NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Jordan, Robert; Sanderson , Brandon - "Pomruki burzy"

Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

Ukazały się

King, Stephen - "Billy Summers"


 Larson, B.V. - "Świat Lodu"

 Brown, Pierce - "Czerwony świt" (wyd. 2024)

 Kade, Kel - "Los pokonanych"

 Scott, Cavan - "Wielka Republika. Nawałnica"

 Masterton, Graham - "Drapieżcy" (2024)

 He, Joan - "Uderz w struny"

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Gryffindor)

Linki

Ballard, J.G. - "Wieżowiec"
Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 2006
ISBN: 83-7132-915-6
Oprawa: miękka
Format: 11.0x17.5 cm
Liczba stron: 256 stron



Ballard, J.G. - "Wieżowiec"

Miała być trzymająca w napięciu opowieść, celnie oddająca kondycję ludzkości. Miała być powieść tętniąca znaczeniami i będąca inspiracją wielu ważnych debat. Niestety, w ambicji diagnozowania świata zabrakło Ballardowi woli i umiejętności, by po prostu napisać dobrą książkę.

W penthousie rezyduje architekt budynku, niczym demiurg górujący nad swym stworzeniem – czterdziestopiętrowym kolosem zamieszkanym przez anonimowych yuppies. W tej scenerii rozegra się walka o panowanie nad drapaczem chmur. Rozpęta się piekło, gdy spirala szaleństwa zburzy system cywilizacyjnych norm i mieszkańców nowoczesnego wieżowca cofnie w barbarzyński chaos.
I wieżowiec, i walka, jaka w nim rozgorzała, miały być metaforą. Metaforą współczesnego społeczeństwa mieli być mieszkańcy budynku. Powieść miała być lustrem, w którym odbijają się problemy współczesnego człowieka i świata. Każda cegła miała mieć swój społeczny sens.
Niestety – i psychologiczne ambicje, i planowana głębia powieści padły pod nieścisłościami fabuły i schematycznością bohaterów. Niczym nietuszowane skazy na logice autor uznał zapewne za nieistotne zająknięcia w podniosłym monologu o współczesności, może nawet uznał je za konieczne, by wiarygodniej przedstawić alienację wieżowca, jego szczególny mikrokosmos - zamknięty, odcięty od świata i nieubłaganie osuwający się w chaos.
Życzliwy recenzent dopatrywałby się w tych niekonsekwencjach i błędach onirycznego charakteru opowieści, a płaskich psychologicznie bohaterów uznałby za lunatycznych wędrowców wśród sennych (koszmarnych!) wizji. W przeciwieństwie do recenzenta życzliwego, recenzent rzetelny nie może ich nazwać inaczej, jak zbiorem zupełnie niewiarygodnych postaci zatopionych w kompletnie nierealistycznym świecie.
W swoim megalomańskim zacięciu Ballard znajduje dziesiątki porównań i analogii, jego wieżowiec staje się metaforą tysiąca i jednej rzeczy, mnożą się sensy i poziomy interpretacji nachalnie podawane przez samego autora. To kuriozum, bo w tej powieści autor zabawił się w interpretację zapominając, że do refleksji potrzeba punktu wyjścia – dobrze skonstruowanej fabuły i wiarygodnych bohaterów.
Tymczasem narracja prześlizguje się po powierzchni zjawisk – sytuacja pogarsza się błyskawicznie, a my dostajemy tylko suchy opis przyprawiony niezbyt składną refleksją. Kilkudniowe epizody autor kwituje kilkuzdaniowymi akapitami – bez opisów scen ani dialogów, które uplastyczniłyby wizję. Cała tragedia wieżowca, choć w jej opisach Ballard epatuje przemocą i obrzydliwością, ani trochę nie przeraża – jest zbyt nielogiczna, niedostatecznie przekonująca, nazbyt sztuczna, by wywołać dreszcz emocji. Straszna jest tylko na tyle, na ile może być straszna wojna inscenizowana przez sześciolatka plastikowymi żołnierzykami.
W zamierzeniu autora – oczywiście na tyle, na ile można to oceniać czytając dzieło – degradacja wieżowca i jego mieszkańców miała być stopniowa. Tymczasem serwowany jest ciągle ten sam obrazek upadku, wałkowany w kółko, powtarzany do znudzenia. Nie ma gradacji katastrofy. Nie następuje proces powolnego moralnego zepsucia, nie ma stopniowego osuwania się w psychiczne szaleństwo, nie ma architektonicznego rozkładu. Ma się wrażenie, jakby na pierwszej stronie wszystko zwaliło się doszczętnie – dalej fabuła nie wnosi już nic nowego, niesie się tylko echo tego pierwszego upadku.

Życzliwy recenzent, który „Wieżowcem” by się zachwycał, kończąc powieść, stanie przed trudnym problemem. Jeśli bowiem ktoś twierdzi, że kiepską książkę należy czytać z wyrozumiałością tylko dlatego, że autor chciał nam coś ważkiego powiedzieć, to ten ktoś musi umieć jasno wyartykułować, co w takim razie zostało mu powiedziane.
Co chciał powiedzieć Ballard? Nie wiadomo. Z całą pewnością chciał nam powiedzieć znacznie więcej, niż powiedzieć potrafił.



Ocena: 3/10
Autor: Krzysztof Pochmara


Dodano: 2007-03-29 16:09:56
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia


 Fosse, Jon - "Białość"

 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

Fragmenty

 Grimwood, Ken - "Powtórka"

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS