NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Le Guin, Ursula K. - "Lawinia" (wyd. 2023)

Ukazały się

Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (czarna)


 Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (niebieska)

 Kingfisher, T. - "Cierń"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Maas, Sarah J. - "Dom płomienia i cienia"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

Linki

Pratchett, Terry - "Piąty elefant"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Cykl: Świat Dysku
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Data wydania: Wrzesień 2006
ISBN: 83-7469-377-0
Oprawa: miękka
Format: 142 mm x 202 mm
Tom cyklu: 24



Pratchett, Terry - "Piąty elefant"
nutka Posłuchaj recenzji w formacie mp3

Według starożytnej legendy, dawno temu Dysk podtrzymywało pięć Słoni. Jednakże jeden z nich spadł z Wielkiego A’Tuina i wirując we Wszechświecie spadł na Dysk. Jego ciało, zbudowane z najcenniejszych minerałów, wtopiło się w powierzchnię. Obecnie w tym miejscu znajduje się Űberwald, kraina władana przez wilkołaki, wampiry i krasnoludy. Te ostatnie wydobywają spod ziemi cenne rudy i... pokłady tłuszczu, na którym zależy Patrycjuszowi Ankh-Morpork. Okazja do podpisania korzystnego kontraktu nadarza się właśnie teraz – niedługo nastąpi koronacja nowego króla krasnoludów, na którą koniecznie należy wysłać ambasadora. Lord Vetinari wyznacza do tej roli komendanta Vimesa, a w skład delegacji wchodzą jeszcze lady Sybil, troll Detrytus i krasnolud(ka) Cudo Tyłeczek. Szybko zostają wplątani w miejscowe rozgrywki o władzę, a dodatkowo natrafiają na zagadkę kryminalną: ktoś ukradł Kajzerkę – ceremonialny tron ze słynnego krasnoludzkiego chleba. Nie zabraknie także Marchewy, Gaspode’a czy Angui, której rodzina odgrywa znaczącą rolę w Űberwaldzie.

Książki ze „Świata Dysku” opowiadające o przygodach członków Straży Miejskiej z Ankh-Morpork należą do moich ulubionych powieści Terry’ego Pratchetta. Bohaterowie są wyraziści, ciekawi i oryginalni. W dodatku, co ważne, jest ich zawsze kilku, dzięki czemu fabuła nie przeradza się w występ jednego aktora, jak to ma często miejsce w przypadku książek o Rincewindzie. Dzięki temu w każdej nowej opowieści o Straży dowiadujemy się czegoś nowego, ciągle jesteśmy zaskakiwani. Nie ma nawet mowy, byśmy się nudzili... no dobrze, w przypadku Pratchetta nigdy nie ma to miejsca, ale niektóre jego książki momentami niebezpiecznie się do tej granicy zbliżają.
Do tego samo Ankh-Morpork, parodia wielkiego miasta, a może wręcz nawet państwa załamującego się pod własnym ciężarem, daje wiele możliwości. Co prawda akurat w wypadku „Piątego elefanta” większość wydarzeń dzieje się w Űberwaldzie, ale i tak nie zabrakło licznych smaczków. Do łez doprowadziły mnie akcje mające na celu uporządkować ruch drogowy, na przykład mandaty za parkowanie czy fotoradar – oczywiście wszystko w wydaniu dyskowym. W książce jest mnóstwo szczegółów, które same w sobie nie są istotne dla fabuły, ale nadają kolorytu i wzbogacają książkę – ale przede wszystkim powodują dzikie wybuchy radości!

W „Piątym elefancie” Pratchett uniknął największego problemu, jaki zdarza mu się w konstrukcji powieści – kwestii zachowania odpowiedniej równowagi między fabułą a aluzjami i żartami, jak to miało miejsce na przykład w „Ostatnim kontynencie”. W najnowszej na naszym rynku powieści brytyjskiego autora wszystko jest w doskonałych proporcjach. Fabuła jest dobrze rozwinięta, spójna i prowadzona konsekwentnie przez całą książkę. Czytelnik z pewnością będzie ciekawy rozwiązania wątku kryminalnego, tak samo jak odkrycia, czym zakończą się dyplomatyczne wybiegi Vimesa. Natomiast inaczej niż to miało w poprzednich tomach, nie ma głównego tematu, do którego Pratchett robi różnorakie aluzje, wyśmiewa czy krytykuje. Raczej zajmuje się kilkoma drobniejszymi elementami – emancypacją płci odmiennej na przykładzie krasnoludów; parodią stosunków dyplomatycznych za sprawą nieocenionego Vimesa mówiącego wszystko wprost, czym zapędza w kozi róg wszystkich salonowych wyjadaczy; nie obyło się także bez krytyki ślepego przywiązania do tradycji (choć tutaj czeka czytelnika niewielka niespodzianka) oraz żądzy władzy i ambicji. Mniej jest także, wszechobecnego w poprzednich ostatnich książkach Pratchetta gorzkiego cynizmu.

Wypada wspomnieć kilka słów o tłumaczeniu. Jak zwykle Piotr W. Cholewa stanął na wysokości zadania i nie raz, nie dwa byłem pod wrażeniem sposobu, w jaki wybrnął z trudnego problemu. Jednakże w dwóch przypadkach trochę zawiódł. Po pierwsze tytuł – nie mam pojęcia, czemu zdecydował się na elefanta, a nie słonia. Nie znalazłem powodu, czemu tak się stało. Cóż, możliwe, że nie wyłapałem jakiejś gry słów... Druga wpadka, a może po prostu przykład gry słów, przy której tłumacz jest bezsilny, to kusza Detrytusa o nazwie Piecmaker, która szatkuje wszystko na kawałki. Dwuznaczność po angielsku jest oczywista, ale po polsku to właściwie nic nie znaczy... Może Cholewa zostawił tak właśnie dlatego, że liczył na domyślność czytelnika?

W mojej opinii „Piąty elefant” jest powieścią wybitną nawet w skali „Świata Dysku”. Od czasu „Wiedźmikołaja” lektura żadnej książki Pratchetta nie sprawiła mi takiej satysfakcji i przyjemności. Książkę czyta się niezwykle płynnie i jedynymi powodami, dla których się ją odkłada, są częste wybuchy śmiechu. Cieszy rosnąca cały czas forma pisarska brytyjskiego autora. Wszystko to sprawia, że już nie mogę się doczekać kolejnego tomu ze „Świata Dysku”. Na razie jednak zachęcam wszystkich do zapoznania się z „Piątym elefantem” – to po prostu jedna z tych książek, które trzeba przeczytać!



Ocena: 8/10
Autor: Shadowmage


Dodano: 2006-10-03 18:47:40
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Azirafal - 09:18 06-10-2006
Hmmm... Wczoraj sobie kupiłem (po przeczytaniu recenzji nabrałem ochoty, by PE był moim prezentem urodzinowym ;) ), wczoraj przeczytałem i... Tak trochę rozczarowany jestem. Uwielbiam Straż, to moi ulubieńcy. Krasnoludy są super. Niby wszystko gra, a jednak... Średnio mi się podobało, a tłumaczenie (Piecmaker? Cholewa, mogłeś się lepiej postarać...) i masa błędów edytorskich/korekty nie pomagały mej ocenie.

Pratchett jakby nie mógł się zdecydować czy woli odrobinę intrygi dworskiej, czy żarty z krasnoludów, czy z filmów grozy, czy śledztwo, i pomieszał trochę bardziej niż zwykle. Skaczemy między wątkami zbyt często, zbyt szybko, ciężko się skupić na jednej rzeczy. Nie wiem. Parę razy się zaśmiałem, ale mimo wszystko humor też niezbyt przekonujący jest.

Szkoda, miałem ochotę na jakiegoś świetnego Pratchetta, a tak... :?

Shadowmage - 12:03 06-10-2006
Ja, jak pisałem, miałem zupełnie odmienne zdanie :) Dla mnie właśnie atutem było, ze Pratchett nie skoncentrował się na jedym konkretnym problemie, ale powrzucał wszystkiego po trochę. Jeśli książka jest zdominowana przez jeden główny motyw, to wychodzi coś tak niewyraźnego jak "Ostatni kontynent".
No a tłumaczeniu pisałem...

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS