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"


 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Kukiełka, Jarosław - "Kroczący wśród cieni"

 Gray, Claudia - "Leia. Księżniczka Alderaana"

 Le Fanu, Joseph Sheridan - "Carmilla"

 Henderson, Alexis - "Dom Pożądania"

Linki

Pratchett, Terry - "Zimistrz"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Cykl: Świat Dysku
Tytuł oryginału: Wintersmith
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Data wydania: Listopad 2007
ISBN: 978-83-7469-629-6
Oprawa: miękka
Format: 142mm x 202mm
Liczba stron: 264
Cena: 29,90



Pratchett, Terry - "Zimistrz" #1

Kiedy nadeszła burza, niczym młot uderzyła w zbocza. Żadne niebo nie powinno mieścić aż tyle śniegu, a ponieważ żadne nie mogło, śnieg padał i padał jak ściana bieli.
Niewielki wzgórek śniegu wznosił się tam, gdzie jeszcze kilka godzin temu kępa głogów porastała starożytnym kurhan. O tej porze roku pojawiało się też zwykle kilka pierwiosnków, teraz jednak był tylko śnieg.
Część tego śniegu poruszyła się. Uniósł się w górę fragment wielkości jabłka, a dookoła niego w górę pofrunął dym. Dłoń – nie większa od króliczej łapki – zamachała, by go rozpędzić.
Bardzo mała ale bardzo rozgniewana niebieska twarz, z leżącą wciąż nad nią grudą śniegu, rozejrzała się po świeżym białym pustkowiu.
– Łojzicku – jęknęła. – Popaccie ze! To robota Zimistsa, jak nic. To je dopiro chłystek, co nie uznaje odmowy.
W górę wysunęły się inne bryły śniegu. Wyjrzały kolejne głowy.
– Oj bida, bida, bida! – odezwała się jedna z nich. – Znowu znaloz wielką ciut wiedźmę!
Pierwsza głowa zwróciła się do niego.
– Tępaku Wullie...
– Tak, Rob?
– Zem ci nie mówił, cobyś dał spokój temu bidowaniu?
– Ześ mówił, Rob – przyznała głowa określona jako Tępak Wullie.
– No to cemu ześ tak robił?
– Pseprosom, Rob. Tak jakby samo sceliło.
– To takie psygnebiające.
– Pseprosom, Rob.
Rob Rozbój westchnął.
– Ale siem boje, co mas racje, Wullie. Psysoł po wielko ciut wiedźme, ni ma co. Kto jej pilnuje psy farmie?
– Ciut Groźny Szpic, Rob.
Rob przyjrzał się chmurom, które były tak pełne śniegu, że obwisały pośrodku.
– Dobra – powiedział i westchnął znowu. – Cos na Bohatera.
Zniknął w dole, a śniegowy korek opadł równo na dawne miejsce. Rob zsunął się do serca kopca Feeglów.
Wewnątrz było sporo miejsca – w samym środku mógłby prawie stanąć człowiek, ale wtedy zgiąłby się wpół od kaszlu, gdyż w środku był otwór odprowadzający dym.
Wzdłuż wewnętrznej ściany biegły piętrami galerie, a na każdej tłoczyli się Feeglowie. Zwykle panował tu gwar, teraz jednak zapadła przerażająca cisza.
Rob Rozbój przeszedł po ziemi do ogniska, gdzie czekała jego żona Jeannie. Stała dumnie wyprostowana, jak wypada keldzie, ale z bliska wydało mu się, że płakała. Objął ją ramieniem.
– No dobra, pewno syscy wicie, co się dzieje – oznajmił niebiesko-czerwonej publiczności, przyglądającej mu się ze wszystkich stron. – To nie jest zwykło buza. Zimists znaloz wielko ciut wiedźme... Zaro, uspokójcie się.
Odczekał, aż ucichną krzyki i pobrzękiwanie mieczami. Potem mówił dalej.
– Nie mozemy za nio walcyć z Zimistsem. To nie naso ściezka! Nie mozemy jej psejść zamiast niej. Ale wiedźma wiedźm posłała nos na inno ściezke. Sciezke mrocno i niebezpiecno.
Zabrzmiały okrzyki. Przynajmniej to się Feeglom spodobało.
– Dobra! – stwierdził Rob z zadowoleniem. – Tera dojcie mi Bohatera!
Rozległy się śmiechy, a Duży Jan, najwyższy z Feeglów, zawołał:
– To za sybko! Storcyło cosu ino na parę lekcji z bohaterowania! Z niego ciągle jesce takie wielkie nic!
– Będzie Bohaterem dla wielkiej ciut wiedźmy i koniec – odparł surowo Rob. – A tera rusoć, syscy jak stojom. Do kredowej dziury! Wykopiecie mu tunel do Podziemnego Świata!



Dodano: 2007-12-02 15:38:36
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS