Półwysep to niezwykłe miejsce. Przepojone magią i pełne fantastycznych stworów – serafów, kerubów, cyklopów czy kekropsów. Tu magowie ściągają demony z nadksiężycowego świata i wiążąc je z materią, czynią sobie podległymi. W tej krainie smoki wodzą na pokuszenie obietnicami, szalone stregi w tajemnicy celebrują mroczne obrzędy, mnisi żarliwie modlą się do Najwyższego, a gdzieś za morzem czają się nieprzeliczeni i fanatyczni Arimaspi. W wyobraźni Anny Brzezińskiej powstał świat, w jakim musiała wydarzyć się niejedna historia warta dobrej opowieści. I tak się stało – w księgarniach znajdziecie już książkę, która mnie zachwyciła. W którą autorka niechybnie wplotła niejednego demona.
„Wody głębokie jak niebo” są zbiorem opowiadań z akcją osadzoną właśnie na owym Półwyspie; w podksiężycowym świecie podobnym do renesansowych Włoch (choć z dość znaczną domieszką kultury greckiej), o zbliżonym nazewnictwie, geografii i klimacie, gdzie tak jak w pierwowzorze dominują państwa-miasta rządzone przez makiawelicznych książąt (tu jednocześnie magów). Wykreowany świat zdaje się zupełnie realny, tchnie ciepłą, słoneczną Italią, pełną południowych zapachów i pastelowych barw. Można powiedzieć, że Anna Brzezińska nie napisała a namalowała tę książkę.
W magicznych realiach Półwyspu bardzo ważną rolę odgrywają demony. Pochodzą ze świata nadksiężycowego - dziewięciosferowego i zhierarchizowanego. Tam też zapewne chętnie pozostałyby, gdyby nie magowie; ci, po uprzednim zlokalizowaniu na mapie niebios demona, przyzywają go, wiążą z materią i na czas spełnienia trzech życzeń, czynią niewolnikiem. Autorka – jak przyznała w jednym z wywiadów – w kwestii magii inspirowała się myślą neoplatońską, natomiast za wzorzec hierarchii niebiańskiej posłużył traktat Pseudo-Dionizego Areopagity. Wykorzystanie profesjonalnych źródeł, stricte naukowych, oraz wsparcie ich żelazną pisarską konsekwencją zaowocowały znakomitym efektem. Otrzymujemy logiczne, wewnętrznie spójne uniwersum, które zarazem - z uwagi na oszczędność, miarę w zdradzaniu jego tajemnic - pozostaje dla czytelnika cały czas na tyle nieprzewidywalne i intrygujące, by stale utrzymywać go w napięciu i niepewności.
Dla wielbicieli sztandarowego cyklu autorki o zbóju Twardokęsku może być pewnym zaskoczeniem, że tym razem Anna Brzezińska zrezygnowała z jakiejkolwiek stylizacji (prócz może „Róż dla Sirocco” odznaczających się bardziej niźli pozostałe baśniową poetyką). Opowiadania napisano językiem bardzo eleganckim, spokojnym, nadto „gęstym” i umiarkowanie kwiecistym. W czasie lektury nasuwają się skojarzenia z „Tiganą” Guya Gavriela Kaya, czasem przemknie też myśl o twórczości Patricii McKillip. Podobieństwa ograniczają się jednak tylko (i na szczęście) do ogólnego wrażenia, a „Wody głębokie jak niebo” pozostają dziełem w pełni autonomicznym; oryginalnym, odmiennym od większości fantastycznych produkcji tak na polskim, jak i światowym rynku wydawniczym.
Lecz w „Wodach...” nie uniwersum, styl czy literackie inspiracje są najważniejsze. Clou stanowią historie, jakie ma nam do opowiedzenia autorka. One zaś, choć niewesołe, są piękne. Każda (tj. kolejno: „Życzenie”, „Róże dla Sirocco”, „Zaćmienie serca”, „Jej cień”, „Filary nieba”, „Śmierć czarnoksiężnika” i tytułowa „Wody...”) przedstawia wydarzenia smutne, ponure, często tragiczne. Bohaterowie są po wielokroć zmuszani podejmować decyzje w kwestiach, w których jako wybór mają tylko rozwiązania złe lub jeszcze gorsze. A jednak, mimo wszystko, od tych poruszających najdelikatniejsze struny ludzkiej duszy opowieści, nie tchnie defetyzmem. Tu raczej przebija pogodna melancholia, wywołująca u czytelnika najczęściej smutny uśmiech akceptacji.
Nie podejmę się sądzić, które z opowiadań jest tym najlepszym. Wszystkie dotykają spraw ważkich w sposób subtelny i mądry. Każde bezlitośnie wygrywa na odbiorcy pełną gamę emocji.
Półwysep to kraina piękna i okrutna zarazem. Zanurzcie się w niej. I dajcie oczarować.
Ocena: 10/10
Autor:
Mateusz Wodyk
Dodano: 2006-01-25 21:09:29