NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

LaValle, Victor - "Samotne kobiety"

Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

Ukazały się

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"


 Kagawa, Julie - "Dusza miecza"

 Pupin, Andrzej - "Szepty ciemności"

 Ferek, Michał - "Pakt milczenia"

 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

Linki

Eschbach, Andreas - "Bilion dolarów"
Wydawnictwo: Solaris
Tłumaczenie: Joanna Filipek
Data wydania: Grudzień 2006
ISBN: 83-89951-11-8
Oprawa: miękka
Format: 135x215
Liczba stron: 696
Cena: 45,00



Eschbach, Andreas - "Bilion dolarów"

Mówi się, ze pieniądze szczęścia nie dają, z drugiej strony miliony Polaków grających regularnie w „Dużego Lotka” wydają się przeczyć temu popularnemu powiedzeniu. John Fontanelli, główny bohater książki Andreasa Enschbacha „Bilion dolarów”, nie musiał jednak trafić „szóstki”, by stać się w jednej chwili najbogatszym człowiekiem na świecie. Wystarczyło być dziedzicem 500-letniego spadku.

Wyobraźcie sobie, że jesteście bogaci, bogaci tak bardzo, że z każdym oddechem wasz majątek wzrasta o parę tysięcy dolarów. Co zrobilibyście z taką masą pieniędzy? Fontanelli robi to, co chyba uczyniłby każdy z nas. Kupuje ferrari, jacht, przepiękną willę, zaczyna ubierać się u najznamienitszych projektantów. W ciągu paru dni jego zdjęcia są na pierwszych stronach wszystkich gazet na świecie, a o jego względy zabiegają zarówno politycy, jak i różnej maści naciągacze. Bale, przyjęcia, obowiązkowe wizyty w operze stają się codziennością. Żyć nie umierać. Niestety są też cienie bogactwa – zaczynają się rodzinne kłopoty, konflikty z przyjaciółmi, doskwiera brak prywatności.
Muszę przyznać, że właśnie ta część książki, opowiadająca o spełnianiu marzeń i stawaniu się bilionerem, zrobiła na mnie największe wrażenie. W całym tym wątku śmieszyła mnie jedynie postawa rodziny głównego bohatera, która ślepo uparta odmawiała przyjęcia większej sumy pieniędzy. Powód – urząd podatkowy. Cóż, ponoć w USA tylko dwie rzeczy są naprawdę pewne – śmierć i podatki.
Jednakże olbrzymia kwota to przede wszystkim wielka odpowiedzialność i po chwili zachłyśnięcia się i oswojenia z bogactwem trzeba wziąć na barki ciężar dziedzictwa. Zgodnie bowiem z treścią testamentu tytułowy bilion ma pomóc „odzyskać ludzkości utraconą przyszłość”. I tak zaczyna się najobszerniejszy wątek powieści.

Pieniądz rządzi światem, ale żeby umieć go w pełni wykorzystać trzeba olbrzymiej wiedzy i doświadczenia. Fontanelli znajduje więc mentora, człowieka, który nauczy go robić pożytek z odziedziczonej fortuny. Mistrzem będzie Malcolm McCaine – wprowadzi on młodego bilionera, a wraz z nim i nas w mechanizmy rządzące światową ekonomią – ot, taka skrócona wersja podręcznika początkującego ekonomisty. Gwarantuję, że po przeczytaniu książki zagadnienia typu: fuzja firm, sposoby ekonomicznego nacisku na dowolne państwo, rynek akcji i obligacji przestaną być obce. Podejrzewam nawet, że część porad można by zastosować w praktyce – warunek jest jeden – posiadanie biliona dolarów.
Dużo miejsca Eschbach poświęcił problemom współczesnego świata. Opierając się na licznych pozycjach naukowych (polecam zamieszczoną z tyłu książki bibliografię) w bardzo ciemnych barwach przedstawił przyszłość Niebieskiej Planety. Tutaj i tytułowy bilion „zielonych” to o wiele za mało, by uratować świat przed zagładą. Przeludnienie, efekt cieplarniany, kolosalna dysproporcja pomiędzy „trzecim” światem a krajami wysoko rozwiniętymi – to tylko czubek góry lodowej. Czy jest jakieś wyjście? Jak pogodzić interesy wielkich konsorcjów i przeciętnego zjadacza chleba? Autor nie tylko zadaje te trudne pytania, ale i pokazuje dwa skrajnie różne rozwiązania. Co ciekawe oba wzięte z najnowszej historii Niemiec. Zresztą wątków niemieckich mamy tu więcej – kochanka Fontanellego pochodzi z dawnej NRD, a prawdziwe początki bilionowego dziedzictwa mają swe źródło w dziejach tego państwa.

Pisząc recenzję książki rzadko kiedy koncentruję się na jej szacie graficznej – o ile nie chodzi o komiks lub album. W tym wypadku jednak zrobię wyjątek. Powieść Andreasa Eschbacha w polskiej wersji przypomina z wyglądu gruby plik dolarów. Również rysunek zdobiący obwolutę jest stylizowany na banknot. Dodatkową atrakcję stanowi specyficzny sposób numerowania kolejnych stron. Otóż każda z nich oznaczona jest jako miliard dolarów. Nie jest to jednak sztuka dla sztuki – wydawca umieścił przy niektórych liczbach krótkie notki. Jeśli interesuje cię, ile pieniędzy rocznie wydaje USA na zbrojenia czy na jaką kwotę szacuje się światowy obrót narkotyków – masz szansę się tego dowiedzieć. Niestety, nie ma róży bez kolców – wydawca dbając o ciekawą szatę graficzną, zlekceważył rzecz nie mniej ważną – czytelność. Otóż żaden z rozdziałów nie posiada chociaż jednej linijki oddzielającej poszczególne wątki. Rezultatem jest zwarty tekst, który miejscami powoduje, że nawet doświadczony czytelnik może mieć kłopoty ze śledzeniem akcji.

Do kogo skierowana jest powieść Andreasa Enschbacha i komu ją można polecić? Powinna się przede wszystkim spodobać miłośnikom sensacji, wielkich pieniędzy i pięknych kobiet.
Nie ma tu jednak miejsca na wielką namiętność. Pieniądz z natury jest mało romantyczny.



Ocena: 6/10
Autor: Adam "Tigana" Szymonowicz


Dodano: 2007-03-07 20:22:42
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

GeedieZ - 21:56 07-03-2007
Ja "Bilionowi" wystawiłem 4/6 i tez uwazam, że jest to dość dobra powieść ale bez rewelacji. "Wideo z Jezusem" było jednak lepsze.

"Powinna się przede wszystkim spodobać miłośnikom sensacji, wielkich pieniędzy i pięknych kobiet." E? Pieknych kobiet to tam było właśnie mało. Poza Constantine i tą drugą modelką DeBeer czy jak jej tam, nie było wcale. "Momentów" też było tyle co kot napłakał, więc nie sądzę by to zdanie było w tym wypadku prawdą.

Shadowmage - 22:23 07-03-2007
Myślę, że w tym przypadku chodziło raczej o pewien stereotyp odbiorcy - coś jak wielbiciele Bonda :)
Swoją drogą ciekawa kwestia - czy można być fanem pięknych kobiet prezentowanych w literaturze? To dopiero trzeba mieć wyobraźnię.

A Eschbacha czytałem tylko "Gobeliniarzy" i byłem zauroczony.

Lett - 10:30 08-03-2007
Gobeliniarze to wyjątkowa, przepiękna książka. Zauroczyłem się nią. I kupiłem Video z Jezusem, którą po przeczytaniu sprzedałem na allegro. Biliona, po recenzjach i opiniach, nie kupię.
Czy Eschbach ma w swym dorobku jeszcze coś wartego polecenia, czy może Gobeliniarze to tylko przypadek przy pracy???

Tigana - 15:43 09-03-2007
GeedieZ pisze: "Momentów" też było tyle co kot napłakał, więc nie sądzę by to zdanie było w tym wypadku prawdą.

O "momentach" nie pisałem :P A kobiety można ze 3 wyliczyć. Tak jak wspomniał wyżej Shadowmage chodziło mi tutaj raczej o pewien sterotyp zarówno książek o milionerach, jak i ich czytelników.
Patrząc na dotychczasowe dzieła Esbacha to rzeczywiście "Gobeliniarze" byli wypadkiem przy pracy. Ach żeby wiecej takich wypadków pojawiało sie na naszym rynku.

Alek - 22:19 16-03-2007
A propos szaty graficznej - nie miałem tej książki w ręku, ale na reprodukcji okładki widzę, że o ile liczbowy zapis tytułowej sumy jest bezbłędny (jedynka i 12 zer), to umieszczony na okładkowym bankoncie napis (a nawet dwa napisy) brzmi "bilion", co w USA (pisane przez dwa L!) oznacza miliard (100 000 000). Amerykańskie słowo oznaczające polski bilion to "trillion".

Tigana - 23:30 16-03-2007
Zgadza się - wydawca po prostu spolszczył nazwę i nie chcąc wprowadzać zamieszania pozostał przy bilionie .

Alek - 17:19 17-03-2007
W oryginalnym, niemieckim wydaniu rozwiązano to lepiej (choć może mniej efektownie) - okładka jest tylko częściowo stylizowana na grafikę amerykańskich banknotów, więc nie ma zgrzytu. Ale czepiam się, wiem ;)

Ciekawostka: w Turcji książka ma tytuł "Bir Trilyon Dolar" (poza tytułem okładka wygląda tak samo jak niemiecka), a w Holandii "De Erfenis van Fontanelli" ("Dziedzictwo Fontanellego") - i tu już banknoty są tylko w mroku tła :))

lbastro - 08:30 25-09-2012
Czytam dopiero teraz i uważam, że to najsłabsza z powieści Eschbacha. "Wideo z Jezusem" czy "Do ostatniej kropli" są zdecydowanie lepsze, a o 'Gobeliniarzach" nie wspominam, bo to jedna z lepszych książek sf w ogóle.

kurp - 08:41 25-09-2012
Przesądzone. Przestawiam z półki 'Emerytura' na półkę 'Święte nigdy' ;)

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS