NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Le Guin, Ursula K. - "Lawinia" (wyd. 2023)

Gong, Chloe - "Nieśmiertelne pragnienia" (zielona)

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Szmidt, Robert J. - "Kroniki jednorożca. Polowanie"
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: Listopad 2007
ISBN: 978-83-60505-91-5
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195
Liczba stron: 344
Cena: 28,99
Seria: Bestsellery polskiej fantastyki



Szmidt, Robert J. - "Kroniki jednorożca. Polowanie" #1

Co to jest „Haru-kurwa-kana”?

Karski wyprostował się, rezygnując chwilowo ze składania zamówienia.
– Dlaczego uważa mnie pan za kogoś niezwykłego? – spytał, a w jego głosie pojawił się ton podejrzliwości.
– Posiada pan pewien dar... – kontynuował Lis. – Dar, o którym nie ma pan nawet pojęcia.
– Ale pan oczywiście ma o nim pełną wiedzę. – Na twarzy policjanta pojawił się kpiarski uśmiech.
– I tak, i nie – sentencyjnie rzucił Lis, odsuwając się od niewielkiego stolika, by kelnerka mogła postawić przed policjantem szklankę wody z lodem i cytryną.
– Niezła sztuczka. – Karski odprowadził wzrokiem dziewczynę, która oddaliła się bez słowa, jak automat.
– To nie sztuczka, przyjacielu. – Telepata podniósł kufel, spojrzał na koniczynkę wymalowaną sokiem na pianie guinnessa i upił kolejny łyk ostrożnie, by jej zbyt prędko nie zniszczyć. – Zapewne zadał pan sobie trud i sprawdził, że departament wywiadu, o którym wspomniałem, istnieje naprawdę.
Policjant przytaknął skinieniem.
– Zatem wie pan, że sprawy, o których wspomniałem, nie są wymysłem.
– Wiem, że wykrywalność sprawców przestępstw przy pomocy jasnowidzów i innych... cudotwórców jest minimalna – odparł Karski. – A statystyki nie kłamią.
Lis uśmiechnął się.
– Są kłamstwa, wielkie kłamstwa i statystyki. Pracując w policji tyle lat, powinien pan doskonale o tym wiedzieć. – Uśmiech zniknął z twarzy telepaty. – To nie żarty, panie Andrzeju. Dzienniki są pełne doniesień o chaosie w kraju. Dla pana to skutek tragicznej katastrof y, dla mnie... – Lis zawiesił na moment głos. – Nie ma co owijać w bawełnę. Kilka dni temu rosyjscy esperzy przeprowadzili bardzo skuteczny atak na władze naszego kraju...
– Pieprzenie, panie kolego. – Karski nie pozwolił Mundkowi dokończyć zdania. – To był wypadek, zwykły, aczkolwiek tragiczny w skutkach wypadek.
Lis odstawił kufel.
– Więc pana zdaniem kilkunastu najważniejszych ludzi w państwie umawia się na tajne spotkanie i superbezpieczny zbiornik z gazem eksploduje w momencie, kiedy wszyscy zebrani wchodzą do najbardziej zagrożonego pomieszczenia?
– Trzy niezależne od siebie komisje ekspertów, badając miejsce zdarzenia, doszły do takich samych wniosków. – Karski kilkakrotnie stuknął wyprostowanym palcem wskazującym w blat stolika. – Nie ma mowy o pomyłce.
– Zgadzam się, że nie zaszła żadna pomyłka – przytaknął Lis i nachylił się do rozmówcy, aby móc ściszyć głos. – Ludzie odpowiedzialni za ten incydent to zawodowcy, zadbali o najmniejsze detale. Członkowie komisji zobaczyli to, co mieli zobaczyć.
– Pieprzenie.
– Prawda. Czysta prawda.
– Próbuje mi pan powiedzieć, że na miejsce... zamachu czy też katastrofy podrzucono dowody mające zmylić ekspertów?
– Niezupełnie...
– Zatem o czym rozmawiamy? – Karski zaczął się niecierpliwić.
– Wie pan, czym jest telepatia? – Lis odpowiedział pytaniem na pytanie.
Policjant spojrzał na niego z politowaniem. Mundek nie po raz pierwszy pożałował, że nie potrafi czytać w jego umyśle ani przesłać mu żadnej wizji. Zwłaszcza to ostatnie znacznie by uprościło sprawę.
– Gięcie łyżeczek wzrokiem?
– Nie – zaprzeczył Lis. – Gięcie przedmiotów wzrokiem to telekineza. Też przydatna umiejętność, nie powiem... Mnie jednak chodziło o czytanie ludzkich myśli. O umiejętność zasugerowania komuś, że widzi coś innego, niż ma przed oczami. O skłanianie ludzi do robienia rzeczy, których nie chcą zrobić, samą siłą woli.
– Wolne żarty! – Karski roześmiał się na głos, zwracając tym zachowaniem uwagę kilku osób.
– Jak pan zatem wytłumaczy zachowanie kelnerki? – Mundek wskazał na opróżnioną do połowy, wciąż oszronioną szklankę.
– Bardzo prosto – odparł bez wahania policjant. – Magik i asystentka... Kelnerka na dany znak przyniosła mi napój, który zresztą pan mi zaproponował.
– Sceptyk się trafił... – mruknął Lis. – Tak, ma pan rację, panie Andrzeju, mógłbym to zaaranżować w taki sposób. Dobrze, zatem pokażę panu coś innego. Proszę uważać, za chwilę ci dwaj faceci, siedzący przy oknie po prawej, stukną się szklankami. Zrobią to tak mocno, że je porozbijają.
Karski nie obejrzał się od razu, dopiero na dźwięk tłuczonego szkła odwrócił głowę.
– Ja też mam paru kolegów, którzy na dany znak umieliby odegrać małą komedię. Skoro jest pan telepatą, proszę mi powiedzieć, o czym teraz myślę. To powinno mnie przekonać zdecydowanie bardziej niż takie pokazy, nieprawdaż?
Mundek westchnął.
– Nie potrafię tego zrobić. Bardzo bym chciał, ale naprawdę nie potrafię. To kwestia daru, o którym wspominałem, kwestia pańskiej wyjątkowości. Mogę jednak zrobić, cokolwiek pan sobie zażyczy, z pozostałymi osobami na tej sali.
Policjant uśmiechnął się tryumfująco.
– Zatem... – zawiesił na moment głos – proszę sprawić, żeby kelnerka, która nas obsługiwała, podeszła do stolika pod ścianą, przy którym siedzą czterej obcokrajowcy, i pokazała im nagie piersi.
– Nie.
– Dlaczego, przecież to proste zadanie. – Karski pociągnął spory łyk wody przez słomkę. – Widzisz pan,
i to by było na tyle w sprawie teleczegośtam i pańskich możliwości.
Lis przygryzł wargę.
– Widzę – powiedział powoli – widzę, że jesteś zwykłym dupkiem, mój drogi Andrzeju. – Twarz policjanta stężała, ale Mundek kontynuował niezrażony. – Ta kobieta pracuje tutaj od niedawna, za marne dwa kawałki miesięcznie plus napiwki. Zapierdala po czternaście godzin na dobę, żeby zapewnić opiekę dzieciakowi, który zapewne nie zobaczy już nigdy w życiu śniegu, a ty chcesz, żebym kazał jej zrobić coś, co pozbawi ją tak ciężko zdobytej pracy? Chcesz pierdolonego dowodu, zatem wysil swój pusty łeb i wymyśl najbardziej popapraną rzecz, jaka ci przyjdzie na myśl, ale taką, której wykonanie nikogo nie skrzywdzi. – Ostatnie słowa zabrzmiały naprawdę złowieszczo, zgodnie z intencją Lisa.
Skurwysynem się nie bywa, trzeba się nim urodzić, pomyślał gorzko Mundek. Wciąż miał przed oczami serwetkę, którą ocierał twarz Marysi. Choć minęło już kilka dni, nadal dręczył go ten widok. Spanikował, chciał się ratować za wszelką cenę, ale... Gdyby mógł cofnąć czas...
Karski zagryzł zęby, najwyraźniej miał ochotę wstać i wyjść, dlatego Mundek dorzucił jeszcze jedno słowo, choć z trudem przeszło mu przez gardło.
– Proszę...
– Okej. – Wyraz twarzy policjanta złagodniał nieco. – Dam panu jeszcze jedną szansę... – Zmarszczył czoło. – Spraw pan, żeby wszyscy w tym lokalu zaśpiewali „Harukanę”.
Lisowi opadły ręce.
– Co to jest „Haru-kurwa-kana”?



Dodano: 2007-11-14 10:42:04
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS