NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

Heinlein, Robert A. - "Luna to surowa pani" (Artefakty)

Ukazały się

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"


 Kagawa, Julie - "Dusza miecza"

 Pupin, Andrzej - "Szepty ciemności"

 Ferek, Michał - "Pakt milczenia"

 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

Linki

Piekara, Jacek - "Łowcy dusz"
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Cykl: Ja, inkwizytor
Data wydania: Grudzień 2006
Oprawa: miękka/twarda
Format: 125 x 195 mm
Liczba stron: 416
Tom cyklu: 4



Piekara, Jacek - "Łowcy dusz"

Ostatnio miałem okazję odświeżyć sobie opowiadania zawarte w „Słudze Bożym” – ponowna lektura przypomniała mi, jak Jacek Piekara potrafi pisać. Zatem z ochotą podszedłem do najnowszego zbioru opowiadań o Mordimerze Madderdinie – „Łowcy dusz”. Po prostu miałem nadzieję, że pisarz zaprezentuje czytelnikom coś dobrego, a może nawet specjalnego. Zbiorek, w którym wyjaśniłoby się wiele ze skrzętnie skrywanych tajemnic, tom, który w oczekiwaniu na zapowiadaną powieść zmieniłby nasze dotychczasowe spojrzenie na przedstawiony świat. Moje nadzieje zostały w dużym stopniu spełnione; niekoniecznie jednak tak, jak się tego spodziewałem. „Łowcy dusz” to najsłabszy zbiór opowiadań o inkwizytorze Jego Ekscelencji Biskupa.

Piszę to z dużym żalem, bo bardzo polubiłem ten dział twórczości Jacka Piekary. Ale po kolei. Na zbiór, który od wcześniejszych tomów o Madderdinie znacznie się różni, składają się cztery teksty. Dotychczas Mordimer rozwiązywał niepowiązane ze sobą sprawy, z czego większość była zamkniętą całością. W omawianej tu pozycji w każdym opowiadaniu jest kilka nawiązań do poprzednich przygód Mordimera. Opowiadania dodatkowo wiąże fakt poświęcenia w każdym z nich paru akapitów na wątek rosnącej tęsknoty i uczucia do pewnej znanej już miłośnikom cyklu bohaterki.
Pierwsze opowiadanie, czyli tytułowi „Łowcy dusz”, jest dobre. Może „dobre” to nie do końca adekwatne słowo: jest standardowe; takie, jakich do tej pory poznaliśmy już dużo. Mimo to, można je przeczytać z przyjemnością. Dodatkowym smaczkiem jest polski akcent: dowiadujemy się, że z Cesarstwem graniczy Polska, będąca „Krajem trzech mórz” i realną potęgą. Miłe, miłe – jednak niepasujące do wizji świata, ponieważ do tej pory w żadnym opowiadaniu nie pojawiła się żadna wzmianka o fantastycznej alternatywie naszego kraju. Nie pada też żadna polska czy w ogóle słowiańska nazwa. Czy nie dziwne, biorąc pod uwagę mocarstwową pozycję Rzeczpospolitej w tych realiach? Ni mniej ni więcej, świadczy to o niepełnym obrazie świata, jaki wykreował Piekara, a także o tym, że kolejne elementy dopracowuje na bieżąco. Najwyraźniej pisząc „Sługę Bożego” niewiele miał opracowane.
„Wąż i gołębica. Powrót” to pierwszy naprawdę poważny zgrzyt. Mordimer spotyka wampirzycę z znakiem węża i gołębia na ramieniu. Postanawia zabrać ją do znanego już nam hrabiego Haustoffera, który również jest wampirem. Może dzięki temu dowie się więcej na temat tego gatunku? W tym momencie recenzent powinien zakończyć streszczanie utworu, jednak ze względu na jego niewielką objętość (50 stron wielką czcionką) i miałkość dalszej fabuły pozwolę sobie opowiedzieć, jak to się skończy: gdy zajadą do zamku hrabiego, ten zabije wampirzą towarzyszkę Mordimera, ponieważ uzna, że chce być ostatnim „krwiopijcą”, jaki żyje. Mordimer zabije hrabiego i tu się utwór skończy. Bez wyraźnego sensu, bez puenty, bez celu. Niektórzy pewnie z niesmakiem pomyślą, że popsułem im przyjemność z czytania. Co to, to nie! Akcja na zamku trwa parę krótkich stron i jest nieproporcjonalnie krótsza od podróży naszego inkwizytora z wampirzycą. Fabularnie opowiadanie jest zwyczajnie beznadziejne.
Trzecie, „Piękna jest tylko prawda”, to kolejny tekst, jakich wiele. Można przeczytać, jest nawet dobry. Ale wciąż nie widać żadnych fabularnych rewelacji, nie widać odpowiedzi na pytania.
Te znajdziemy dopiero w ostatnim utworze – zdecydowanie najdłuższym – „Wodzowie ślepych”. Rozpoczyna się dobrze i miałem nadzieje, że to wreszcie będzie to, czego oczekiwałem. Jak jest naprawdę? Ano opowiadanie przypomina fragment wycięty z jakiejś powieści, z usuniętymi partiami ze środka i zakończenia. Końcówka, rozgrywająca się w klasztorze Amszilas, rzeczywiście wyjaśnia, co się stało z Chrystusem po rzezi Jerozolimy. Wierzcie mi, nie jest to rozwiązanie, które was usatysfakcjonuje. W wypadku tego tekstu nie powinienem zdradzać co i jak – powiem tylko, że fabularnie jest prawie tak zły, jak „Wąż i gołębica. Powrót”. „Wodzowie ślepych” po prostu do niczego nie prowadzą, nie mają celu. Ma się wrażenie, że to taki wstęp do „Czarnej śmierci”, otwarta na oścież furtka do poprowadzenia dalszej akcji. Jednak nie pasuje mi taka rola najdłuższego, finałowego opowiadania z ostatniego zbioru opowiadań o moim ulubionym inkwizytorze.

Myślę, patrząc przez pryzmat najlepszych historii o Mordimerze, że to tylko ładnie napisane szkice opowiadań – można to odnieść do przynajmniej dwóch tekstów, reszta prezentuje poziom wybitnie standardowy. Jestem tym szczerze zawiedziony. Książkę przeczytałem w jeden dzień, bo wciąż talentu opowiadania historii Piekarze odmówić nie można, ale co z tego, kiedy zabrakło przemyślenia i dopracowania? „Łowcy dusz” nie są beznadziejni, to dalej lektura, która umili nam parę godzin – kłuje jednak w oczy zmarnowany potencjał, brak myśli przewodniej, złe poprowadzenie fabuły. Zapewne wszyscy czytelnicy, którzy lubią Mordimera Madderdina i tak po książkę sięgną bez względu na wszystko. Oby odnaleźli w niej rzeczy, których ja nie zauważyłem.



Ocena: 5/10
Autor: Vampdey


Dodano: 2006-12-21 18:48:46
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Tigana - 20:39 21-12-2006
Ja mam tylko jedno pytanko o kim Mordimer śni - czy jest to ta Cyganka z "Sierotek" ?

Vampdey - 20:46 21-12-2006
Nie jestem pewien, mam pewne przebłyski że coś było, ale nie pamiętam gdzie. Może popełniłem gafę i miłość Mordimera do tej pory nie została przedstawiona czytelnikowi...

Tigana - 20:53 21-12-2006
W jednym momencie jest wspomniane, że kiedyś uratowali sobie nawzajem życie - więc chyba ja zna. Być moze ya postać pojawi się w jakimś dodatkowym opowiadaniu dołaczonym do "Młota" albo "Miecza" Tak jest na przykład z powiedzeniem, że "czarne płaszcze tańczą" - pojawia sie w II wydaniu "Sługi bożego" , a jest nagminnie używane w "Łowcach"
Co do samej recenzji - ogólnie się zgadzam przy czym mnie akurat ostatnie opowiadanie sie podobało, a i finał zrobił na mnie wrażenie. Szczególnie utkwiła mi ostatnia rozmiowa Mordimera z jego nowym towarzyszem podróży. Zresztą wysłałem Shadow moją własną recką i może za jakiś czas pokaże sie na Katedrze. Ja dałem 8/10 właśnie za finał.

Vampdey - 21:06 21-12-2006
Spoiler!!
Finałowe opowiadanie jest beznadziejne! Było dobrze, póki skupiało się na wojnie z Palatynatem, potem doszły intrygi i zaczęło się psuć. Zginął cesarz, wina spada Mordimera - co stanie się teraz? Uratuje go Anioł stróż i przeniesie do Amszilas. Bez celu, tylko po to, żeby autor mógł Mordimerowi pokazać Jezusa-warzywo, chwile po tym Mordimer jedzie w dalszą drogę. Gdzie tu jakiś cel? Czyta się 100 stron o Palatynacie, żeby urwało się w krytycznej sytuacji, pokazać nic nie mające wspólnego z akcją Amszilas i zakończyć opowiadanie - IMO w połowie. No nędza!
Koniec spoilera

Tigana - 21:26 21-12-2006
Masz sporo racji, ale mnie się to po prostu podobało. Zresztą gdyby wziąsć wszystko na logikę to cały cykl Piekary jest pełen dziur jak ser szwajcarski. No bo co to za trudność żeby Wewnętrzny Krąg nasłał Anioły na wszystkich złych gości (vide sprawa papieża) albo żeby Anioł Stróż zaświadczył o niewinności Mordimera. Kto nie uwierzyłby Aniołowi ? A sama wizyta w klasztorze ma uzasadnienie czyli "czarną śmierć" - tylko czy Anioły nie mogły tego same zrobić ?

Vampdey - 21:35 21-12-2006
Kwestię anielską można wytłumaczyć nieobliczalnością tych istot, co Mordimer podkreślał już kilkanaście razy - ich wyroki trudno nazwać racjonalnymi, albo sprawiedliwymi, Anioły i tak będą robiły to, czego ludzie nie pojmą :).
Może i cały cykl jest dziurawy i pełen nielogiczności i błędów - ale dopiero podczas lektury "Łowców dusz" tak poważnie popsuły mi przyjemność czytania.

Tigana - 21:55 21-12-2006
Vampdey pisze:Może i cały cykl jest dziurawy i pełen nielogiczności i błędów - ale dopiero podczas lektury "Łowców dusz" tak poważnie popsuły mi przyjemność czytania.

No bo w końcu Piekara pod naporem czytelników zaczął tworzyć ten świat. Do tej pory akcja mogła dziać się wszędzie i nigdzie. A teraz proszę - Polska, Włochy, Francja, Anglia. A sama bitwa z Palatynem toć to kopia z wojny 100- letniej. A jak się pojawili walijscy łucznicy to aż zazgrzytałem zębami. Czy Piekara nie mógł być chociaż trochę bardziej oryginalny.
A co do Aniołów - niby nieobliczalne, ale z Wenętrznym kręgiem współdziałające. Dziwne to trochę.

JuStinG - 08:41 17-03-2008
Moi drodzy czytaliscie ksiazke i chyba jej deko nie zrozumielisci. Z tego co ja wniaskuje to: Aniolwie nie pomogli poprostu bo sa demonami, mozna to zrozumiec sluchajac jak wampirzyca, ktora uratowal mordimer mowi, ze wampiry mialy byc slugami Jezusa i ze gdy sie o tym dowiedziala byla tak szczesliwa, ze niemozliwosci, ale "ten drugi" byl zly, czyli bestia, ktora wstapila w cialo zmarlego Chrystusa, a kobieta o ktorej marzy Mortimer, hmmm pomyslec wystarczy, ma migdalowe piekne oczy, ktora z kobiet ocalonych przez niego ma taki wlasnie kolor oczu co? Co do finalowego opowiadania, uwazam, ze zostalo dobrze "rozegrane" i pozwoli na dalasza kontynuacje opowiesci i jak, ze ciekawe konsekwencje czynow inkwizytora i innych ludzi.

toto - 17:01 17-03-2008
Konstruuj prostsze zdania, bo twoja wypowiedź robi się, co najmniej, niezrozumiała. :wink:

Vampdey - 18:31 17-03-2008
Z dziewczyną, w której zakochał się nie byłem pewien - już to pisałem w jednym w wcześniejszych komentarzy.

Natomiast co do rozumienia "Łowców dusz"... cóż, tutaj nie ma nic do rozumienia :-). Są wtórni i fabularnie bardzo marni. Ale tu chyba nie ma nad czym się kłócić, bo to przysłowiowa kwestia gustu.

Matton - 01:28 06-03-2011
Wracając do sprawy uczucia Mordimera. Ależ z was "uważni" czytelnicy. Toż to jasne, że chodzi o Ilonę z opowiadania "Głupcy idą do nieba". On uratował ją, ona jego. Ponadto, w "Łowcach dusz", w historii "Wodzowie ślepych", Mordimer wspomina, jak to jego luba nazwała go rycerzem na białym koniu. A uczyniła to właśnie Ilona. Kiepskie przygotowanie recenzenta, który może i lubi opowieści Piekary, ale nie zadał sobie trudu znalezienia tak oczywistej informacji.

Co do samej recenzji, 5/10 zdecydowanie nie jest oceną sprawiedliwą, bo "Łowców dusz" czyta się dobrze, i pomimo braku jakiejś wybitności, nie można im zarzucić dziur w fabule. Nie podoba się, że baron zabił wampirzycę? Cóż, wyraźnie zamierzeniem autora było nadać sprawie tajemniczego charakteru, zamiast opisać wszystko jak w podręczniku dla ćwierćinteligentów. W dodatku, to niedopowiedzenie sprawia, że wciąż nie jest jasne, czy to Jezus pokarał swoich oprawców, czy faktycznie jego martwym ciałem zawładnęła bestia. Ostatnie opowiadanie, wspomniane w komentarzu zdarzenie - bez celu? Niby dlaczego? Całkiem epickie wydarzenie, które w dodatku daje pole do popisu w ewentualnych kontynuacjach.

Jeszcze kwestia Aniołów i Wewnętrznego Kręgu - po pierwsze, o ile mnie pamięć nie myli, nigdzie nie jest na sto procent napisane, że ze sobą współpracują. To tylko przypuszczenia Mordimera. Po drugie, Aniołowie robią, co im się podoba, i wątpię, żeby ktokolwiek mógł je do czegoś zmusić. Dlatego wasze zarzuty o dziury w spójności świata Piekary, biorąc pod uwagę jakość argumentacji, można włożyć pomiędzy spekulacje.

A co do Polski - to, że nie została wspomniana w poprzednich tomach, nie znaczy, że nie pasuje do całości świata. Może i jest mocarstwem, ale wcale nie musiała mieć szczególnego wpływu na życie głównego bohatera - do momentu poznania wojewody - a to on jest narratorem i to on opisuje rzeczywistość, jakbyście nie zauważyli.

Tigana - 11:53 06-03-2011
Matton pisze:Kiepskie przygotowanie recenzenta, który może i lubi opowieści Piekary, ale nie zadał sobie trudu znalezienia tak oczywistej informacji.

Oczywista dla fanów :P Pomimo tego, że sam w miarę dobrze znam cykl imienia tej panny nie zapamiętałe. Chyba zbyt dużo kobiet (i to bardzo podobnych do siebie) przeszło przez życie Mordimera.

Matton pisze: Nie podoba się, że baron zabił wampirzycę? Cóż, wyraźnie zamierzeniem autora było nadać sprawie tajemniczego charakteru, zamiast opisać wszystko jak w podręczniku dla ćwierćinteligentów.

Mnie też się nie podoba taki finał - według mnie Piekara do końca nie wiedział jak skończyć ten wątek stąd też takie zamknięcie sprawy.

Matton pisze:Jeszcze kwestia Aniołów i Wewnętrznego Kręgu - po pierwsze, o ile mnie pamięć nie myli, nigdzie nie jest na sto procent napisane, że ze sobą współpracują. To tylko przypuszczenia Mordimera.

Tu mogę się zgodzić - wszystko co wiemy to przemyślenia Mordimera.
Pewne światło rzuca na całą sprawę "Miecz aniołów", ale znów jest to tylko nikły ślad.

Matton pisze:Po drugie, Aniołowie robią, co im się podoba, i wątpię, żeby ktokolwiek mógł je do czegoś zmusić.

To już są twoje przemyślenia. Nie wiemy czy Anioły są od kogoś/czegoś zależne. Równie dobrze mogą robić co chcą, jak i wypełniać jakiś boski plan.

Matton pisze:Dlatego wasze zarzuty o dziury w spójności świata Piekary, biorąc pod uwagę jakość argumentacji, można włożyć pomiędzy spekulacje.

A co to za spójny świta, o którym tak naprawdę nic konkretnego nie wiemy?

Matton pisze:A co do Polski - to, że nie została wspomniana w poprzednich tomach, nie znaczy, że nie pasuje do całości świata. Może i jest mocarstwem, ale wcale nie musiała mieć szczególnego wpływu na życie głównego bohatera - do momentu poznania wojewody - a to on jest narratorem i to on opisuje rzeczywistość, jakbyście nie zauważyli.

Tworząc własne universum autorzy najczęściej mają dwa wyjścia - mają całość przemyślaną od samego początku i wrzucają czytelnika na głębokie wody, ewentualnie z każdym tomem wymyślają coś nowego i dopisują. Tak robi Carey, Goodkind i Piekara. Odnoszę wrażenie, że pan Jacek wiele rzeczy dorzucił w miarę pisania kolejnych opowiadań (od trzeciego tomu wzwyż) , bo na początku jego wizja była mocno niedopracowana. a tłumaczenie, ze Mordi o czymś nie mówi, bo to na niego nie wpływa stanowi jedynie wybieg autorski.

Vampdey - 13:29 06-03-2011
Widzisz. Chyba tylko miłośnik Piekary, którym niewątpliwie jesteś, mógłby oczekiwać od recenzenta odpowiedniego przygotowywania w postaci prześledzenia postaci i akcji z poprzednich tomów. Bo mimo, że czytałem je niedługo przed Łowcami Dusz, nie pamiętałem każdej postaci. Świadczyć to może zbyt dużym nagromadzeniu zbyt podobnych do siebie tekstów, które produkuje namiętnie Piekara.
Ale Twój zarzut łatwo obalić w inny sposób. Odwzajemnię się Twoim zarzutem o spekulację. Bo to jedynie Twój domysł.

Fabuła jest słaba, gdy jest tworzona za pomocą tanich środków - do takich rozwiązań należy "deus ex machina", a nadmierne stosowanie tego środka u Piekary świadczy, że z fabułami na ogół ma problem. Zabicie wampirzycy jest idealnym przykładem. Dorabianie ideologii o zamiarach autora by nadać sprawie tajemniczego charakteru... jest bardzo w stylu autora, który lubi wymyślać sprawne usprawiedliwienia dlaczego do cyklu dopisuje kolejne piętnaście zbędnych tomów.

A co do Polski - to, że nie została wspomniana w poprzednich tomach, nie znaczy, że nie pasuje do całości świata. Może i jest mocarstwem, ale wcale nie musiała mieć szczególnego wpływu na życie głównego bohatera - do momentu poznania wojewody - a to on jest narratorem i to on opisuje rzeczywistość, jakbyście nie zauważyli.


Tak, dziwne że zaczął opisywać rzeczywistość dopiero w Łowcach Dusz, kiedy pojawia w końcu się kilkanaście nazw własnych znanych z naszej historii, od Palatynatu, przez Polskę, do Walii. Może dopiero wtedy Mordimmer zdał sobie sprawę z istnienia krajów europejskich?
Podam Ci jeszcze jeden argument, że Piekara wymyśla świat na bieżąco - w pierwszym wydaniu "Sługi bożego" nazwy własne i imiona były całkowicie inne, niż w następnym wydaniu, gdzie je ujednolicono, by choć trochę do siebie pasowały. Wniosek? Sensowne nazewnictwo i związane z tym rejony geograficzne Piekara zaczął wymyślać dopiero po wydaniu kilku zbiorów opowiadań. "Jakbyś nie zauważył". Przepraszam za ton, ale sam taki narzuciłeś.

Matton - 15:13 06-03-2011
Po pierwsze, nie powiedziałem, że wizja świata Piekary jest spójna. Stwierdziłem tylko, że moim zdaniem przedstawione w powyższych komentarzach argumenty słabo podważają ową spójność. Po drugie, może źle wyraziłem się na temat Aniołów i ich postępowania. Chodzi mi o to, że zwykli ludzie nie mają wpływu na ich działalność - chociaż teoretycznie mogłoby się okazać, że w jakiś sposób Wewnętrzny Krąg trzyma je w garści, wobec tego w porządku, uznajmy, że to moje przemyślenia.

Szczerze, sam w pierwszej chwili nie pamiętałem imienia kobiety ze snów Mordimera, ale zajęło mi jakieś pięć minut, żeby ową informację znaleźć. Nie jestem "miłośnikiem" czy "fanem" Piekary, więc ostrożnie ze sformułowaniami typu "niewątpliwie" - po prostu podobają mi się jego opowiadania (a i nie wszystkie). Mnie osobiście nie przeszkadza dobudowywanie kolejnych elementów świata w trakcie pisania - nie zaburza to, moim zdaniem, wizji rzeczywistości. Można rzecz zwalić na to, że autor na początku nie opracował dokładnie całego świata, a po drodze wpadał na różne pomysły. To źle? Według mnie, nie ma w tym nic nagannego.

Czy końcówka opowiadania "Wąż i gołębica. Powrót" utworzona jest za pomocą taniego środka? To sprawa dyskusyjna. Być może w którymś z dalszych tekstów rzucone zostanie więcej światła na sprawę wampirów, co nie byłoby złe, bo koncept ma potencjał. Czy aby na pewno lepsze byłoby podręcznikowe przedstawienie historii, mocy i ogólnie wszystkich informacji na temat tych istot? A nie uważam też, żeby któryś z obecnie wydanych tomów opowiadań Piekary był zbędny, z tego prostego faktu, że przyjemnie się je czyta. I nie oczekuję od niego dzieł na miarę klasyki polskiej literatury, a właśnie tekstów rozrywkowych, z interesującymi pomysłami i ciekawymi bohaterami. Nie zamierzam nikogo przekonywać do swoich racji i przyjmuję do wiadomości, co konkretnie wam się nie podobało. Kwestia podejścia.

A co do nazw i imion - czemu twierdzisz, że nie pasowały do siebie? Mogę się zgodzić, że imię "Rakshilel" odstaje od reszty, ale poza tym nic nie kłuje w oczy. Chyba, że o czymś zapomniałem.

Vampdey - 18:41 06-03-2011
A co do nazw i imion - czemu twierdzisz, że nie pasowały do siebie? Mogę się zgodzić, że imię "Rakshilel" odstaje od reszty, ale poza tym nic nie kłuje w oczy. Chyba, że o czymś zapomniałem.

Bo były jakie były, a potem je ujednolicono, czyli pierwotnie nie pasowały, ja nawet nie muszę tak twierdzić ;)

Po pierwsze, nie powiedziałem, że wizja świata Piekary jest spójna. Stwierdziłem tylko, że moim zdaniem przedstawione w powyższych komentarzach argumenty słabo podważają ową spójność.


Bohater żyje w świecie, w którym nie ma prawie żadnych analogii do naszego, nazwy są nieadekwatne do znanych z naszej historii itp. Potem w jednym tomie okazuje się, że podział terytorialny Europy jest jednak prawie identyczny jak był u nas, historia przebiegała podobnie, ale wszystkie te rzeczy pojawiają się znikąd. Narrator wcześniej nas o tym nie informował, nie myślał o tym itp? Przez trzy tomy, aby nagle w czwartym dokonać objawienia wiedzy geopolitycznej? To dosłownie świadczy, że na etapie pisania "Sługi" i "Młota na czarownice" autor jeszcze nie miał zielonego pojęcia jak ten świat w ogóle wygląda. To nie jest jakieś arcyciężki zarzut, ale po prostu nie można tłumaczyć tego jako zamierzone zabiegi. A autor uwielbia w takie sposoby się tłumaczyć. Pozwól, że zacytuję fragment swojego tekstu o "Mieczu aniołów":
Podaje on argument między innymi na to, czemu czytelnik nie dowiedział się dotąd nic o tym, co się dokładnie stało po zejściu Chrystusa z krzyża. ‘Książkę poznajemy z perspektywy Mordimera, a on na co dzień o tym nie myśli, co dla niego oczywiste.’ – tak w skrócie wygląda wyjaśnienie pisarza. Dodaje jeszcze, że przeciętny Polak również na co dzień nie myśli o np. Bitwie pod Wiedniem, czy rozbiorach Polski. Jest to dla mnie wytłumaczenie niespójne. Choć o wiedeńskiej odsieczy i rozbiorach nie myślę często, to jednak jest to co innego, niż sprawa ukrzyżowania Jezusa, z którą w dzisiejszej rzeczywistości spotykamy się co chwila. A w rzeczywistości opartej na ortodoksyjnym chrześcijaństwie byłoby to jeszcze częstsze! Idąc dalej: jeśli Mordimer nie zastanawia się nad wydarzeniami, które nastąpiły po chrystusowym zejściu z krzyża (bo te dla niego są oczywiste), to czemu o samym zstąpieniu już myśli lub spotyka się z dyskusją na ów temat w prawie każdym opowiadaniu?

To trochę inna sprawa, bo chodzi o wydarzenia związane z Chrystusem, a nie mapę Europy, ale zasada jest podobna.

Imię kobiety MMa - ale wciąż nie ma pewności, że to o nią chodzi, bo nie ma potwierdzenia w "Łowcach dusz". To mogła być ona, ale równie dobrze mogła być inna. Czy ten fakt w świetle prezentowania moich wrażeń z książki i porównywania jej do innych tomów jest tak ważny, aby zarzucić mi brak przygotowania?

Shadowmage - 19:06 06-03-2011
Mnie akurat o kim śni MM wydawało się jednoznaczne, chociaż z racji kilku lat przerwy między tomami, imienia nie pamiętałem.

Matton - 20:30 06-03-2011
Sprawy wiary a geografii mają z pewnością różne znaczenie dla inkwizytora, ale nie będę się sprzeczał, jest to bardzo prawdopodobne, że Piekara rozbudowywał świat w myślach w miarę pisania. I nie widzę w tym nic złego, jak wspomniałem. A jeśli nadal nie jesteś przekonany co do tożsamości tej kobiety, proszę bardzo:
"-Dziękuję - powiedziała. - Naprawdę dziękuję. Zawsze, jeśli byście potrzebowali przyjaciela, możecie na mnie liczyć...
- To ja ci dziękuję - odparłem i kiwnąłem tylko głową, kiedy spojrzała na mnie z niezrozumieniem w oczach. [...]
- Mój rycerz na białym koniu..." - Piekara, "Miecz Aniołów".

A teraz zajrzyjmy do "Łowców dusz": "Ona, czyli kobieta, która [...] powiedziała o mnie (kiedy uratowałem jej życie): 'Mój rycerz na białym koniu'. Kobieta, która zawłaszczyła moje sny". I wszystko jasne. Byłoby zaprzeczeniem logiki, gdyby Piekara miał na myśli inną osobę. Może trochę się doczepiłem do tego, że nie pofatygowałeś się, by sprawdzić, o kogo chodziło, ale dla samej recenzji nie ma to znaczenia. Po prostu nie mogłem się powstrzymać, widząc rozważania na temat tożsamości bohaterki w komentarzach, podczas gdy wystarczyła chwila, by to sprawdzić.

nosiwoda - 14:11 08-03-2011
Matton pisze:Co do samej recenzji, 5/10 zdecydowanie nie jest oceną sprawiedliwą, bo "Łowców dusz" czyta się dobrze, i pomimo braku jakiejś wybitności, nie można im zarzucić dziur w fabule.
Czyli nie jest zła, ale nie jest wybitna. Czyli jest przeciętna. Czyli średnia. Czyli dlaczego 5 z 10 miałoby być oceną niesprawiedliwą, skoro to właśnie równo połowa skali?

Matton - 14:55 17-03-2011
Oceniłbym zbiór na 6,5 w dziesięciostopniowej skali. "Piątka" kojarzy mi się raczej z przeciętnością z dolnej półki, z czymś, o czym się bardzo szybko zapomina. Ponieważ do tej pory pamiętam co ważniejsze wątki, a przy okazji ciekawi mnie, jak autor zamierza rozwinąć zakończenie ostatniego opowiadania, uważam, że tekst Piekary wybija się ponad poziom absolutnej przeciętności, że tak to ujmę.

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS