NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Miela, Agnieszka - "Krew Wilka"

Moorcock, Michael - "Elryk z Melniboné"

Ukazały się

Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (zintegrowana)


 Parker-Chan, Shelley - "Ten, który zatopił świat" (miękka)

 Szokalski, Kajetan - "Jemiolec"

 Patel, Vaishnavi - "Kajkeji"

 Mortka, Marcin - "Szary płaszcz"

 Maggs, Sam - "Jedi. Wojenne blizny"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Kraty"

 Chambers, Becky - "Psalm dla zbudowanych w dziczy"

Linki

Goonan, Kathleen Ann - "Rapsodia Miasta Półksiężyca"
Wydawnictwo: Solaris
Tłumaczenie: Małgorzata Koczańska
Data wydania: Październik 2006
Oprawa: miękka
Liczba stron: 540
Cena: 39,00 zł



Goonan, Kathleen Ann - "Rapsodia Miasta Półksiężyca"

     Na Ziemię dociera impuls magnetyczny, który wywołuje wiele szkód i zamieszania. Niektórzy naukowcy uważają, że może on pochodzić od innej cywilizacji, a nawet podejrzewają początek inwazji Obcych. Rząd (czy jakiś inny układ) stara się za wszelką cenę utrzymać to w tajemnicy. I jak to zwykle bywa, jego starania idą na marne, ponieważ ludzka ciekawość i dążenie do poznania prawdy okazują się silniejsze. Impulsy powtarzają się. Dzieci poczęte podczas nich rodzą się ze zmienionym DNA.
     Główna bohaterka zostaje zamordowana. Jej najbliżsi również. Oczywiście zamach nie był przypadkowy. Kobieta była prekursorką badań bio- i nanotechnologicznych, badań, które dają wielkie możliwości i jeszcze większe perspektywy, mogą wprowadzić ludzkość w zupełnie nowy wymiar, potencjalnie uczynić z ludzi niemalże bogów. Dzięki zastosowaniu najnowszej techniki Marie Laveau zostaje wskrzeszona. Na uratowanie męża i dziecka jest już za późno. Szuka więc zemsty, a z czasem i do czegoś jeszcze, czegoś niezwykle ważnego dla wszystkich. Dla zmylenia swoich prześladowców zmienia kolor skóry z białego na czarny. Wbrew pozorom pomysł to nienowy, bo wiele lat temu z powodzeniem wykorzystał go gwiazdor muzyki pop Michael Jackson (oczywiście kierował się innym motywem) z tą różnicą, że z czarnego zrobił się na biało (i tak oto powstał pierwszy biały Murzyn).
     Blurb zamieszczony na tylnej okładce reklamuje powieść Goonan jako powszechnie uznawaną za jedną z najlepszych powieści SF ostatniej dekady. Po niezapomnianej lekturze tego tak zachwalonego dzieła mogę powtórzyć za Waldemarem Łysiakiem: „Jeśli większość ma rację – jedzmy gówno... – Miliony much nie mogą się mylić”. A miało być tak pięknie...
     Goonan starała się wykorzystać przepis Hitchcocka: zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie ma nieprzerwanie rosnąć. Zamysł niewątpliwie słuszny, tyle tylko, że wyszło na odwrót. W książce jest zbyt wiele wątków i tak naprawdę żaden z nich nie został porządnie dopracowany. Akcja toczy się skokowo (co kilka lat), a kreacja postaci szwankuje. Bohaterowie rażą sztucznością i zbytnim udziwnieniem, nie sposób polubić (bądź nie) któregokolwiek z nich. Są na tyle obojętni, że równie dobrze mogłoby ich nie być.
     „Rapsodia Miasta Półksiężyca” zaczyna się dość ciekawie i przez chwilę pozwala mieć nadzieję na to, że czas poświęcony książce nie będzie stracony. Jednak w miarę zagłębiania się w meandry fabuły wady stają się coraz wyraźniejsze. Niejako siłą rozpędu dobrnąłem do mniej więcej połowy utworu i przyznam się (bez bicia), że odtąd zacząłem szybko tracić (anielską) cierpliwość, co negatywnie odbiło się na dalszym tempie czytania. W trosce o swoje drogocenne zdrowie psychiczne musiałem robić częste przerwy, inaczej bym chyba nie zdzierżył... Jakoś udało mi się przebyć tę drogę przez mękę i wypić kielich goryczy do dna, ale nikt nie zrekompensuje straconego czasu i nerwów.
     Autorka nieźle operuje piórem (dzięki czemu do pewnego momentu da się to od biedy czytać) i porusza ważną tematykę (człowiek w obliczu zmian spowodowanych postępem naukowym), jednak od prozy beletrystycznej wymaga się również (a może przede wszystkim) umiejętnego opowiedzenia ciekawej historii. Moim zdaniem Kathleen Ann Goonan tego nie potrafi, niestety. I tu właśnie leży pies pogrzebany... Ponadto rozwiązania fabularne pozostawiają wiele do życzenia, ale to doprawdy mały Pikuś (co nie znaczy, że nie potrafi porządnie ugryźć) przy wielkim Azorze w porównaniu z nudą wyzierającą z kart powieści. Od częstego ziewania omal nie wywichnąłem sobie szczęki, nie wspominając już o niezliczonych ilościach zapałek zużytych do podpierania wciąż opadających powiek.
     Jak już wcześniej wspomniałem, początek „Rapsodii Miasta Półksiężyca” nie zwiastuje tragedii, co w połączeniu z blurbową zanętą może zwieść na pokuszenie czytelnika fantastyki i złowić go na haczyk, a dokładniej rzecz ujmując, przekonać do wydania prawie 40 zł na coś, co żadną miarą nie jest tego nawet w połowie warte. W przygotowaniu (niepotrzebna) kontynuacja.


Ocena: 3/10
Autor: ASX76
Dodano: 2007-01-09 16:16:49
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

GeedieZ - 17:08 09-01-2007
Nie wiem skąd ale wiedziałem, że ta książka zostanie zjechana ;) Nie wiem też kto kupuje w Polsce jej książki skoro żadna się w naszym kraju dobrze nie przyjęła. Wnioskuję z ocen na bnetce oraz znajomości tego nazwiska wśród czytelników, a także popularności jej książek na Allegro.

Shadowmage - 23:46 09-01-2007
Ja czytałem jedną książkę Goonan. Ciężko się czytało, choć kilka plusów było - stąd i dałem w miarę pozytywną ocenę. Niemniej z perspektywy czasu zostaje coraz więcej tych złych wspomnień. W każdym razie nie zanosi się bym szybko (jeśli w ogóle) sięgnął po jej następną ksiązkę.

ASX76 - 09:53 10-01-2007
Dziwię się niezmiernie wydawcy, że traci czas i papier na wydawanie wielce przereklamowanych słabizn Goonan a tymczasem książki nieporównywalnie lepszych pisarzy muszą czekać... Gdzie tu sens :?: :shock:

Tigana - 16:43 10-01-2007
ASX76 pisze: Gdzie tu sens :?: :shock:

"Solaris" idzie w ślady "Zysk-u" - zaczyna wydawac książki, które mają strasznie słabe recenzje. Nie wiem epidemia jakaś czy co ? A moze słabośc redaktorów do jakiegoś autora ? Troszke to dziwne bo pan Sedeńko raczej chłamu nie poleca.

Bleys - 20:01 10-01-2007
Stawiam na upodobanie redaktora, tylko nie pana Sedeńki, a tego "amerykanisty", który podpisal się pod "Krokami w nieznane" (reaktywacją). Zauważcie, że duża część nazwisk z pierwszej części nowych "Kroków" pojawia się w ofercie Solarisu, szczególnie dotyczy to Goonan - trzy? książki - lecz nie tylko. W każdym razie szkoda wielka.

Bleys - 20:06 10-01-2007
Recenzencie szanowny, ale ta myśl o muchach nie pochodzi od Waldemara Lysiaka, tylko jest ludową mądrością kolportowaną w toaletach męskich oraz na murach... tak gwoli wyjaśnienia.

GeedieZ - 07:54 11-01-2007
Chodzi o Konrada Walewskiego? Ale ten koleś ma bardzo dobry gust akurat, wnioskując z doboru opowiadań do najnowszych "Kroków...".

Bleys - 21:22 11-01-2007
A wnioskując z doboru opowiadań do poprzednich "Kroków w nieznane", ma gust zupelnie odmienny od mojego i odchylony zanadto w stronę przekomplikowanego cyberpunka. Zresztą pisalem o tym kiedyś w recenzji.

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Brzezińska, Anna - "Mgła"


 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

 Sanderson, Brandon - "Yumi i malarz koszmarów"

 Bardugo, Leigh - "Wrota piekieł"

Fragmenty

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

 Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS