NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

Miela, Agnieszka - "Krew Wilka"

Ukazały się

Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (czarna)


 Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (niebieska)

 Kingfisher, T. - "Cierń"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Maas, Sarah J. - "Dom płomienia i cienia"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

Linki

Pratchett, Terry - "Piąty elefant"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Cykl: Świat Dysku
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Data wydania: Wrzesień 2006
ISBN: 83-7469-377-0
Oprawa: miękka
Format: 142 mm x 202 mm
Tom cyklu: 24



Pratchett, Terry - "Piąty elefant"

Sytuacja w Űberwaldzie, górzystej krainie zamieszkałej przez będące w chwiejnej równowadze sił populacje wampirów, wilkołaków i krasnoludów jest dość napięta – wkrótce mają się odbyć wybory najważniejszego wśród krasnoludzkich królów. Swoje interesy ma tam też potężne Ankh-Morpork, główny odbiorca bogactw naturalnych Űberwaldu, a zarazem cel licznej emigracji jego mieszkańców. Gdy do roli przedstawiciela miasta na koronacji szykuje się Samuel Vimes, dowódca Straży Miejskiej Ankh-Morpork, sprawy komplikują się jeszcze bardziej...

Od dawna już nie wybucham śmiechem przy lekturze nowo wydawanych książek Świata Dysku. Owszem, bawią mnie, uwielbiam ich przewrotny humor, kocham pratchettowskie ciągi skojarzeń i umiejętność spojrzenia na sprawy, wydawało by się oczywiste, z zupełnie innego punktu widzenia. Jednak poruszana w nich tematyka jest tak znacząca, że nawet najbardziej niespodziewana i dowcipnie podana konstrukcja nawiązań nie jest w stanie rozśmieszyć mnie do łez. Zbyt wiele widzę w nich gorzkiej ironii, zbyt wiernie odbijają to, co można zaobserwować w naszym, realnym świecie. Tak jest też z „Piątym elefantem”.
Gdybym miała jednym słowem określić, o czym jest najnowsza książka Terry'ego Pratchetta, tym słowem byłaby władza. W aspekcie geopolitycznym: władza, którą daje przewaga technologiczna czy dostęp do surowców. W aspekcie kulturowym: władza tradycji i prawa. I wreszcie w aspekcie czysto ludzkim (acz tu akurat nie tylko ludzkim, rzecz jasna), widocznym w osobniczym podejściu bohaterów do metod jej zdobywania i sprawowania, wynikających z charakteru i osobistych doświadczeń. Zaś nade wszystko Pratchett stawia pytanie – jaki jest cel władzy? Czemu ma służyć?
Spory ładunek, jak na „humorystyczną fantasy”. Tak, wciąż spotykam ludzi, którzy odmawiają książkom Pratchetta prawa do bycia czymś więcej – ba, lokujących jego książki na półkach z napisem „literatura dla dzieci”. Oczywiście, szanujemy ich. Ale to nie znaczy, że chcemy mieć z nimi jakieś bliższe kontakty.
Jedną z najdobitniej ukazanych płaszczyzn, na której rozgrywa się walka o władzę – czy też może konflikt interesów, jest styk Ankh-Morpork – krasnoludy. Miasto – bogate, sprawnie zarządzane, z jasno określonym systemem prawnym i zaawansowaną techniką i nauką – jest dyskowym odpowiednikiem wysoko rozwiniętych i demokratycznych regionów naszego świata. Oczywiście stwierdzenie, że społeczność krasnoludów jest odpowiednikiem regionów biednych i zacofanych będzie sporym nadużyciem – ta analogia nie jest tak prosta, ale pewną paralelę można tu dojrzeć: krasnoludzkie kopalnie pełne są bogactw naturalnych niezbędnych Ankh-Morpork, z drugiej zaś strony miasto pełne jest krasnoludów przybyłych w poszukiwaniu lepszego życia. Pratchett zwraca też uwagę, że emigracja nie oznacza automatycznie wyzbycia się tradycji i kultury swojej ojczyzny. Kultury, dodajmy, w tym przypadku bardzo interesującej i wcale nie mającej, jak może można by się spodziewać, związków z jakąś realnie istniejącą. Czytelnicy Pratchetta przywykli już zapewne do tego, że jakiś poboczny wątek czy epizodyczna postać z jednej powieści w następnej się rozrasta i staje się istotna – mnie jednak ten coraz obszerniejszy i bogatszy Dysk wciąż zachwyca i intryguje.

Są też elementy, które wyróżniają „Piątego elefanta” spośród innych książek cyklu. Przede wszystkim trzymająca w napięciu akcja. Nie mam zastrzeżeń do konstrukcji większości książek Pratchetta, zwłaszcza tych w oczywisty sposób nawiązujących do innych dzieł literackich, ale fabuła była często tylko pretekstem do ukazania pewnych problemów. Tu z przejęciem śledziłam losy bohaterów, czasem nawet pewnym zniecierpliwieniem reagując na przestoje w lekturze wymuszone zastanawianiem się, do czego autor czyni aluzje – trochę przeszkadzało mi zatem to, co na ogół w tych książkach podoba mi się najbardziej. .
Właśnie, bohaterowie – ich kreacja też wpłynęła na fakt, że „Piątego elefanta” czytałam z większym niż zwykle napięciem. Obok już tradycyjnie najbardziej umotywowanej postaci, czyli komendanta Vimesa, Pratchett pogłębił rys psychologiczny kilku innych, a w przypadku Marchewy nadał mu wręcz nowy wymiar. Nie będzie to już prostoduszny chłopak – coś, co do tej pory było ledwie sygnalizowane, w tej książce nabierze solidnej wagi. Miłośnika i uważnego czytelnika z pewnością ucieszy też fakt rzucenia nieco światła (a może raczej mroku?) na przeszłość Ventinariego. I wcale nieprzypadkowo te nazwiska – kapitana i Patrycjusza – umieściłam jedno po drugim.
Nie będę już więcej psuła niespodzianek, ale chciałabym jednak zwrócić waszą uwagę na jedną rzecz. Choć Űberwald ewidentnie ma swoje korzenie w alpejskich szczytach, w książce widać trop wiodący bardziej na wschód. Plotka głosi, że inspiracją pewnej potrawy była wizyta Pratchetta w restauracji serwującej dania tradycyjnej polskiej kuchni. Przed przystąpieniem do lektury warto by było też przypomnieć sobie choćby tytuły dzieł słynnego rosyjskiego dramatopisarza, bo to nawiązanie jest tak zgrabnie wplecione, że łatwo je przeoczyć.

Długo zastanawiałam się nad tym elementem recenzji, który sprawia mi największą trudność – tym nieszczęsnym X/10. Z pewnością jest to jedna z najlepszych książek autora, którego twórczość bardzo cenię. Doszłam też do wniosku, że mogę ją postawić w jednym rzędzie obok tych pozycji, które tu, na Katedrze, dostały ode mnie najwyższą notę. „Piąty elefant” jest powieścią, którą powinien przeczytać każdy, a szczególnie polecałabym ją tym, którzy zajmują się – lub mają zamiar zająć – polityką. Żeby umieli zadać sobie pytanie: jaki ma być cel władzy, którą chcą zdobyć?



Ocena: 10/10
Autor: Gytha
Dodano: 2006-10-19 08:10:33
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS